VIII

1.2K 141 18
                                    

Tak ja Newt przypuszczał Thomas przechodził przeziębienie bardo mocno i blondyn był zmuszony w pierwszym tygodniu choroby swojego chłopaka odpuścić sobie trzy dni wykładów. Na więcej początkujący aktor nie mógł sobie pozwolić ale sumiennie zadbał by ktoś zawsze był przy brunecie. Czy to Teresa z Minho, albo mama niebieskookiego lub mama blondyna. Zapewniał Thomasowi dwudziestoczterogodzinną opiekę na pełen etat by tylko ten nie miał pretekstu dzwonienia po Arisa. Newt mógł ścierpieć każdego ze znajomych Toma ale nie tego. Ten chłopak wzbudzał w Newtcie uczucia, o których ciemnooki nie miał pojęcia, a co najgorsze nie przeszkadzało mu to. Blondyn własnie gnał to teatru gdzie ćwiczyli do przedstawienia, był niezwykle dumny z siebie, otrzymał rolę Hamleta. Pospiesznie mijał ludzi starając się ich nie potrącać na wąskiej parkowej alejce, To wszystko wina Thomasa, gdyby brunet nie wyskoczył z zaproszeniem Arisa na dzisiejszy wieczór Newt nie musiał by tracić cennych minut na kłótnie. Jak się okazało Thomas był w ciągłym kontakcie sms'owym z byłym chłopakiem co jeszcze bardziej zepsuło humor ciemnookiemu. Był pewny, że po ostatniej, niezwykle długiej rozmowie Thomas zrozumiał, że Newt nie chce widzieć Arisa pod ich dachem gdy nie daj Bóg nie ma go w domu. Jednak Tommy ignorując doszczętnie swojego chłopaka zaprosił blondyna, z którym brązowooki minął się na schodach wymieniając krótkie lecz pełne nienawiści spojrzenie. Z ukosa spojrzał na zegarek w telefonie. Przeklął siarczyście pod nosem uświadamiając sobie bolesny fakt o kilku minutowym spóźnieniu za które, co jest prawie pewne, nauczyciel go rozszarpie. Stojąc na światłach pospiesznie obliczył najkrótszą trasę do teatru; wyszło na to, że chłopak będzie musiał pobiec kilkoma nieciekawymi uliczkami by zdążyć na czas. Gdy tylko zapaliło się zielone światło oznajmiając przechodnim iż nastała ich kolej na poruszanie się po ulicy puścił się pędem lawirując zwinnie między ludźmi. W prawo, prosto, prosto, w lewo i znów w prawo. Smród ze śmietnika za obskurnym barem drażnił czuły nos Newta doprowadzając go do mdłości. Dał sobie mentalnego kopniaka i nie zwalniając przemknął obok sterty odpadów przeskakując przez siatkę. Teatr był już w zasięgu ciemnych oczu Newta, a gdy tylko chłopak zbliżył się bardziej dostrzegł nerwowo rozglądającą się na wszystkie strony Agnes stojąca u szczytu schodów. Dotarcie do dziewczyny było już tylko formalnością.

- Gdzie żeś Ty był do jasnej cholery!- wykrzyknęła wprost do ucha przyjaciela gdy ten tylko zatrzymał się przy niej i oparł dłonie na ugiętych kolanach.

- Ja naprawdę przepraszam.- wydyszał. Nim zdołał usprawiedliwić swoje prawie spóźnienie brunetka chwytając bez uprzedzenia rękaw jego płaszcza poczęła ciągnąć go do odpowiedniej sali. Cała obsada oraz dublerzy siedzieli w miękkich, czerwonych fotelach powtarzając swoje partie tekstu. Newt wiedział dobrze, ze nie ma czasu na tę czynność gdyż musiał uspokoić oddech jak i nerwy by dobrze zagrać nie myląc się. Zdjął płaszcz niedbale rzucając go na fotel po czym usiadł na siedzenie obok odchylając głowę. Zamknął oczy próbując wyciszyć skołatany umysł, odliczył od dziesięciu do zera, był gotów. Mógł grać Hamleta, stać się Hamletem. Podszedł do swojej partnerki; Mila grająca Ofelię recytowała właśnie tekst jednej z mniej ważnych scen a Newt w myślach odpowiadał jej, nie chciał dziewczynie zepsuć tej małej próby.

- Boisz się?- zapytał gdy dokończyła zdanie. Brunetka odwróciła się w jego stronę z promiennym uśmiechem. Newt od samego początku twierdził, że dziewczyn jest jedną z najładniejszych na roku. Falowane kasztanowe włosy, soczyście zielone oczy, mały, zadarty nosek z piegami, pełne usta i uroczo okrąglutka buzia z dołeczkami w policzkach. Dziewczyna mierzyła jedynie metr sześćdziesiąt i miała drobną figurę przez co niektórzy sądzili, ze jest o wiele młodsza niż naprawdę. 

- Jasne.- odparła bez namysłu.- A Ty nie?

- No może trochę.- Newt z małym uśmieszkiem podrapał się po karku. Zaczęli rozmawiać o kostiumach i dekoracjach jakie już powstawały, termin sztuki został przesunięty i teraz pozostał im tylko  miesiąc i niecałe dwa tygodnie do premiery. Profesor Horan z hukiem oznajmił swe przybycie w towarzystwie Adriena, który pomagał mu w wyreżyserowaniu spektaklu. Aktorzy w pośpiechu stanęli w rządku na scenie by wysłuchać tego co ma do powiedzenia nauczyciel.

- Dziś będzie przymiarka strojów, czekają już na was w garderobie wraz ze stylistami.- przy ostatnim słowie wywrócił oczami.- Te pożal się Boże osoby mają wam zrobić fryzury i makijaże a jak coś spróbują zmienić w ogólnej koncepcji wyglądu waszego bohatera nie wahajcie się użyć choćby pilniczka w obronie. Nic, podkreślam nic ma nie zostać zmienione bez mojej zgody. Rozumiemy się?

- Tak.- rzekli chórem po czym pospiesznie skierowali się do przebieralni. Kostium, w którym występował Newt był całkiem wygodny i w stonowanych barwach. Co do makijażu nie był do końca przekonany ale wiedział, że coś takiego to norma dla aktora. Zmarszczył nos gdy miękkim pędzlem nakładano mu puder na twarz, został też odpowiednio uczesany. Wszystkie przymiarki łącznie z poprawkami zajęły trzy godziny co było bardziej męczące niż sprint jaki miał za sobą blondyn. Zmordowany wracał z grupką znajomych do domu. Cieszył się w głębi duch z ich towarzystwa, nudziło go już to ciągłe wracanie samemu i pośpiech. Swobodna rozmowa na błahe tematy dała odpocząć zmaltretowanemu umysłowi Newta. Mimo, że wiedział co może, a raczej kogo zastać w domu nie psuł już sobie tym humoru. Miał aktualnie Arisa w głębokim poważaniu, jedyne o czym marzył to ciepły prysznic, kolacja i wygodne łóżko. Rozstał się ze znajomymi zaledwie przecznicę od mieszkania po drodze wstępując do marketu po słodkie pianki dla Thomasa. Leniwie stawiając noga za nogą brnął wyżej i wyżej. W mieszkaniu o dziwo nie słyszał śmiechów a wszystkie światła były pogaszone, co mogło jedynie znaczyć o braku obecności Arisa w ich mieszkaniu. Z zadowoleniem przemkną na palcach do łazienki odpuszczając sobie nawet kolację. Prześlizgnął się jak najciszej potrafił do sypialni oświetlając sobie drogę nikłym światłem wyświetlacza telefonu. Uważnie, robiąc jak najmniej hałasu zamknął za sobą drzwi odwracając się w stronę łóżka. Zamarłą. Thomas spał ufnie wtulony w Arisa. Newta zalała fala wściekłości. Chciał krzyczeć i dusić tą szuję dobierającą się do jego chłopaka. Zaciskając drżące z furii dłonie próbował znaleźć jakieś racjonalne usprawiedliwienie dla poczynań chłopaków. Dzięki światłu wydobywającemu się z wyświetlacza dopatrzył się miski z wodą i ręcznikiem na stoliku nocnym, Thomas musiał mieć gorączkę. Przy łóżku, a raczej już prawie pod nim stała większa miska co świadczyło, że Thomasowi mogło być niedobrze. Trzymając się kurczowo tych myśli niczym ostatniego koła ratunkowego próbował nie zatonąć w oceanie obaw o nazwie Zdrada. Kładąc się na kanapie przygryzł boleśnie dolną wargę by się nie rozpłakać, ich związek się sypał, a Thomas jeszcze pozwalał wchrzaniać się między nich jakiejś zupełnie niepotrzebnej osobie. Siła woli poszła się pieprzyć. Łzy popłynęły ciurkiem po policzkach Newta.

_______________________________________________________________________________

VIII, nie miałam kompletnie pomysłu na ten rozdział. Cóż, zaczęłam go pisać w zeszłą niedzielę i tak odkładałam aż do dziś (nauczyciele zaplanowali mi w tygodni więcej sprawdzianów niż kiedykolwiek), więc jest jaki jest. Trochę smutny i w ogóle, no ale mogło być gorzej xd Np. Thomas mógł się przespać z Arisem, co przyznam się rozważałam xd Do miłego :)

Czytasz= gwiazdka/komentarz

Dobranoc :* <3

PS. nie sprawdzany, przepraszam z błędy :3

Kocham Cię, mimo wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz