Rozdział 13

33 5 0
                                    


Długo zastanawiałam się, jak się spotkać z Mateuszem. Chciałam do niego po prostu napisać, ale zapewne by się w tej chwili na to nie zgodził. Nie widziałam więc innego wyjścia, jak pójść do niego do domu. Było to trochę ryzykowne, zwłaszcza, że w środku zapewne była jego mama z Rozalią, co z pewnością bardzo utrudni mi zadanie, ale to była jedyna możliwość, a ja wiedziałam, że jeśli nie zrobię tego teraz, to później będzie mi tylko ciężej. Musiałam wykorzystać moment, kiedy byłam wściekła, w innym przypadku każde jego słowo utwierdzałoby mnie tylko w tym, że jest niewinny i ani nie mogłabym temu zaprzeczyć, ani potwierdzić. Zerwanie kontaktów wydawało mi się najmniej raniącym rozwiązaniem.

Rodziców nie było w domu, więc nikomu nie musiałam tłumaczyć mojego wyjścia. Już po chwili stałam przed bramą jego posesji i nie wiedziałam, co miałam zrobić. Nie było tu żadnego dzwonka, nie było też ochroniarza, który mógłby mnie wpuścić do środka. Najwidoczniej nie lubią oni niezapowiedzianych gości. Spojrzałam na bramę i zastanawiałam się, czy dałabym radę się na nią wspiąć. Jako, że nie byłam za bardzo wysportowana, odpuściłam, bo mogłoby się to źle dla mnie skończyć.

Zrezygnowana chciałam już odejść, ale wcześniej chwyciłam jeszcze za klamkę i brama o dziwo ustąpiła. Nie wiedziałam, czy mogłam wejść dalej, ale otwarta uliczka wyglądała wręcz zapraszająco.

Gdy tylko wkroczyłam na ich teren, drzwi od mieszkania momentalnie się otworzyły i stanęła w nich jego mama. Co prawda widziałam ją tylko raz, ale nie było możliwości, żebym z kimś ją pomyliła.

– Co ty tu robisz? Proszę natychmiast wyjść albo wezwę ochronę – odezwała się wzburzonym tonem, ale mnie to nie ruszało. Przymknęłam za sobą ciężkie wrota i zwinnym krokiem wskoczyłam na pierwszy ze stopni schodów. To chyba jeszcze bardziej ją rozwścieczyło, ale nic mnie to nie obchodziło.

– Chciałam porozmawiać z Mateuszem – odparłam ze spokojem w głosie, zaglądając przez jej ramię do wnętrza w jego poszukiwaniu, ale ta szybko przymknęła za sobą drzwi, uniemożliwiając mi wgląd do środka.

– Mateusz jest zajęty. Nie zawracaj mu teraz głowy.

– Nie zajmę mu dużo czasu. Powiem mu tylko jedno zdanie i już mnie tu nie ma.

– Czy nie powiedziałam wyraźnie? W tej chwili stąd wyjdź! – krzyknęła na mnie, a ja usłyszałam kroki w korytarzu. Kobieta rozchyliła szerzej drzwi, kiedy odwróciła się, sprawdzając, kto był ich właścicielem. Za jej plecami zobaczyłam Rozalię i Mateusza. Chłopak miał potargane włosy jakby dopiero co wyszedł z łóżka, a na jego twarzy gościł uśmiech. W białej koszuli miał niedbale podwinięte rękawy, przez co wyglądał o wiele swobodniej niż zazwyczaj, gdy widziałam go wychodzącego z domu w garniturach. Jego dobry nastrój sugerował, że być może to, co mówiła Rozalia rzeczywiście było prawdą.

– Mateusz, chciałam ci coś tylko powiedzieć – zawołałam głośniej, żeby dobrze słyszał moje słowa. Zmrużył oczy, ale podszedł do drzwi. Jego mama z Rozalią stały kilka kroków za nim i wszystkiemu się przysłuchiwały. Mi to jednak nie przeszkadzało. I tak nie miałam zamiaru w jakikolwiek sposób się zadawać z kimkolwiek z tej rodziny.

– Coś się stało? – zniżył głos do szeptu, patrząc na mnie podejrzliwie.

– Jesteś pieprzonym gnojkiem! Nie chcę cię już znać! – wrzasnęłam, ale zanim odeszłam, mocno uderzyłam go w twarz otwartą dłonią. Był zdezorientowany, ale nie czekałam na jego reakcję. Słyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami, które spowodowała na pewno jego matka. Nie patrząc za siebie, popchnęłam bramę i ruszyłam prosto do swojego domu.

Kiedy przechodziłam przez ulicę, czas jakby zwolnił. Słyszałam długi i nieustający pisk opon, a potem po całym moim ciele rozszedł się niewyobrażalny ból. Chciałam krzyczeć, ale nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Po chwili przed swoimi oczami miałam już tylko i wyłącznie ciemność.

Jego księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz