Rozdział 16

10.6K 1K 721
                                    

DANNY

Siedziałem na kanapie z podkurczonymi nogami i obserwowałem jak Hana rozlewa szampana do kieliszków stojących na tacach. Próbowałem je policzyć, ale zgubiłem się przy czterdziestu pięciu. Imprezy bliźniaczek zawsze były duże i bardzo głośne, ociekające alkoholem- a on był mi właśnie w tej chwili potrzebny najbardziej.

- Dobrze się czujesz?- Ethan nachylił się nade mną i pogładził po policzku. Nawet nie zauważyłem kiedy podszedł. Wyglądał na zmartwionego, marszczył czoło, wciąż jeszcze martwił się tym, że kilka dni wcześniej wymiotowałem w szkole. Nie mówił o tym głośno, ale znałem go. Martwił się nawet wtedy, gdy skrzywiłem się, bo za mocno zawiązałem buta, lub uderzyłem w głowę wsiadając do samochodu. Był najbardziej opiekuńczą osobą jaką kiedykolwiek poznałem.

- Tak, całkiem nieźle- posłałem mu nieśmiały uśmiech- Wybacz, że jestem taki. Przejdzie mi.

- Jesteś wspaniały jak zwykle- zaprotestował i pochylił się jeszcze bardziej, łącząc nasze usta. Mruknąłem cicho, ale nie odepchnąłem go. Jego wargi były ciepłe i smakowały miętową gumą do żucia. Rzadko całował mnie przy ludziach, dlatego teraz Hana widząc tą manifestację uczuć gwizdnęła cicho i odstawiła butelkę na stół.

Kątem oka zarejestrowałem Jane wychodzącą z kuchni. Ona również zatrzymała się wpół kroku, gdy tylko na nas spojrzała.

- O mój...- zaczęła podekscytowana, kiedy Ethan się ode mnie odsunął i zamachała rękami, jakby zabrakło jej słów. Chłopak tymczasem usiadł obok i przyciągnął mnie do siebie- Jesteście najsłodszą parą w szkole. Masz świadomość swojego szczęścia?- zapytała, patrząc na mnie z naciskiem. Skinąłem głową i zmusiłem się do uniesienia kącików ust. Cały świat był przeciwko mnie. Dziewczyny krzątały się po salonie, ustawiając świeczki i miski z chipsami. Zastanawiałem się po co aż tak się starają, skoro i tak wszyscy za kilka godzin będą kompletnie nieprzytomni. Kiedy skończyły przygotowywać stół, Hana rozejrzała się wokół zadowolona z siebie.

- Idziemy się przebrać i zrobić makijaż- oświadczyła i ciągnąc za sobą siostrę poczłapała w kierunku schodów- Nie uprawiajcie seksu na stole, a jakby ktoś dzwonił do drzwi, otwórzcie. Zejdziemy za jakieś pół godziny, dobra?- zapytała i nie czekając na odpowiedź pobiegła na górę, wlekąc za sobą Jane.

Zapadła cisza, a Ethan rozbawiony pokręcił głową, patrząc w ślad za nimi. Przez te kilka miesięcy zdążył zżyć się z większością moich znajomych. Traktowali go jak moją prywatną opiekunkę, gdy ktoś mówił o jednym z nas, automatycznie wspominał też o drugim i stawało się to powoli przytłaczające. Po części miałem wrażenie, że tracę swoją osobowość. Z drugiej strony jednak zdawałem sobie sprawę, że powinienem być najszczęśliwszą osobą na świecie.

- Kocham cię, wiesz?- zapytał cicho Ethan, opierając głowę o moją. Poczułem ukłucie w okolicach serca i spojrzałem na niego błagalnie. Nie chciałem, by mówił to z takim przekonaniem i pewnością, z tym dziwnym uczuciem i delikatnością. To było zbyt prawdziwe i intymne. Zbyt mocne.

- Przestań- poprosiłem i odwróciłem wzrok, nie mogąc znieść widoku jego oczu- Nie mów tego w ten sposób.

- Mogłeś powiedzieć zwykłe "Ja ciebie też"- westchnął- Czasami zapominam, że jesteś taki skomplikowany.

Parsknąłem śmiechem. Jestem, miał rację. A jemu to nie przeszkadzało. To było chyba najgorsze, bo gdyby okazał zniecierpliwienie, albo wrzasnął na mnie choć raz byłoby mi prościej. Naprawdę prościej. Ethan był ideałem pod każdym względem i wszyscy dookoła zdawali sobie z tego sprawę.

- Nie musiałem- odparłem cicho, wciąż na niego nie patrząc. Skupiłem się na liczeniu lampek ledowych na podwieszanym suficie.

Wdech i wydech. Spokojnie.

Stay away, assholeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz