12.

333 27 0
                                    

Obudziłam się w objęciach Harry'ego. Wczorajszej nocy za pozwoleniem Pani Cox zostałam u nich na noc. Czułam, że umieram. Zaczęłam kaszleć i strasznie głowa mnie bolała, a o dreszczach szkoda wspominać. Już od rana jestem pod opieką mamy Harry'ego. Jest wspaniała.
- Cześć kochanie - poczułam całusa w policzek.
- Umieram... - wydukałam i wtuliłam się w chłopaka.
Zaśmiał się i przytulił mnie mocniej.
- Dobrze, że nic ci nie jest... - odetchnął z ulgą. Zastanowiłam się.
- Właśnie powiedziałam ci, że umieram a ty cieszysz się, że nic... - kichnęłam - mi nie jest?! - próbowałam mówić bardziej z entuzjazmem, ale byłam na to za słaba. - W takim razie cieszę się twoim szczęściem.
- Przestań... - przerzucił mnie na siebie i okrył szczelnie kołdrą. - Gdzie wczoraj byłaś?
- Nawet nie pytaj - nie chciałam mówić o sytuacji u Jason'a Grey'a. - Mama po mnie przyjechała... Słyszałam, że było z tobą źle - podparłam się o jego tors i spojrzałam w jego szmaragdowe oczy. - Nic mi nie mówiłeś...
- To nic takiego.
Do pokoju weszła mama Harry'ego. Zeszłam z chłopaka i usiadłam na brzegu łóżka.
- Jak się czujesz, skarbie? - spojrzała współczująco.
- Nie najlepiej - powiedziałam.
- Dzwoniłam do twojej mamy i powiadomiłam ją, że będziesz pod moją opieką. Przez całą noc nic tylko kaszlałaś - stwierdziła. - Muszę na chwilę wyskoczyć do miasta. Harry daj Daisy jakiś ciepły koc. Na dole macie przygotowane ciepłe naleśniki i herbatki z miodem i cytryną.
- Dziękuję, mamusiu - cmoknął do niej w powietrzu, a kobieta w tym momencie rozpromieniała. Kochała go, było to po niej widać.
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Kobieta przyjaźnie skineła głową i wyszła z pokoju.

Owinięta kocem Harolda, zeszłam z nim na dół do kuchni, gdzie czekały na nas same pyszności.
- Twoja mama jest cudowna - stwierdziłam, kąsając jeszcze nakeśniki.
- Dlatego bardzo ją kocham.

Spojrzałam na niego i poczułam jak jego ciepłe usta z posmakiem cytryny lądują na moich wargach. Po chwili trzymał mnie na rękach i delikatnie położył mnie na kanapie w salonie.
Zaczęliśmy całować się namiętniej. Przestałam myśleć o jakichkolwiek zmartwieniach. Moje palce błądziły w jego lokach. Poczułam jak zdejmuje ze mnie bluzkę.
- Nie... - wyślizgnęłam się z jego objęć i wstałam, szybko okrywając się kocem. Spojrzał się na mnie ze zdziwieniem. - Jestem chora. Nie chcę cię zarazić.
- Już jestem - stwierdził.
- Nie byłoby z tego żadnej korzyści.

Głupie wytłumaczenia, ale co mam kurde mu powiedzieć? Że jestem niedysponowana?
He-ej to mój pierwszy raz, chce żeby był wyjątkowy.
- Nie w tym problem, prawda? - zapytał kiedy usiadł na kanpie.
- Wiesz co? To chyba nie był najlepszy pomysł, że u ciebie spałam. Źle się czuję, lepiej jak pójdę do domu.

Położyłam zręcznie koc na fotelu. Czułam jak moja twarz zmaga się z różnymi emocjami. Zdjęłam z obręczy schodów swoją kurtkę i parasol. Otworzyłam drzwi i już miałam wychodzić, kiedy poczułam ściśnięcie mojego nadgarstka.
- Co ty wyprawiasz? Nadal pada.
- Mieszkam tuż obok...
- Wejdź do domu - pociągnął mnie do środka i zamknął drzwi. - Nie nalegam. Może zbyt szybko zacząłem - delikatnie sunął ze mnie kurtkę i odwiesił na poręcz schodów.

Harry jest idealny.
Nie nalegał, nie zmuszał to mi się w nim podoba.

~•~
I jak? Wiem trochę takie spaprane... Ale szczerze to tak się czuje przez Hazzusia :'(

Czekam na wasze komentarze i ★. xx.A

Stars|H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz