Stawiał chwiejne kroki korytarzem, schody wydawały się teraz bardziej strome i śliskie niż zazwyczaj a dłoń niepewnie zaciskała się na poręczy. Thomas był świadom tego, że za dużo wypił i będzie miał z Newtem kolejną sprzeczkę ale teraz najmniej go to obchodziło. Jednak towarzystwo Arisa jak zawsze dodawało mu pewnego rodzaju energii, nie martwił się przy nim niczym i nikim, mógł zaszaleć i powygłupiać się z kimś jak za dawnych czasów. Thomas oczywiście nie uważał, że z Newtem nie mógł robić tego co z Arisem, ale jakoś tak przy swoim byłym chłopaku czuł, że więcej może bo znali się dłużej i lepiej. Gdy dotarł pod drzwi mieszkania kolejną przeszkodą okazała się dziurka od klucza. Tom mamrocząc przekleństwa pod nosem dopiero za ósmym podejściem otworzył drzwi cicho wchodząc do mieszkania. Nieporadnie zostawił płaszcz i buty w przedpokoju po czym poczłapał do łazienki na krótki zimny prysznic, umył dwa razy zęby by nie czuć już smaku alkoholu na języku i z westchnieniem przemknął korytarzem do kanapy. Thomas ułożył się na niej okrywając kocem, Newt nigdy w takim stanie nie wpuszczał go do łóżka, no chyba że pili razem a wtedy blondyn nie sprzeciwiał się już niczemu. Spojrzał jeszcze na wyświetlacz telefonu, trzecia dziesięć, białe światło raniło zbolałe oczy przyzwyczajone do wszechobecnej ciemności. Czy opłacało mu się kłaść? Raczej tak. Czy dostanie jutro bure i kłótnie na śniadanie? Definitywnie tak. Brunet kręcił się niespokojnie po małej, twardej powierzchni nie mogąc zaznać spokoju, jego umysł był ogarnięty przez uczucie pustki przeplatające się z wrażenie jak by zostawił uchylone drzwi. Nie mogąc znieść tego stanu wstał sprawdzając zamki w drzwiach, jednak wszystkie były poprawnie zamknięte. Oparł czoło o zimą ścianę.
- Spać...- mruknął płaczliwie. Stał tak chwilę, a może dłużej, sam nie był do końca pewien. Zrezygnowany zajrzał jeszcze do sypialni gdzie zwrócony do niego plecami spał Newt. Jego włosy w kolorze słonecznego blondu teraz rozrzucone było po całej poduszce a biała kołdra szczelnie przylegała do szczupłych ramion. Thomas miał głęboką, nieodpartą chęć ułożyć na swoim miejscu w wtulić w plecy ukochanego. Ale nie, przez swoją głupotę i zawziętość teraz cierpiał katusze na kanapie.
- Kocham Cię, Newti.- wyszeptał, choć pośród ciszy panującej w pokoju zdawałoby się, że krzyknął. Ponownie układając ciało w najwygodniejszej pozycji podjął próbę zaśnięcia, nad którą ulitował się Morfeusz zabierając bruneta do swojej krainy.
Ciało Newta drżało. Musiał wiele wysiłku włożyć w kruchą samokontrolę by nie podejść do Thomasa i wtulić się w jego tors gdy ten zajrzał do ich sypialni. Blondyn nie spał od kąt niebieskooki zawitał do mieszkania, słyszał jak bierze prysznic i skrada się do salonu na kanapę. Teraz żałował poranne kłótni i tego beznadziejnego zakazu o niewchodzeniu pijanym do łóżka (co tyczyło się Thomasa, Newt nie pił). Nie był pewny czy zaśnie na dłużej niż godzina lub dwie, ale warto spróbować zwłaszcza iż miał jutro poranne zajęcia.
Thomas wstał o szóstej. Kac morderca nie dawał mu żyć, czuł suszę w ustach i paliły go wszystkie mięśnie. Dopadł w kuchni ostatnią butelkę wody mineralnej i opróżnił plastikową butelkę w mgnieniu oka do dna. Od razu lepiej. Błogie westchnienie odbiło się od ścian umysłu bruneta, który już zmierzał do sypialni po czyste ubrania, robił wszystko jak najciszej umiał. Nie to, że nie chciał, co raczej niekoniecznie uśmiechało mu się słuchanie kazań Newta od rana więc ulotnił się jeszcze przed pierwszym budzikiem swojego chłopaka. Mając jeszcze godzinę do pierwszych zajęć zaczynających się o ósmej, Thomas postanowił przespacerować się na uczelnie. Musiał pozbierać myśli, których o zgrozo nagromadziło się tyle, że nie wiedział od czego zacząć. Zaciskał dłonie raz po raz w kieszeniach brnąc uparcie pod wiatr pustym chodnikiem. Na swoje szczęście, Thomas zaliczył już większość przedmiotów i pozostawało mu tylko czekać na wyniki dwóch ostatnich. Odpalił papierosa, znów powracał do palenia, a było już tak dobrze. Mijał pojedyncze samochody i zaspanych ludzi spieszących do lub z pracy, starał się na nic anie pod nic nie wpaść. Marcowe powietrze było tego ranka lodowate i nieprzyjemnie drapało Thomasa w gardło przy każdym wdechu. Brunet sapnął stając. W kwietniu są urodziny Teresy, trzeba by było zacząć ogarniać jakiś prezent. Pozostałą część drogi zajął się przyjemnym rozmyślaniem o podarunku dla przyjaciółki. Wykluczał powoli tytuły książek i płyt, ale też skapitulował z kupnem brań czy alkoholu. Może biżuteria? Cichy głosik poddawał Thomasowi przeróżne pomysły i o dziwo niektóre naprawdę dobre. Thomas pokręcił z bezsilnością głową kiedy okazało się, że zjawił się przed głównym wejściem o siódmej czterdzieści pięć, jak nie potrzeba to i spacerkiem się nie spóźnia. Wszedł na prawie, że opustoszały korytarz i powlókł się do kawiarenki mieszczącej się w prawym skrzydle. Zamówił sobie i przyjaciołom kawę na wynos, dwie czarne i jedno latte z karmelem. Pod salą zdążyła go złapać najbardziej niespodziewana osoba, Aris.
- Co Ty tu robisz?- gdy dłoń blondyna wylądowała na ramieniu Thomasa ten mało nie rozlał niesionej kawy.
- Mam teraz zajęcia, a Ty?- zapytał uspokajając oddech wchodząc do środka. Od razu spostrzegł przyjaciół zawzięcie debatujących nad jakąś gazetą. Wraz z Arisem podążyli w ich stronę, usiedli na wolnych miejscach obok siebie, a Thomas w między czasie postawił przed nosem Conora i Nory kawy. Uśmiechnęli się tylko do niego w podzięce i wrócili do przerwanej debaty.
- Był zły?- od niechcenia zapytał Aris.
- Pewnie tak, ale nie potwierdzę Ci tego na sto procent bo z nim od wczoraj nie rozmawiałem.- wydukał wyciągając książki i otwierając zeszyty na odpowiedniej stronie by móc powtórzyć ostatnie zagadnienia przed przyjściem profesora.
- Jesteś młody Thoma! On nie może robić kłótni Ci o takie bzdety jak picie ze znajomymi.- warknął złowrogo blondyn. Nie rozumiał dlaczego Newt ogranicza Thomasa, przecież jeżeli nie wyszaleje się na studiach to później nigdy tego nie zrobi.
- Aris.- powiedział siląc się na miły i spokojny ton Thomas.- Newt jest zły na mnie tylko wtedy kiedy serio ma do tego powód.
___________________________________________________________________________________
V!!!! Wróciłam :3 Kto się cieszy? Wołałam weno wróć i wróciła xd Z oporem ale jest i muszę zrobić wszystko by już jej nie stracić :) Teraz spinam się i spróbuję jak najszybciej nadrobić stracone dni :) Dziękuję wam drogie czytelniczki i drodzy czytelnicy za miłe słowa pozostawiane w komentarzach, one bardzo dużo dla mnie znaczą :*
Czytasz= komentarz/gwiazdka
CZYTASZ
Kocham Cię, mimo wszystko...
FanfictionDruga część fanfiction pt: Chemia. Minęły dwa długie lata od wypadku, dwa lata od rozpoczęcia studiów przez Thomasa i Newta. Mieszkanie razem jednak okazało się nie tak różowe jak obaj się spodziewali. Kłótnie, trzaskanie drzwiami, natłok nauki powo...