32. Kylo

144 8 4
                                    

W jego dłoni spoczywał potrójny, czerwony jak krew miecz świetlny z eksperymentalnym kryształem. Wiązka lasera była jak zwykle niezbyt stabilna, co sprawiało wrażenie ognistej klingi. Nie żeby to było jakieś wielkie złudzenie, laser też może podpalać.
Przed nim stał gotowy do walki Luke. Tłum żołnierzy za plecami młodego adepta Mocy ucichł, a w powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach potu i prochu?
— R2 włącz wentylator! — rozkazał mistrz.
Mały droid naprawczy podjechał do ściany i włączył klimatyzację.
— Teraz możemy kontynuować pojedynek — rzekł staruch.
Wszystkie mięśnie w ciele Bena napięły się gotowe do natychmiastowej reakcji.
Luke wrzasnął, łapiąc się za kostkę i upadł na ziemię w drgawkach. Kylo domyślił się, że jedi dostał skurczu.
— Wstawaj wuju, załatwmy to raz na zawsze.
Skywalker łypnął na niego ze złością.
— Nie martw się o mnie, tylko o siebie, kiedy wstanę.
Ren się uśmiechnął.
— Kto powiedział, że wstaniesz?
Na twarzy mistrza nie dojrzał nawet cienia strachu.
— Nawet sith nie atakuje bezbronnego bez walki.
— Nie jestem sithem.
— Ale Snoke, a raczej Darth Plagueis tak.
— Uwierz mi wuju, że nie obchodzą mnie konsekwencje.
To powiedziawszy wzniósł miecz. Wtedy Luke niespodziewanie wstał i zaatakował. Parada. Cios. Unik. Salto. Cios. Unik. Cios i mechaniczna dłoń mistrza spadła na ziemię razem z mieczem. Ben szybko ją zgniótł. Szum. Poczuł wiatr we włosach i uderzył plecami o podłogę. Mistrz podszedł z uniesionym mieczem. Przewrót, skok, kopniak w brzuch i cios. Laser przeszedł przez kolano wuja jak nóż przez masło. Luke spojrzał na niego błagalnym wzrokiem, mimo że wiedział, iż nie zostanie mu okazana litość.
— Będzie bolało?
— Prawie nie poczujesz, wuju. Dziękuję za trening.
— Mogłem cię lepiej wyszkolić, chciałem byś wiedział, że miłość może cię zniszczyć. Będziesz wielkim jedi tak, jak twój dziadek.
Benowi łzy napłynęły do oczu, ale nie było już powrotu. Kończył się pewien rozdział w jego życiu.
Błysnął laser i niegdyś wiecznie uśmiechnięta i pełna życia twarz uderzyła w ziemię z tąpnięciem.
Usłyszał głos matki. Chciał ją przytulić, przeprosić. Biegła w jego stronę, ale zamiast do niego, podeszła do brata. Pochyliła się nad nim i wodospady łez zmoczyły martwą twarz ostatniego jedi.
— Mamo...
— Idź — wykrztusiła — Idź i nie wracaj. Nie jesteś już moim synem, nie jesteś już Solo.
— Ale...
— Nie rozumiesz? To koniec, cała nasza nadzieja, całe doświadczenie zginęło. Idź i nie wracaj. Lepiej by było dla ciebie, nie wchodzić więcej w drogę Ruchowi Oporu.
— Mamo...
— Nie jestem już twoją matką. Sam wybrałeś drogę, a teraz idź stąd, bo każę cię zastrzelić.
Smutek i złość, miłość i przyjaźń nic już nie znaczyły, istniał tylko strach. Strach przed jutrem, przed teraźniejszością i przeszłością. Wyszedł, a ostatnim dźwiękiem, który usłyszeli był świst wyłączanego miecza.
Nienawiść i strach zepsuły krew pobratymczą i nigdy więcej Kylo nie miał powrócić do Ruchu Oporu. Wielu ludzi i kosmitów miało zaznać zemsty za wyrządzone krzywdy i nic nie miało być takie samo...

Star Wars - Trzecia Trylogia i więcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz