Siedzę na obdrapanej ławce pod szarym, równie starym blokiem i wybijam nogą rytm na chodniku. Dym papierosa mozolnie wypełnia moje płuca gorzką trucizną.
Krztuszę się, wypuszczając biały kłębek z ust. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tego uczucia, kiedy nikotyna dostaje się do najgłębszych zakątków mojego organizmu, zatruwając go i odbierając tlen.
Wtedy czuję, jakbym się uśmiercał. Powoli, dogłębnie. Wiem, że to robię, ale świadomość, a odczuwanie to dwie różne rzeczy.
Biorę więc głęboki wdech świeżego, zimnego powietrza, by oczyścić płuca z tej uzależniającej trutki.
Nagle słyszę dźwięk otwieranych drzwi od klatki i spoglądam w górę, by zmierzyć wzrokiem nadchodzącego.
Luke.
Cały ubrany na czarno, jak na pogrzeb lub przywitanie śmierci.
Jak zwykle ma na sobie ciemne, podarte spodnie, a ja po raz setny zastanawiam się, czy posiada w ogóle inne.
Na tę myśl na mojej twarzy pojawia się uśmiech, którego, mimo woli, nie potrafię opanować.
-Chciałeś się spotkać. O co chodziło? - pyta Hemmings, odgarniając sprzed oczu swoje blond włosy.
-Zgadnij. Możesz mi wytłumaczyć, co robiłeś z moją siostrą i dlaczego ona nie chce ze mną o tym teraz rozmawiać? - pluję jadem na wszystkie strony. Widząc jego pusty, lodowaty wzrok, zaciskam mocniej pięści, by powstrzymać tak oczywisty dla mnie odruch.
-Musiałem się o czymś przekonać, to wszystko – mówi lodowatym tonem głosu, spoglądając na mnie z jawnym znużeniem.
-Przekonać? Chcesz mi powiedzieć, że pocałowałeś Alex i chodziłeś z nią przez pół roku, a ostatnio rzuciłeś tylko po to, żeby się o czymś przekonać? - krzyczę, nie potrafiąc się opanować i unoszę papieros do ust, zaciągając ponownie.
Ktoś kiedyś powiedział, że to uspokaja.
Tak?
Chętnie zapytałbym go, na jakiej podstawie to stwierdził, bo na mnie ten dym jeszcze nigdy nie podziałał w ten sposób.
-Tak. Nie chciałem jej zranić, po prostu musiałem coś sprawdzić. - Krzywi się, na ton mojego głosu, a ja zaciskam usta i spuszczam wzrok, zastanawiając się, jak powinienem zareagować.
-Więc wyjaśnij mi, co takiego chciałeś sprawdzać. To jest twoja jedyna szansa, by to zrobić, drugiej nie dostaniesz, bo będziesz przetaczał się w grobie – odpowiadam po chwili, wpatrując w niego z intensywnością.
Widzę, że wywołuję tym jego ból.
Pocieram dłonią nos ze skrępowaniem i oczekuję na jego reakcję.
-Chciałem zobaczyć, czy umiem się zakochać – szepcze, kreśląc butem linie na chodniku.
-I jakie wnioski? - parskam gniewnie, odgarniając sprzed oczu czerwone kosmyki.
-Umiem – mówi jeszcze ciszej, unikając mojego wzroku.
-Więc dlaczego się z nią rozstałeś, do cholery?! - drę się na cały głos, aż ktoś z niższego piętra zamyka okno i zasłania firanki.
-Nie dam rady odwzajemnić jej miłości. - Luke przygryza wargi i bawi się kolczykiem.
-Mianowicie?
-Nie potrafię zakochać się w dziewczynie. Próbowałem, Michael, uwierz. Ale po prostu nie potrafię, nic z tego. Byłem z Alex, bo wydawało mi się, że coś nas łączy.
-Więc dlaczego z nią już nie jesteś?
-Bo mi się wydawało, Michael – odpowiada zupełnie poważnie Luke, patrzy na mnie swoimi zaszklonymi oczami i odchodzi, a ja nie próbuję go nawet zatrzymywać.
Czuję, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie wiem, czy chcę, by to zrobił.
Obawiam się tego.
Obawiam się jego, obawiam się siebie, obawiam się jutra.
I wiem, że jego smutne oczy będą spędzały mi sen z powiek.
Diagnoza: bezsenność.
_______________________________________________________________________________________
Okay, misie! W ten oto sposób mamy drugą część! <3 Dajcie znać, jak wam się podobało, wasze odczucia, etc. xx Dziękuję wam za każdą gwiazdkę i każdy komentarz, miłe słowo pod poprzednim rozdziałem, jeju <3
Do następnego, misie! <3 Miłej nocy! xx
CZYTASZ
Deadly Game ~Muke
Hayran KurguMichael nienawidził Luke'a całym swoim sercem. Próbował wiele razy go zabić; podobnie jak blondyn czerwonowłosego. W końcu postanowili zawrzeć układ, zagrać w grę, której przegraną jest śmierć. Czy w tej grze mogą być przegrani? A co stanie się, ki...