Długo już siedziałam w sypialni i obklejałam ją plakatami. Po skończonej pracy, wstałam i udałam się do kuchni. Byłam strasznie głodna.
Zrobiłam sobie kanapki z dżemem truskawkowym, po czym umalowałam się lekko i podeszłam do szafy.
I znowu ten sam problem:
Którą koszulkę wybrać?!
Padło na bluzę, która z tyłu miała nadruk przedstawiający Slasha i napisy : We are all gonna die
Do tego jeansy i trampki. Gotowe. Włosy spięłam jeszcze w luźny kucyk z tyłu głowy- tak przygotowana, wyszłam do parku. Był tylko jeszcze jeden problem- nie wiedziałam, gdzie owy jest. :P pobiegłam więc do pokoju Nathana, ale po piątym zapukaniu do jego drzwi, poddałam się i zdałam na swoje szczęście.
Popchnęłam ciężkie drzwi wyjściowe, wdychając przy tym świeże powietrze z zewnątrz. Rozglądnęłam się wokół siebie- auta, parę sklepów, kafejki... I jakieś zielone miejsce- park. Przebiegłam przez ulicę i ruszyłam w jego stronę.
**
Doszłam do pustej ławki, usiadłam na niej i wsadziłam sobie słuchawki do uszu. Jak zwykle, wybrałam jedną z piosenek mojego ukochanego zespołu, tym razem- ,, Revelation". Siedziałam tam i wsłuchiwałem się w słowa, każde brzdąknięcie na gitarze, każde uderzenie na perkusji.. We wszystko. To wszystko tworzyło mój własny, mały świat- nikt nie mógł do niego wkroczyć. Ludzie z mojego dawnego życia, często wmawiali mi, że jestem zbyt zamknięta w sobie, że zamiast rozmawiać z innymi, odcinam się od reszty, wsadzając sobie słuchawki do uszu...
Ale ja zawsze to inaczej interpretowałam- nie zamykam się w sobie, ja po prostu na chwilę się wyłączam. Dlaczego i o czym miałabym gadać z ludźmi? Po co? Skoro w każdej rozmowie musieliby poruszyć temat:
,, Jak ja nienawidzę emo.." Jakoś więcej daje mi słuchanie ciągle tych samych piosenek, niż rozmowa- dużo więcej daje mi muzyka. Dziwne, nie?
Ni z tego, ni z owego, podeszła do mnie młoda dziewczyna, może w tym samym wieku co ja. Na głowie miała tak zwaną
,, beanie", w kolorze szarym, z pod której wystawały jej niebieskie pasemka włosów. Oczy miała w dwóch kolorach- niebieskie i zielone. Bardzo ładnie komponowały się one z jej delikatnym, ale zarazem wyrazistym makijażem oraz czarną sukienką. Na nogach miała trampki z kolorowymi sznurówkami. Uwielbiam takie połączenia!
- Hej!- zagaiłam, wyjmując prawą słuchawkę z ucha.
- Siemanko! Chciałam się czegoś zapytać. Mogę się przysiąść?- wskazała na puste miejsce na ławce.
- Pewnie. A co do pytania: wal śmiało.
- Mam tu taką jakby ankietę. Decyduje ona o tym, jaki artysta lub artyści przyjadą do naszego miasta. Mam różne opcje- od Adele do Black Veil Brides. Czy chcesz zagłosować na kogokolwiek z listy? Twój głos może wiele znaczyć.
- Oczywiście! BVB!!- krzyknęłam, na co dziewczyna lekko podskoczyła na ławce, ale zaraz potem zaznaczyła coś na swojej kartce, wyszczerzyła się i spytała:
- A tak w ogóle: jak masz na imię?
- Scarlett.- podałam jej rękę, a ona ją uścisnęła i powiedziała:
- A ja Alex. Jesteś nowa w mieście?- spytała, uważnie mi się przyglądając.
- Aż tak bardzo widać??
- Nie, nie... Tak tylko. Pierwszy raz cię tu widzę. Fajnie spotkać kogoś podobnego do mnie i wyglądem i gustem muzycznym.- parsknęła śmiechem.-
- A już się bałam, że po przeprowadzce też nikogo nie spotkam.
- Przeprowadziłaś się? Skąd ? Czemu? Po co? Z kim?- Alex zasypała mnie pytaniami, ale ja nie zdążyłam na nie odpowiedzieć, bo zaczął padać deszcz, a w dodatku mój telefon wpadł do nowo utworzonej kałuży. Cały ociekał wodą.
- Scarlett, chodź do mnie. Pomogę ci zrobić coś z twoim telefonem.- dziewczyna chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do małego, ale szybkiego autka. Było całe koloru niebieskiego. Wgramoliłam się na miejsce pasażera, a w trakcie drogi przez cały czas wycierałam swój telefon. Nie chciał się włączyć.
**
Weszłam do ogromnego mieszkania, należącego oczywiście do Alex. Dziewczyna szybkim ruchem zdjęła z siebie buty i czapkę, odsłaniając przy tym swoje piękne, niebieskie włosy. Zaprowadziła mnie do kuchni, gdzie nasypała ryżu do miski i bez pytania wsadziła do niej moją komórkę. Rzuciłam jej pytające spojrzenie, a ta wzruszyła ramionami i odparła:
- Taki sposób. Chodź do mnie do pokoju.
Posłusznie poszłam za nią. Do pokoju prowadziły czarne drzwi, z plakatami i naklejkami z oby dwóch stron: wewnętrznej i zewnętrznej. Całe pomieszczenie było natomiast w kolorze fioletowo- czarnym, z ogromnym, białym łóżkiem na środku pokoju, szafkami przy ścianach i czarnym, puchatym dywanem na podłodze. Całość prezentowała się uroczo, ale też zadziornie, zwłaszcza część po lewej stronie- kącik muzyczny. Płyty, plakaty, koszulki, bransoletki, filmy, zdjęcia itp. Oddany fan z niej :P
- Noo... To poznajmy się lepiej!- wykrzyczała radośnie Alex, po czym zaciągnęła mnie na dywan. I tak zaczęła się znienawidzona przeze mnie gra:
PYTANIA
CZYTASZ
Heart of Fire| Andy Biersack
Fiksi PenggemarScarlett to dosyć specyficzna dwudziestolatka, ubierająca się przeważnie na czarno, nosząca glany, kolczyki na twarzy i posiadająca dużo tatuaży. Pewnego dnia, a mianowicie w dniu jej przeprowadzki do USA, spotyka chłopaka do złudzenia przypominając...