Rozdział 12

387 27 6
                                    

Willow

- Mamo pamiętasz jak obiecałas mi, że zastanowisz się nad szkołą muzyczną dla mnie ? - Ładnie się uśmiechnęłam i zamrugałam kilka razy oczami, a mama tylko zaczęła się smiac. - Mamo!! Nie dostrzegam tu niczego śmiesznego - i gdy już mowiłam ostatnie słowa, tak zaczęłyśmy się smiac, że nikt nie był w stanie nas uspokoić.

- Tak Willow pamiętam. Jednak nie jestem do niej przekonana w 100 procentach. - powiedziała oczywiście martwiąc się o mnie.

- Przecież mówiłam ci, że nie mam zamiaru spędzać tam całych dni... Ja chcę tylko chodzić na lekcje gry na keyboardzie. Nic wielkiego mamo. Nawet 2 godziny tygodniowo by mi wystarczyły, nie wpłyną one na moje oceny, wiesz o tym. - uśmiechnęłam się

- Teraz tak mówisz córciu.. Później będą wyjazdy, czas spędzany na mieśc.... - od razu jej przerwałam

- Nie mamo.. Sama powiedz mi, kiedy ostatni raz wyszłam spotkać się ze znajomymi których nie mam? No kiedy ? 10 lat temu?

- Dobrze, w tym tygodniu pójdziemy do tej szkoły i zobaczymy co nam powiedzą okey? - spytała znów z zaniepokojeniem. Widać było że nie ma zamiaru rozpoczynać nie potrzebnej kłótni.

- Tak, dziękuje - podeszłam do mamy i mocno ją przytuliłam. - Kocham Cię mamo - szepnęłam i usłyszałam tylko cichą odpowiedź : ,,Ja Ciebie Też"

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Uwielbiam budzić się z dobrym nastawieniem i od samego rana, słyszeć we własnej głowie:
- Co za wstrętna pogoda ! - powiedziałam sama do siebie patrząc przez okno w moim pokoju.
Ponuro, drzewa uginały się od siły wiatru i do tego jeszcze mrzawa.. No poprostu idealna pogoda ! Szybko więc wyszłam z pokoju, zabierając ze sobą kosmetyczkę i udałam się do łazienki. Umyłam się i zrobiłam szybki (zresztą taki jak zawsze ) mój codzienny makijaż zajmujący około 20-30 minut (zależy od dnia i samopoczucia) składający się z delikatnego podkładu, korektora, pudru, lekkiego konturowania twarzy, makijażu oczu (od jakiegoś czasu nie wyjdę z domu bez kresek) i oczywiście brwi. Następnie poszłam do kuchni bo wręcz umierałam z głodu. Nie wiem czy ktoś też tak ma, jednak ja nie potrafię rozpocząć dnia bez zjedzenia płatków z mlekiem na śniadanie. Zazwyczaj są one jednymi z tych ,,zdrowych" z kawałkami owoców i tym podobnych. Podczas jedzenia usłyszałam melodię mojej własnej piosenki (jeśli tak w ogóle można ją nazwać), szybko podbiegłam do okna, zauważyłam ,,mojego wybawcę" i automatycznie schowałam się za firaną, byle by tylko mnie nie zobaczył. Odczekałam chwilę i poszłam kontynuować jedzenie śniadania i rozmyślaniem nad tym chłopakiem, który nie mam bladego pojęcia dlaczego śpiewa moją ,,piosenkę"! A gdyby tego jeszcze było mało, muszę ruszyć mój leniwy tyłek i iść do sklepu po kolejne płatki i zapas żelków na dzisiejszy dzień.

Dwa inne światy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz