Blondyn kręcił się z boku na bok. Żadna z pozycja nie była dość wygodna, a faktura kanapy drażniła jego skórę nie dając zmrużyć oka. Opadające ciężko powieki chciały dać się błogiemu zmęczeniu, umysł pragnął odpłynąć do krainy Morfeusza ale sama świadomość, że jego chłopak śpi wtulony w Arisa zabijała Newta od środka. Usiadł warcząc na siebie pod nosem. Może herbata pomoże, albo choć na chwilę ta prosta czynność zaprzątnie myśli brązowookiego. Wstał, nie patrząc już na to czy zachowuje się cicho czy nie poszedł do kuchni ale widząc godzinę pierwszą czterdzieści na zegarku skapitulował z herbaty pozostając przy soku pomarańczowym. Pociągnął dwa duże łyki z kartonu rozkoszując się smakiem napoju gdy usłyszał rumot w sypialni. Momentalnie odstawił karton nie zakręcając go nawet i pognał do pokoju. Zdążył wychylić głowę za róg w chwili gdy z sypialni wyłonił się owinięty kocem Thomas. Nawet w słabym świetle z kuchni Newt widział wypieki na twarzy chłopaka, mimowolnie podszedł do niego gdy ten zaczął chwiejnie zmierzać w jego stronę. Chwycił go w talii ostrożnie prowadząc do salonu na kanapę. Jeżeli wstał to coś musiało się stać! Krzyczał głosik w głowie blondyna.
- Dlaczego wstałeś?- niewyraźny, zachrypnięty szept Thomasa rozdarł ciszę panującą między nimi.
- Byłem w kuchni.- odparł oschło. Newt miał wielka ochotę kazać wracać Thomasowi do Arisa ale powstrzymał się przed tym widząc stan chłopaka.
- Nie czułem jak wychodziłeś z łóżka więc gdy przesunąłem się bliżej miejsca gdzie powinieneś spać i wyczułem, że Cię nie ma to się obudziłem. - tłumaczył pociągając nosem.
- Z łóżka? Thomas ja spałem na kanapie.- Newt już nie wiedział co się dzieję. Dlaczego Thomas myślał, że spali razem? Blondyn dołożył dłonie do policzków swojego chłopaka a później do jego czoła. Rozpalone do granic możliwości, a już prawie było dobrze. Coś tu było ewidentnie nie tak.
- Tommy czy Ty coś jadłeś przed snem albo nie wziąłeś leków?- zapytał z troską brązowooki. Po brunecie było widać, że usilnie próbuje przypomnieć sobie wydarzenia z wieczora ale przychodziło mu to z niemałym oporem.
- Tylko kolacje z Arisem.- wymruczał sennie po czym dodał.- Leki też brałem, wiem że nie był byś zadowolony gdybym ich nie wziął, Aris dał mi nawet coś od siebie.
Newta zmroziło. Jeżeli przez tą szuję stan Thomasa tak się pogorszył to blondyn nie ręczył za siebie. Skupił się by zachować spokój.
- Tommy co on Co dawał pamiętasz może?- zapytał łagodnie chwytając podbródek chorego tak by ten patrzył mu w oczy. Niebieskie tęczówki były zamglone i to nie była ewidentnie wina choroby.
- Tabletkę, ale mówił, że pomoże. Była nie za duża i biała, gorzka jak nie wiem co. Aris mówił, że to szybko działa i zaraz Cię zobaczę, chociaż mu nie wierzyłem bo Ty chwilę wcześniej wyszedłeś.- mamrotał starając się nie ziewać.
- I zobaczyłeś mnie?- dopytywał. Nie uśmiechało mu się męczyć chorego chłopaka ale te informacje były bardzo istotne.
- Tak, znaczy chyba... Tak?... Nie... Nie wiem...- Thomas jękną zdenerwowany na siebie. Newt przygarnął go do siebie i uspokajająco zaczął głaskać po plecach. Kiedy brunet się w miarę uspokoił ponownie zaczął mówić.- Wyszedłeś z pokoju a ja zdziwiłem się i to nie na żarty bo przecież widziałem jak wychodzisz więc zapytałem jak się tam znalazłeś. Zbagatelizowałeś moje słowa i zacząłeś mnie całować, ale było jakoś dziwnie, jakoś tak inaczej niż zwykle. I nawet nie zwracałeś uwagi na moją chorobę, nie powiem brakowało mi Twojej bliskości ale musiałem Cię odepchnąć, przepraszam źle się czułem.
Blondyn siedział zaszokowany informacjami wydobytymi z bruneta. Aris go ućpał i go całował. Aris już jest martwy. Newt wstał energicznie chcąc wpaść jak najszybciej do sypialni by z czystym sumieniem móc zabić drugiego blondyna. Jednak powstrzymał go uścisk na nadgarstku. Spojrzał w dół i ujrzał załzawione oczy Thomasa.
- Gniewasz się.- jego głos przypominał głosik smutnego dziecka. Blondyn momentalnie nachyli się przytulając zgarbione ciało drugiego chłopaka.
- Nie na Ciebie Tommy, nie na Ciebie.- wyszeptał spokojnie, a przynajmniej wydawało mu się, że jego ton był spokojny.
- To nie idź nigdzie, spać, proszę.- wypowiadał słowa bez ładu i składu. Z ciężkim sercem Newt przystał na błagania swojego chłopaka i ułożył się z nim na kanapie. Zadowolony jak nigdy Thomas odnalazł szybko idealne miejsce w ramionach swojego chłopaka i zasnął, niestety blondynowi nie było dane zasnąć do rana. Czół jak wściekłość buzuje w jego żyłach krzycząc by wstał i rozprawił się z tym skurwysynem śpiącym jak gdyby nigdy nic w ich łóżku. Powstrzymywała go jedynie myśl o Thomasie, o tym, że wszystko się już wyjaśniło. Przymknął powieki wsłuchując się w miarowy oddech bruneta, chłonąc ego ciepło i gładząc raz po raz jego plecy. A jednak zasnął, nie wiedział jakim cudem ale zasnął.
____________________________________________________________________________________
IX!! Hmmm.... Zmieniałam koncepcję na ten rozdział kilkukrotnie ale, że jestem fanką happy endów nie mogłam im się dać jeszcze rozejść xd Od razu mówię, nie wiem czy się rozstaną! Cóż nie będę sie tu więcej rozpisywać bo już trochę późno xd Do miłego :)
Czytasz= gwiazdka/komentarz
Dobranoc :*
CZYTASZ
Kocham Cię, mimo wszystko...
FanfictionDruga część fanfiction pt: Chemia. Minęły dwa długie lata od wypadku, dwa lata od rozpoczęcia studiów przez Thomasa i Newta. Mieszkanie razem jednak okazało się nie tak różowe jak obaj się spodziewali. Kłótnie, trzaskanie drzwiami, natłok nauki powo...