Szłam na spotkanie z Zayn'em, ponieważ zadwonił do mnie i poprosił, chociaż nie wiem, czy słowa: ''przyjdź natychmiast'', można uznać za prośbę. Przeszłam przez ulicę i przywitałam się z chłopakiem.
- Po co miałam przyjść? - spytałam i poprawiłam swoje okulary.
- Chcesz odzyskać Niall'a? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- O co Ci chodzi?
- Niall bardzo szybko staje się zazdrosny. Wystarczy, że znajdziesz sobie chłopaka, a on już będzie z nim o Ciebie walczył. - wyjaśnił.
- A mówisz mi to, ponieważ?
- Mogę Ci pomóc. Mogę udawać Twojego chłopaka. - uśmiechnął się. - Nie masz się co martwić, nie zakochan się. Nie kręcisz mnie.
- Dzięki. - powiedziałam sarkastycznie, a on się uśmiechnął. - Zayn to miłe, ale on jest szczęśliwy z Bethany.
- Żartujesz sobie ze mnie? - spytał rozbawiony. - Jest z nią tylko po to, żeby ją pieprzyć. - wyjaśnił. - To jak, zgodzisz się zostać moją ''dziewczyną''? - spytał robiąc cudzysłów palcami. Przygryzłam wargę nie wiedząc za bardzo co zrobić.
- Dobra. - odezwałam się w końcu.
- Spokojnie, to tylko niewinne przytulanie i któtkie pocałunki na jego oczach. - uśmiechnął się.
- Zginę za to w piekle. - mruknęłam.
- Zginiesz przez to, że zaczęłaś siê z nami zadawać.
***
Głośna muzyka, alkohol i dym papierosowy. Harry wyciągnął nas na imprezę, więc ja i Zayn mogliśmy wcielić w życie jego plan. Chłopak objął mnie ramieniem, a Niall od rszu zaczął zabijać go wzrokiem, ale po chwili Bethany przypomniała mu o swojej obecności i zaczął ją całować.
Boli, to tak cholernie boli.
Harry zobaczył jakąś dziewczynę, więc wypił do końca swojego drinka o ruszył na ''łowy''.
- Nie patrz na niego. - szepnął mi na ucho Zayn, a po chwili złożył pocałunek na moim policzku. Uśmiechnęłam się lekko i chwyciłam do ręki szklanke z alkoholem. Dopiłam drinka i wstałam z kanapy.
- Zaraz wracam. - powiedziałam i wyszłam z loży. Ruszyłam w kierunku toalety, w któtrej załatwiłam swoją potrzebę. Spojrzałam w lustro i potrząsnęłam głową.
Co ja robię ze swoim życiem?
Wyszłam z toalety i od razu zostałam przyciśnięta do ściany. Spojrzałam na wkurzoną twarz Irlandczyka i uśmiechnęłam się w duchu.
- Co Ty, kurwa, robisz? - syknął.
- O co Ci chodzi? - spytałam, udawając, że nie wiem o co chodzi.
- Ty i Zayn, mówi Ci to coś?
- Ty i Bethany, mówi Ci to coś? - odgryzłam się.
- Myślisz, że uwierze w tą bajeczkę? - prychnął.
- Nikt Ci nie karze. - mruknęłam.
- Wasza miłość jest tak prawdziwa, ja moja do Ciebie. - powiedział, a ja poczułam uścisk w klatce piersiowej. Odepchnęłam go od siebie i ze łzami w oczach ruszyłam do naszego stolika.
Te słowa zabolały najbardziej.
- Mercy, przepraszam! - krzyknął i złapał mnje za rękę, ale ja się wyrwałam.
- Wracam do domu, bawcie się dobrze. - powiedziałam.
- Co się stało? - spytał Zayn i stanął na przeciw mnie.
- Nic ważnego. - wysiliłam się na uśmiech. - Do zobaczenia. - dodałam i odwróciłam się. Od razu zobaczyłam smutne oczy Niall'a. Zignorowałam go i przeszłam przez tłum ludzi. Wyszłam na zewnątrz, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Cześć maleńka. - przede mną pojawił się wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. - Dlaczego chodzisz sama po mieście? - spytał i pogładził mój policzek, a po chwili został ode mnie odepchnięty. Pięści chłopaka zaatakowały twarz oprawcy, a ja nje wiedziałam jak go zatrzymać.
- Nie waż się do niej zbliżyć! - syknął i jego pięść znów spotkała się z twarzą mężczyzny.
- Dość! - krzyknęłam, ale mnie nie posłuchał. - Zabijesz go! - złapałam jego ramię. - Niall! - zatrzymał swoją pięść i wstał z chłopaka. Spojrzał na mnie, a jego policzek był podrapany, ponieważ facet zwyczajnie się bronił.
- Nic Ci nie zrobił? - spytał i zrobił krok w moją stronę, ale się cofnęłam.
- Jest okej, wracaj do Bethany. - powiedziałam.
- Mercy...
- Wracaj do klubu, Niall. Ona Cię potrzebuje. - odparłam, a blobdyn westchnął i minął mnie. Chłopak już dawno pozbierał się z ziemi i ruszył zapewne w kierunku swojego mieszkania. Odwróciłam się w stronę klubu i zobaczyłam tylko długą kolejkę. Niall'a już tam nie było. Po chwili z klubu wybiegł Zayn i porozglądał się chwilę, dopóki mnie nie zobaczył. Szybko do mnie podbiegł i przytulił mnie.
- Co on Ci powiedział? - spytał.
- Powiedział, że nasza miłość jest taka sama jak jego do mnie. - powiedziałam, a spod moich powiek zaczęły wydobywać się łzy.
- Powiedział to w emocjach. - bronił go.
- Nie, Zayn. On nigdy mnie nie kochał, nie kocha i nigdy nie pokocha.
XXXX
Witajcie w nowym rozdziale :)
Marcelina x