Lekcja osiemnasta

10.9K 938 146
                                    

*Eren*

Zostaliśmy wszyscy wezwani do pokoju naszego wychowawcy, na ogłoszenie wyników próbnej matury. Cały czas się zastanawiam, jak się tam wszyscy zamieściliśmy.
-Zaczniemy od najlepszych wyników - powiedział Levi przeglądając papiery - Najlepszy wynik należy do... Armina!
Rozległy się oklaski i wiwaty, a blondynek zrobił się cały czerwony i podszedł uścisnąć rękę Leviego.
-Drugi najlepszy wynik... Marco! - kolejne oklaski i kolejny zarumieniony chłopak.
-Trzeci wynik należy do... Erena? - zapadła cisza. Wszyscy spojrzeli na mnie.
-Dzięki, że mnie doceniacie - prychnąłem i podszedłem do Leviego, by uścisnąć mu rękę. Podał mi ją ze zdziwieniem.
-Brawo. Nikt się nie spodziewał.
Dalej było tylko rozdawanie wyników i gratulowanie sobie nawzajem.

*Levi*

Zaproponowałem dzieciakom, że wyjdziemy gdzieś, aby świętować. Wszyscy zgodzili się, żeby wyjść do parku, bo akurat padał śnieg. Wszyscy ubrali się i wypadli na dwór. Kiedy wszedłem zobaczyłem Erena w durnej czapce (media).
-Eren, co ty masz na głowie? Zdejmij to - powiedziała Ymir rzucając w niego śnieżką. Tym sposobem wywołała trzecią wojnę światową. Wszyscy zaczęli rzucać na oślep pacynami śniegu. A jeszcze nie wyszliśmy z terenu szkoły. Nagle dostałem śniegiem prosto w twarz z taką siłą, że się przwróciłem.
-Pomóc panu? - zapytał Eren podchodząc i wyciągając do mnie rękę. Zanim ją złapałem chłopak poślizgnął się i przewrócił na mnie. Usłyszałem cichy śmiech. Eren szybko podniósł się, cały czerwony i znowu podał mi rękę. Tym razem udało mi się ją złapać i wstać.
-Zachowujecie się jak dzieci - powiedziałem otrzepując się ze śniegu - Nigdzie nie idziemy. Wracajcie do środka.
Wszyscy zawyli smutnie, ale grzecznie wrócili do środka.

*Eren*

Poszedłem się umyć, żeby zmyć wstyd. Wstydziłem się tego, że miałem ochotę pocałować Leviego, kiedy na niego upadłem. Poza tym ciepła woda pomagała się ogrzać bardziej niż cokolwiek.
-Eren, topisz się tam, czy co? - usłyszał głos Armina - Też chcę się umyć!
-Już wychodzę!
Szybko się wytarłem i ubrałem. Wyszedłem z łazienki przepraszając za zajmowanie prysznica. Wszedłem na swoje łóżko i zacząłem czytać jakąś książkę. W międzyczasie wszyscy się umyli.
-Kto zostawił wisiorek? - zapytał Jean wchodząc do pokoju z moim naszyjnikiem. Skoczyłem do niego i zabrałem prezent z ręki.
-Moje.
-Od kogo to? Od Leviego? - zaśmiał się szyderczo.
-Co się tak przyczepiłeś, co?
-Czyli od niego, tak? Wiedziałem.
-Daj mi spokój!
-Bo co? Poskarżysz się mu?
-Nie musi - powiedział Levi, wchodząc do pokoju - Mógłbyś mu dać spokój? Naprawdę myślisz, że umawiałbym się z takim smarkiem jak on?
-Nie, panie profesorze.
-To dobrze.
-Czy nazwał mnie pan smarkiem? - zapytałem.
-Bez urazy - odpowiedział czarnowlosy i wyszedł z pokoju.

Szkoła [Ereri]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz