11

20.3K 844 102
                                    

Uspokoiłam się dopiero, gdy skończyły się lekcje. Pan Malik próbował mnie jakoś uspokoić, jednak nic tym razem nie podziałało. Nikt nie umiał mi pomóc w tym momencie i bardzo dobrze wiedziała, że nikt nigdy nie będzie w stanie. Wyszłam z kantorka, dopiero gdy byłam pewna, że nie ma żadnej dziewczyny już na sali i w szatni. Poszłam po swoje rzeczy, ale też sprawdzić do lustra jak wygląda moja twarz. Pisnęłam cicho z przerażenia. Nie spodziewałam się aż takiej tragedii. 

Musiałam doprowadzić się do porządku aż nauczyciel nie przyszedł po mnie. 

- Charlotte, chodźmy już - powiedział, wchodząc do szatni. Spojrzałam na niego smutno, wzięłam swoje rzeczy i wyszliśmy bez słowa. 

Poszłam przed szkołę, gdzie pan Malik kazał mi czekać, bo sam musiał iść zanieść dziennik do pokoju nauczycielskiego. Zaoferowałam, że sama to zrobię, bo z pewnością załatwiłabym to szybciej, ale uparł się, że poradzi sobie. Usiadłam na murku przy szkole i zaczęłam przeglądać Twittera, gdy poczułam, jak ktoś szarpnął moim ramieniem, przez co upadłam.

- Co do chole... - nie dokończyłam, bo zobaczyłam wściekłego ojca. Cholera, co on tu robi?! Spanikowałam, bo miałam zamiar jakoś uciszyć nauczyciela, a teraz jeszcze czeka mnie scenka przed szkołą. Ten człowiek nie myśli albo po prostu chce się mnie pozbyć. 

- Nie odzywaj się do mnie tak gówniaro. Masz teraz iść grzecznie do mojego samochodu i nie nawet się nie odzywać - warknął. Zdziwiłam się o co mogło mu chodzić. Przecież właśnie miałam iść do domu, a on powinien znaleźć się w nim za dwie godziny. Coś musiało się stać w pracy.

Spojrzałam na drzwi wejściowe od szkoły z nadzieją, że zobaczę tam pana Malika, jednak na marne. Mogłam tylko pomarzyć o uwolnieniu z rąk ojca. Przełknęłam głośno ślinę, otrzepałam swoje spodnie z kurzu i zarzucając plecak na prawe ramię, ruszyłam do samochodu. Wiedziałam, że ojciec idzie za mną, dlatego nawet nie próbowałam uciekać. Chciałam jeszcze jakoś wyglądać.

Zayn

Trochę zajęło mi odnoszenie dziennika do pokoju nauczycielskiego, ponieważ w środku zatrzymał mnie dyrektor, który chciał wyjaśnić sprawę z Charlotte. Ponoć ktoś powiedział mu, że nie prowadziłem lekcji, tylko siedziałem z nią zamknięty w kantorku. Przyznałem się, że byłem tam z nią, ale że jako jej wychowawca próbowałem jej pomóc, ponieważ dziewczyna miała problemy. Na szczęście Mark, to kumpel mojego ojca, więc wierzył mi. Ale w sumie tak powiedziałem prawdę.

Gdy wyszedłem ze szkoły, to zdziwiłem się, że nie ma nigdzie Charlotte. Przecież miała czekać! Rozejrzałem się dokładnie w poszukiwaniu jej i zauważyłem jak wchodzi do samochodu swojego ojca. Widziałem jaka była przerażona i to mnie zmartwiło. Mam nadzieję, że jej ojciec nic jej nie zrobi, dopóki nie będę na miejscu. 

Najpierw jednak zatrzymałem jednego ucznia, który wiedział wszystko o wszystkich uczniach z naszej szkoły. Poprosiłem go o małą przysługę, a dokładnie, aby dał mi numer dziewczyny. Muszę się z nią jakoś skontaktować, gdy będę pod jej domem. Podziękowałem uczniowi i ruszyłem w stronę domu dziewczyny.

Charlotte 

Siedząc na tyłach samochodu płakałam cicho. Dlaczego? Ojciec mi powiedział, że dzisiaj nie skończy się tylko na poobijanym brzuchu. Bałam się cholernie i modliłam się, aby nauczyciel wpadł na pomysł przyjścia do mnie albo żeby jakiś sąsiad przyszedł i opóźnił moją męczarnie. Bałam się do czego ojciec będzie w stanie się posunąć.

