Rozdział 17

10K 1K 839
                                    

CAIN

Wszystko mi się pomieszało. Nie byłem już nawet pewny dlaczego płakałem.

Kiedy Danny był obok wszystko stawało się trudniejsze. Ignorowanie tego jak bardzo za nim tęskniłem, udawanie, że wszystko jest w porządku, zachowywanie się jak bezduszny dupek. Utrudniał wszystko. I po raz pierwszy w życiu byłem mu za to wdzięczny.

Powoli czułem, jak narkotyki wyparowują z mojego krwiobiegu. Świat przestał się kołysać, a kolory stały się bardziej stonowane. Jedynym czego byłem w tym momencie pewny, była obecność Danny'ego.

Bo był przy mnie. Czułem zapach jego szamponu do włosów, szampana i perfum. Czułem jego ciepło, łzy i powoli docierało do mnie, jak bardzo musiałem go skrzywdzić pojawiając się tutaj w takim stanie. Miał rację. Obiecałem mu, że już nigdy nie będę ćpał, ale kiedy odszedł... Co miałem do stracenia? Co mi groziło? Śmierć? Bardzo śmieszne. Od kilku miesięcy śmierć przestała mnie przerażać.

Pociągnąłem nosem, a on odsunął się lekko i całkiem zagubiony spojrzał w górę, na mnie. Posłałem mu lekki uśmiech i pochyliłem głowę, by pocałować go w czoło, dokładnie tak, jak on zrobił to pół roku wcześniej. Może tak miało być. Może właśnie w taki sposób mięliśmy się godzić i rozstawać.

- Cain - szepnął słabo i pokręcił głową - Nie rób tak.

- Dlaczego? - zmarszczyłem brwi i wytarłem oczy rękawem bluzy.

- Bo nie - odparł nieco już przytomniej i postąpił krok do tyłu- Mam chłopaka - przypomniał mi. Jakbym mógł o zapomnieć.

Oczywiście, że miał chłopaka. Nie wszyscy ludzie na świecie byli tak głupi jak ja, a Danny nie miał powodu, by odrzucić Ethana. Australijczyk był wszystkim, czym nie byłem ja i miał wszystko, czego mi brakowało. Był moją lepszą wersją, ulepszonym modelem. Jedynym, co mogłoby w tym momencie utrzymać przy mnie Danny'ego był sentyment.

Chłopak przygryzł wargę.

- Musimy stąd wyjść, bo jak ktoś zauważy nas razem w łazience... - urwał i pokręcił głową. Podszedł do umywalki. Odkręcił wodę i ochlapał nią twarz. Obserwowałem jego plecy, gdy pochylał się nas kranem i liczyłem kręgi przebijające się przez koszulkę. Nie schudł tak bardzo jak ja, ale był znacznie szczuplejszy.

- Wątpię, by ktokolwiek się tym przejął - skrzywiłem się i odwróciłem głowę. Nie wiedziałem, jak powinienem się zachowywać. Danny musiał mieć ten sam problem. Jak powinien się zachowywać po tym, jak poznał tajemnicę mojego ojca i po tym, jak zobaczył mnie naćpanego? Ja na jego miejscu uciekłbym jak najdalej, nie zważając na zamknięte drzwi. Wbiegłbym nawet w ścianę, byleby uciec od tej niezręcznej atmosfery - Zawsze możesz powiedzieć, że doprowadzałeś mnie do porządku po tym, jak zacząłem rzygać. Czy coś.

- Mało wiarygodne - westchnął Danny wycierając twarz ręcznikiem.

- Dlaczego? Robiłeś to już wiele razy.

- Może dlatego - uśmiechnął się smutno i wyłamał palce - Że nie rozmawiamy ze sobą. Od kilku miesięcy. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale... - wzruszył ramionami - Sytuacja nieco się zmieniła.

No jasne. Czego ja oczekiwałem? Że będzie normalnie?

- Pamiętam - warknąłem i zobaczyłem, że jego twarz pociemniała. Zdążyłem już zapomnieć, jak łatwo go zranić. Zapomniałem, jak często się kłóciliśmy i przypomniałem sobie, jak bardzo mi tego brakuje. Jego złości, obrażania się, humorów i zadzierania nosa. Zaledwie we wrześniu mnie to irytowało. Teraz dałbym wszystko, by móc się z nim przekrzykiwać jak dawniej - Danny... - zacząłem, ale on tylko machnął ręką.

Stay away, assholeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz