Od paru dni spotykałam się z Harry'm wieczorem, tłumacząc rodzicom, że spotykałam się ze znajomymi ze szkoły. Nie mogli wiedzieć prawdy, przez co czułam pewne wyrzuty sumienia. Dzisiaj miałam zamiar poinformować ich o moim weekendzie z rodziną Styles'ów. Wprawdzie nie powiem im o tym, że zabraknie Judy, aczkolwiek powiadomię o naszym planie.
- Mamo...
- Hm? Kochanie, podasz mi tę szklankę? - podałam jej naczynie, na które wskazała palcem i przygotowywałam się do rozmowy.
- Mamo, bo jest sprawa.
- No mów, Emi.
- Rodzina Styles'ów zaprosiła mnie na weekend do domku nad jeziorem. Mogłabym pojechać? - zagryzłam wargę, oczekując odpowiedzi od mamy. Wyglądała jakby się poważnie zastanawiała nad moim pytaniem, a jej mina nie przypominała zadowolonej.
- Gdzie dokładnie znajduje się ten domek?
- W zachodnim Hanningfield.
- Dobrze, skarbie, ale zrób wcześniej lekcje.
- Jasne. - pocałowałam ją w policzek i pobiegłam szybko po plecak, bo miałam zaledwie dziesięć minut do pierwszego dzwonka.
Oczywiście, nie odbyło się bez spóźniania, ponieważ nawet jakbym biegła to i tak przyszłabym spóźniona. Znowu musiałam okłamać Mirandę, że miałam wiele do zrobienia, gdyż nie mogłam jej powiedzieć o moich spotkaniach z Harry'm.
Tak jak na początku nie byłam pewna, co do naszego postępowania to teraz powoli zmieniałam zdanie. Przez ostatnie dni zbliżyliśmy się do siebie, poznaliśmy się bardziej i wszystko ulegało zmianie. Był człowiekiem, który pomimo, że był starszy to rozumiał mnie bez słów. Był kompletnym przeciwieństwem Judy i rozumiałam dlaczego tak źle się dogadywali. Za to znaleźliśmy wspólny język i konwersacja łatwo przychodziła, a za nią dochodziło do bliższych kontaktów.
Do domu wróciłam po piętnastej i nie zastałam w nim nikogo. Miałam czas, aby się spakować i wysłać wiadomość do Harry'ego, że moi rodzice się zgodzili. Ubiegł mnie, dzwoniąc pod mój numer.
- Cześć, kochanie. Mam nadzieję, że masz wolny wieczór.
- Hej, niestety Harry, ale mam dla ciebie dobrą informację.
- Rodzice się zgodzili?
- Tak, więc spędzimy razem cały weekend.
- Nie mogę się doczekać. Jakie masz plany na dzisiaj?
- Postanowiłam iść do Mirandy, gdyż przez ciebie kompletnie ją zaniedbałam.
- Rozumiem. W takim razie życzę ci miłego wieczoru.
- Pozdrów Teddy'ego.
- Jasne. - uśmiechnięta rozłączyłam się i zaczęłam zbierać swoje rzeczy, aby spokojnie wyjść z domu. Wybrałam się do mojej przyjaciółki, która na szczęście była w mieszkaniu i chętnie wpuściła mnie do środka.
-Nareszcie do mnie przyszłaś, Em. Ostatnio w ogóle się ze mną nie widujesz.-przywitała mnie z wyrzutami, ale nie mogłam się złościć lub dziwić. Naprawdę przestałam się z nią spotykać, a to wyłącznie przez starszego ode mnie mężczyznę z zielonymi oczami.
- Przepraszam. Dzisiaj wieczór należy do nas. Zrób popcorn, a ja lecę po jakiś film. - spędziłyśmy całe cztery godziny na rozmowie, oglądaniu filmu oraz graniu w starego jak świat chińczyka.
Wróciłam o dwudziestej, tym razem witając się z każdym domownikiem. Cindy prawie zasypiała na kolanach mamy w salonie, Andy grał na konsoli, a tata czytał jakąś książkę. Wzięłam z lodówki sok i skierowałam się do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, zamykając oczy, jednakże na chwilę, ponieważ moja komórka dała o sobie znać.
- No hej, aż tak się stęskniłeś?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Teddy zresztą też. Chciałby, abyś tu przyjechała.
- Czy on nie powinien spać?
- Teddy, słyszałeś? Emi mówi, żebyś poszedł spać.
- Ale ja nie chcę! - przewróciłam oczami, słysząc ich śmiechy. Zastanawiałam się tylko, gdzie podziała się mama malucha.
- Harry, gdzie Judy?
- Nie wiem. Nie wróciła.
- Jest już po dwudziestej. - słyszałam, że się szamotał oraz zapewne odszedł kawałek od syna, bo jego głos ucichł.
- Myślę, że ma kogoś.
- Nie możesz mieć do niej o to pretensji. Sam w końcu...
- Rozumiem, Emi. Nie jestem zły.
- Coś jest na rzeczy. Masz dziwny ton.
- Po prostu spędziliśmy razem prawie sześć lat. To trochę dziwne.
- Jakoś nie myślałeś o tym jak zacząłeś się ze mną spotykać, a kiedy ona prawdopodobnie ma romans z kimś innym to nagle ruszyło cię sumienie?
- Nie, nie to miałem na myśli.
- Przemyśl sobie czego tak naprawdę chcesz, Harry.
- Emily, wiem. Nie o to mi chodziło. Boję się, bo to oznacza całkowity koniec, a trzeba opiekować się Ted'em. Źle zniesie rozwód.
- Więc z nim poczekajcie.
- Nie ma sensu skoro oboje kogoś mamy.
- Boże, w takim razie co masz zamiar zrobić?
- Może tylko mi się wydaje. Może mnie nie zdradza.
- To nie zmienia faktu, że ty zdradzasz ją. Mam wrażenie, że żałujesz, a to nie ja najbardziej chciałam się spotykać. Mówiłam, że to nieodpowiednie. Nalegałeś, prosiłeś, a kiedy uległam, gdy mnie zauroczyłeś...
- To nie tak, Emi. Źle mnie zrozumiałaś.
- To powiedz, o co ci chodzi.
- To trudne.
![](https://img.wattpad.com/cover/57867562-288-k430676.jpg)
CZYTASZ
The Babysitter Of My Child || h.s
Hayran KurguByła siedemnastoletnią opiekunką jego dziecka. Miał żonę, rodzinę, dobrze płatną pracę i zaryzykował to wszystko dla jednej dziewczyny. ∆∆∆∆∆∆ ©luvasharry 2016