Gdy tylko zaparkował pod domem, to wyszłam z pojazdu i skierowałam się do drzwi, otwierając je i weszłam do środka. Poszłam szybko do swojego pokoju i zamknęłam się w nim. Wiem, że to nie jest dobre rozwiązanie, ale jedyne jakie mi przyszło do głowy na ten moment. 

Zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam walizkę. Miałam zamiar się spakować i uciec wieczorem do nauczyciela. Nie znam jego adresu ani też numeru telefonu. Chyba będę musiała poprosić o pomoc Lucy, ale po tym w szkole może mnie zignorować. Liczę na to, ale w duchu mam nadzieję, że dostanę jakikolwiek kontakt do pana Malika. A jak nie, to został Patrick. 

Zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy do walizki, w czasie gdy ojciec dobijał się do drzwi i groził, że je wyważy. Z całych sił próbowałam ignorować jego krzyki i groźby. Moje pakowanie przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Szybko wzięłam do ręki telefon i go odblokowałam.

Od nieznany numer: Charlotte, jestem przed twoim domem i słyszę krzyki. Co się dzieje?! /Zayn

Do Pan Malik: On jest wściekły i grozi mi, że wyważy drzwi i coś mi zrobi. Boję się cholernie

Od Pan Malik: Wyjdziesz do mnie przez okno. Podstawię ci drabinę, tylko muszę wiedzieć, które okno to twoje

Do Pan Malik: Już je otwieram. Niech Pan idzie na prawo

Tak jak napisałam tak zrobiłam. Otworzyłam swoje okno na oścież i wyjrzałam przez nie. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam nauczyciela, który właśnie przystawiał drabinę do muru, która wcześniej była na ogrodzie. Nie wiedziałam jak mam wziąć walizkę, która była bardzo ciężka i podać ją mu. 

- Zaraz ją wezmę twoje rzeczy, ale najpierw zejdź sama.

Pokiwałam głową i pełna obaw, że spadnę zaczęłam schodzić po drabinie w dół. Miałam lęk wysokości, więc w pewnym momencie zakręciło mi się w głowie. Szybko chwyciłam się mocno drabiny i spanikowana zamknęłam oczy. Utknęłam. Już się stąd nie ruszę. Za bardzo się boję.

- Lottie, proszę zejdź - szepnął. Nie wierzę, pierwszy raz nazwał mnie Lottie. No ale mniejsza z tym. Pokiwałam tylko przecząco głową i nie ruszałam się ze swojego miejsca.

- Proszę, nic ci się nie stanie. W razie czego cię złapię. Dalej, maleńka - nie wiem dlaczego, ale te słowa mnie choć trochę uspokoiły. Wiedziałam, że w każdej chwili ojciec może dostać się do pokoju i zobaczyć, co wyczyniam, dlatego postanowiłam szybko zejść na dół i tak zrobiłam. 

- Jestem z ciebie dumny. A teraz poczekaj tutaj na mnie - odrzucił kule na bok i powoli zaczął wspinać się do góry. Widziałam jak krzywił się z bólu. Chciałam już powiedzieć, aby dał spokój z rzeczami i po nie nie szedł, tylko wrócił do mnie, ale uparł się, że to zrobi. Cała podenerwowana patrzyłam jak schodzi na dół z moją walizką.

- Kobieto, coś ty tam nabrała? - spytał, jak już stał na ziemi. - A w sumie to nie ważne. Leć już z tą torbą do taksówki, która stoi za rogiem. Zaraz do ciebie dołączę.

Nie chciałam zostawiać go samego, ale po jego minie wiedziałam, że muszę to zrobić. Chwyciłam za rączkę od walizki i szybko pobiegłam z nią we wskazanym kierunku, myśląc tyko o tym, aby pan Malik sam dotarł bezpiecznie do taksówki, do której dotarłam po chwili.



NIESPODZIANKA!

Chciałam Wam podziękować za te miłe słowa w postaci rozdziału i do tego ma on ponad 1000 słów, więc jak na mnie, to jest cud :) Mam nadzieję, że się spodobał.

Dobra, nie zanudzam Was notką, tylko lecę pisać kolejny, bo dostałam weny.

awmymalikk

My TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz