Rozdział 3

140 13 5
                                    


– Jaki on jest?
– Jak udało ci się go poznać?
– Jakie to uczucie siedzieć z nim w jednym samochodzie?
– Ma dziewczynę?
–Mówił ci coś o mnie?
Byłam zasypywana masą pytań podczas każdej z przerw. Najgorsze było to, że kompletnie nie wiedziałam, co im odpowiedzieć. W końcu widziałam się z nim tylko dwa razy, po dwóch spotkaniach nie można dobrze poznać człowieka. Nie chciałam też rozsiewać fałszywych plotek, więc odpowiadałam krótko i zazwyczaj w taki sposób, że każdy mógł to odczytać inaczej. Dziewczyny były zbyt podekscytowane, żeby bardziej wdrążać się w temat i tylko zadawały kolejną falę pytań.
Amanda przez cały czas stała z boku, z rękami założonymi na piersi i patrzyła na mnie naburmuszoną miną. Chociaż raz to ja byłam po zwycięskiej stronie, dlatego też cały czas uśmiech gościł na mojej twarzy.

Po skończonych lekcjach, do furtki boiska odprowadziło mnie stado dziewczyn ze szkoły. Czułam się jakbym była kimś bardzo sławnym, otoczonym przez rzeszę swoich fanów, czekających na autograf lub zdjęcie z nimi.
– Przyjedzie teraz po ciebie? – spytała mnie jedna z nich.
– Nie. Ma dużo obowiązków – odpowiedziałam z trochę zasmuconą miną, oczywiście udawaną, bo jakbym mogła się smucić z tego, że ON zaproponował mi podwózkę do szkoły? Po chwili jednak na mojej twarzy pojawił się prawdziwy grymas niezadowolenia, bo wracając na piechotę ze szkoły przyczepiła się do mnie Amanda. Gdy byłyśmy już niedaleko jej domu postanowiła się odezwać. Po raz pierwszy podczas prawie dwudziestominutowego marszu.
– Powiedz mi prawdę. – Nie rozumiałam o co jej chodzi, więc zmrużyłam lekko oczy, patrząc na nią podejrzliwie. – Przecież wiem, że kłamałaś. To wszystko była ustawka. Co mu obiecałaś w zamian za przywiezienie cię do szkoły? – Amanda nie weszła do swojego domu, tylko szła dalej za mną. Pewnie znowu będzie przesiadywać w parku i wszystko obserwować. Nie, nie wszystko. Mnie i Mateusza.
– Nie wiem, o co ci chodzi. To znaczy wiem. Jesteś zazdrosna, ale nie rozumiem, dlaczego od razu posądzasz mnie o kłamstwo. – Szłam dalej, nie zwracając uwagi na to, czy idzie za mną. Miałam nadzieję, że się odwróciła i poszła w drugą stronę, jednak tak się nie stało.
– O! Zobacz, tam jest twój Mateuszek, najwidoczniej znalazł już sobie inną koleżankę – odparła drwiąco Amanda.
Spojrzałam przed jego dom i ujrzałam jego rozmawiającego z jakąś dziewczyną. Bardzo ładną dziewczyną ubraną w cudowną sukienkę w kwiatki. Przed jego domem stało zaparkowane czerwone porsche kabriolet. Pewnie ktoś z jego "ligi".
Jak mogłam być taka głupia i choć przez chwilę myśleć, że może mógłby mnie pokochać, że może udałoby się nam być razem?
– No co? Nie przywitasz się z nim? – Stałyśmy po drugiej strony ulicy, ale Mateusz mówił zbyt cicho, żebym mogła go usłyszeć. Widziałam natomiast, że dziewczyna była mocno zdenerwowana. On wydawał się być raczej zirytowany tą sytuacją, jakakolwiek by ona nie była.
Oparł ręce na biodrach i rozejrzał się w koło. I wtedy zobaczył mnie. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Amanda stała obok mnie i zerkała co chwilę to na mnie, to na niego.
– Cześć Klara! – krzyknął Mateusz, żebym go usłyszała. Powiedział coś do swojej towarzyszki, po czym ona wsiadła w swój samochód i odjechała z nadąsaną miną. Mateusz przebiegł przez ulicę i stanął na przeciwko mnie. To znaczy nas. Zapomniałam, że obok była jeszcze Amanda. Czy ona nie mogłaby po prostu zostawić mnie w spokoju?
– Słuchaj... co do wieczoru – Amanda chyba poczuła się niekomfortowo pod jego spojrzeniem, bo odeszła kilka kroków i usiadła na jednej z ławek w parku. Doskonale jednak słyszała każde nasze słowo. – Bardzo cię przepraszam, ale dzisiaj nie dam rady. Może kiedy indziej? – Zrobił skruszoną minę.
Pewnie to przez tą dziewczynę. Może postanowił zrobić jej niespodziankę, kolację przy świecach albo coś jeszcze bardziej romantycznego, skoro chwilę temu się pokłócili, a przynajmniej ja tak to odebrałam. Pokiwałam tylko głową i się uśmiechnęłam lekko.
– Chyba, że... – dodał po chwili namysłu. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że uszy Amandy zrobiły się jak dwa radary. - Ile czasu potrzebujesz, żeby się przygotować do wyjścia?
– Zależy gdzie. – Moje serce zabiło o kilka razy szybciej, a w brzuchu poczułam motyle.
– Powiedzmy, że na spacer. Aha, jest jeszcze jedna kwestia, to musi być późny wieczór. Dasz radę wyjść z domu tak o dziewiątej? – Złapał się za kark, a na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie, jakby przez ten szczegół nasze wyjście miałoby się nie odbyć. Na pewno się odbędzie.
– Dam radę – odpowiedziałam szybko, zanim on sam się nie rozmyślił. W tym samym czasie przed furtką, a raczej wielką bramą stanęła szczupła kobieta w wieku mojej mamy. Ubrana była w dość elegancką sukienkę, ale nie była ona balowa. Zdecydowanie mogła ją nosić na co dzień.
– Mateusz! Wracaj, nie skończyłeś jeszcze nauki.
– No cóż, obowiązki wzywają. Proszę, to mój numer, w razie co, dzwoń. – Zrobił kilka kroków do tyłu, po czym się obrócił i poszedł do domu.
Byłam bardzo podekscytowana i szczęśliwa, ale jednocześnie nieco zagubiona. Kim była tamta dziewczyna? Weszłam do domu i stwierdziłam, że lepiej będzie od razu spytać rodziców o możliwość wyjścia wieczorem.
– Nie. Nigdzie nie idziesz – odparł stanowczym głosem tata.
– No ale... – próbowałam dyskutować, ale mama mi przerwała.
– Ty go znasz od dwóch dni i już chcesz z nim iść na spacer nocą. Nic o nim nie wiesz. Jeśli chcecie, to spotykajcie się w dzień, najlepiej w parku, gdzie jest dużo ludzi. – Nie dziwiłam się rodzicom, sama nie pozwoliłabym mojemu dziecku iść na nocny spacer z nowo poznaną osobą. Jednak to nie zmieniało faktu, że było mi strasznie smutno z powodu tego, że nie mogłam z nim się spotkać. I co ja mu teraz powiem?

Jego księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz