- O czym rozmawiałeś z Bethany? - zapytałam, gdy tylko weszłam do pokoju blondyna.
- Co? O czym Ty mówisz Mercy? - spytał i usiadł na łóżku.
- Doskonale wiesz o czym mówię, Niall. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. - Słyszałam wazą rozmowę na korytarzu, zaraz po tym jak skończyliśmy pisać, więc pytam jeszcze raz, o czym rozmawialiście?
- Nie Twój interes. - mruknął i wygramolił się spod kołdry. Miał na sobie tylko szare dresy, które nisko zwisały z jego bioder, jego włosy były poczochrane, a nos cały czerwony, z powodu używania chusteczek, które mnożyły się i mnożyły.
- Mieliśmy być ze sobą szczerzy, a Ty jak na razie nie jesteś. - powiedziałam.
- Skoro to Ci tak przeszkadza, to po prostu wyjdź. - warknął i wskazał ręką na drzwi.
- Dobra, ale nigdy więcej nie przychodź do mnie i nie błagaj o wybaczenie. - odwróciłam się na pięcie i wyszłam z jego pokoju. Dlaczego akurat musiał przeprowadzić się do Kalifornii? Nie musiałabym tyle cierpieć.
- Mercy, przepraszam! - krzyknął i słyszałam, że idzie za mną.
- Wiesz ile razy już to słyszałam? - spytałam i szłam dalej przed siebie. Stanęłam przed drzwiami wyjściowymi i odwróciłam się. Niall stał na ostatnim schodzie i patrzył na mnie niebieskimi oczami. - Może nie jesteśmy sobie pisani, Niall.
- Mercy, o czym Ty mówisz?
- Nie zauważyłeś tego? W Mullingar było dobrze, nie kłóciliśmy się, może jakieś drobne sprzeczki, nic więcej. A tutaj? Gdy tylko do siebie wracamy od razu musi się coś popsuć. Jesteśmy razem od wczoraj, a tu już wszystko się zepsuło. A to tylko przez moją cholerną zazdrość.
- Jesteś zazdrosna?
- Tyko to wyłapałeś?
- Mercy, wiesz dlaczego tego nie zauważam? Ponieważ Cię kocham, kocham Cię jak cholera i też jestem o Ciebie zazdrosny. - zaśmiał się. - Ale możemy temu zapobiec. Mogę przestać kontaktować się z Bethany, już nigdy więcej nie spojrzę na żadną inną dziewczynę. - podszedł do mnie.
- Zabrzmiało to jakbym zabraniała Ci mieć przyjaciółki. - skrzywiłam się, a Niall potrząsnął głową i uśmiechnął się.
- Po co mi one skoro mam najpiękniejszą dziewczynę w Kalifornii? - spytał i objął mnie w talii.
- Nie równam się z Angeliną Jolie. - odparłam.
- Ona ma czterdzieści lat i tonę makijażu na twarzy. - powiedział.
- Nie prawda. - oburzyłam się.
- Prawda, prawda słońce. - uśmiechnął się i pochylił nade mną. Próbował mnie pocałować, ale ja odwróciłam głowę, więc jego usta spotkały się z moim policzkiem.
- Jesteś chory. - przypomniałam.
- Wiem, że chcesz mnie pocałować. - uśmiechnął się, a ja przekręciłam głowę. Wpił się w moje wargi i przyciągnął do siebie, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję i wplotłam palce w jego włosy.
Jesteśmy naprawdę popieprzoną parą.
***
- Niall, co robimy w Twoim garażu? - spytałam.
- Pamiętasz gdzie Cię zabrałem pierwszym razem? - spytał z uśmiechem.
- Wywiozłeś mnie na pustkowie za Mullingar. - powiedziałam po chwili zastanowienia.