5

23K 954 46
                                    

Chcąc nie chcąc musiałam zostać po lekcji w sali. Lucy szepnęła do mnie, że mi zazdrości, gdy tylko pan Malik odszedł od mojej ławki. Posłałam jej tylko lekki uśmiech, bo nie chciałam jej pokazać swojej drugiej strony, tej wrednej. Znali ją tylko Patrick i mój ojciec. Ona nie musiałam. Wiem, że dziewczyna będzie na mnie czekała przed salą i wypyta się o wszystko. Dostanę pewnie opieprz, a ona pomyśli nie wiadomo co. Wiem, że ona czasami zostaje z nauczycielami po lekcjach nie po to, aby zapytać się o jakieś zadanie, tylko wiecie o co mi chodzi. Brzydzi mnie to, że muszę się zadawać z taką osobą. Ale muszę, bo tylko ona mnie lubi.

Spakowałam książki do plecaka i usiadłam na ławce, bo myślałam, że będę wyglądała pewniej, ale tak się nie stało. Gdy tylko ostatni uczeń wyszedł z klasy, zaczęłam mocno się bać, bo nie chciałam doświadczyć tego co w domu.

- Dlaczego twój ojciec się nie podpisał? - moje rozmyślenia przerwał mi jego głos. Mówić prawdę, czy skłamać?

- Był za bardzo zajęty, gdy wrócił z pracy. Nie lubi jak mu się przeszkadza. A gdy skończył, to już niestety spałam. Przepraszam. Postaram się na jutro przynieść ten podpis - powiedziałam zanim pomyślałam. Przecież jutro nie mam z nim lekcji! A nie chcę iść specjalnie do niego. No to się wkopałam.

- Tak się składa, że jutro będziemy mieli dodatkowy wf, ponieważ wypadają wam dwie ostatnie lekcję, a w ostatnim semestrze dużo wtorków nam wypadło, a wtedy mamy wf, więc odrobicie to. Mam nadzieję, że będziesz w końcu ćwiczyła, bo nie przyjmę twojego zwolnienia, tylko od razu wpiszę jedynkę. Zrozumiałaś? - pokiwałam twierdząco głową i nagle mnie olśniło. Szybko wyciągnęłam z plecaka jego koszulkę, którą mi wczoraj pożyczył i oddałam ją. Uprałam ją zaraz po konfrontacji z ojcem i na szczęście rano już była sucha.

- Nie, weź ją sobie. Nie lubię jej, ale dobrze w niej wyglądasz, więc możesz ją wykorzystać jako koszulka na moje lekcje. Może wtedy będziesz w końcu ćwiczyć - puścił mi oczko i wrócił na swoje miejsce za biurkiem. Spojrzałam na niego dziwnie po czym zeszłam z ławki i skierowałam się do drzwi. To było trochę dziwne i wolałam nie komentować tego. Bardziej spodziewałam się krzyku i docinek z jego strony,a nie czegoś takiego. 

Przed wyjściem bez pożegnania schowałam koszulkę do plecaka i wyszłam z klasy na pożarcie lwa. Tak jak myślałam, Lucy od razu do mnie podbiegła.

- I co? Jak całował? Widziałam na lekcji jak na ciebie patrzył! Chyba rozbierał cię wzrokiem. Wiem, co mówię. Znam facetów jak nikt inny, więc wiesz - buzia jej się nie zamykała do czasu, gdy dotarliśmy pod salę od francuskiego. Czułam się nieswojo, gdy tak o tym mówiła i wymyślała niestworzone historię. A jak dowiedziała się, że dostałam od niego koszulkę, to odebrała to jako zaproszenie do jego łóżka! Matko, skąd ta dziewczyna bierze takie pomysły?

- Lucy, nie mówmy już o tym. Po prostu powiedział, że na jutro na zastępstwo mam przynieść podpis i tyle, a ty od razu pomyślałaś, że nogi przed nim rozłożyłam. Nie jestem taka jak ty - warknęłam w jej stronę i poszłam usiąść do swojej ławki. Przez tą dziewczynę chodzę coraz bardziej podenerwowana. Ta przyjaźń mi nie sprzyja. Chyba muszę poszukać sobie kogoś innego, kto nie będzie mnie wkurzał na każdym kroku. Chcę znów być tą samą dziewczyną co zawsze.

Lekcje skończyłam godzinę wcześniej, bo pani od biologii musiała zwolnić się ze szkoły, ponieważ coś stało się w przedszkolu jej synka. Wszyscy to zrozumieli i oczywiście cieszyli się z wcześnie skończonych lekcji. Dowiedzieliśmy się o tym na poprzedniej lekcji, dlatego mogłam umówić się z przyjacielem, do którego właśnie szłam. Czekał przy swoim samochodzie i wypatrywał mnie z tłumu. Gdy tylko byłam przy nim, to rzuciłam się mu na szyję. Uwielbiam się do niego tulić i on mi na to zawsze pozwala. 

- Hej, maleńka. Jedziemy do ciebie jak zwykle? - odsunął mnie od siebie delikatnie i spojrzał mi prosto w oczy. Bawiło mnie to trochę, bo niby potrafił z nich wyczytać różne rzeczy bez pytania mnie o cokolwiek. Przed nim nic nie mogłam nigdy ukryć. 

Pokiwałam twierdząco głową i wsiadłam od strony pasażera, następnie zapinając pasy. Pamiętam dzień, gdy raz tego nie zrobiłam. Oj było co słuchać. To było słodkie, że troszczył się o mnie a z drugiej strony wkurzające. No ale nic na to nie poradzę. Jest jaki jest i kocham go za to. Jest moim starszym bratem, którego nigdy nie miałam.

- Idź odrobić lekcje, a ja coś zrobię nam na obiad - powiedział, gdy weszliśmy do kuchni. Jak dobrze, że w niej rano posprzątałam. 

- Tak jest, braciszku - dałam mu całusa w policzek i pobiegłam do swojego pokoju, gdzie zrobiłam wszystko co trzeba. W pewnym momencie wpadłam na pewien pomysł. Wzięłam stary zeszyt od matematyki, ten co teraz mam oraz notes i coś do pisania. Pobiegłam ze wszystkim do kuchni i usiadłam na blacie kuchennym, przy którym stał mój przyjaciel.

- Patrick - uśmiechnęłam się do niego słodko. - Dostałam znowu jeden z matmy. Nie pytaj dlaczego. Kiedyś podrobiłeś podpis mojego ojca. Może byś go poćwiczył i znów to zrobił? Wiesz jak to się skończy, gdy ojciec dowie się o kolejnej jedynce.

- Tym oczom nie jestem w stanie odmówić.


Hej!

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że pod wczorajszym rozdziałem pojawiło się więcej głosów i komentarzy! Dziękuję Wam za to bardzo! 

Miłego dnia!

awmymalikk

My TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz