Rozdział II

690 59 5
                                    

Louis' POV

Łatwo powiedzieć, że jest ze mną gorzej. O wiele gorzej.

Zamknąłem się praktycznie przed wszystkim i wszystkimi. Z nikim tutaj nie rozmawiam, a personel ukrywa prawdę przed wszystkimi, którzy tu są. Znam ją tylko ja, pielęgniarki, Stan, moja terapeutka i ten chłopak Niall. To wszystko wina tego Irlandczyka... Gdyby trzymał te swoje wielkie usta zamknięte, to by się nigdy nie wydarzyło.

Ale to była też moja wina, gdybym był ostrożniejszy i upewnił się, że nikt nie patrzy, nic by się nie stało. Ale to też jego wina, że to zrobił. Nie pytaliśmy się o to, po prostu to zrobił. Nie byliśmy przygotowani. Ale znowu, jak on mógł przynieść broń do takiego miejsca jak to?

Nie powinienem o tym myśleć, moja "terapeutka", pani Grimes, powiedziała mi, że takie myśli są złe i tylko zwiększają moją depresję. Tak, oczywiście, bo ona mi tak bardzo pomogła. Załapcie sarkazm.

Pani Grimes była osobą, której w tym całym miejscu nienawidziłem najbardziej, była po prostu okropna. Wszystko, co robiła, to zadawanie pytań, na które i tak nie otrzymywała odpowiedzi. Była po prostu... ugh. Nienawidziłem jej. Zawsze zrzędziła jak powinienem jeść, uśmiechać się, co mówić, a czego nie mówić. Zachowywała się, jakby mnie znała. A znała tylko połowę historii. Nie znała jej ciemnej strony. Wiedziała, co się stało, ale nie wiedziała o tym, o co się martwiłem. Nie pytała też, jak się czuję z tym, co się stało.

Wszyscy udawali, że nic nie miało miejsca. Nie gadali o tym. Ja też nie, ale to dlatego, że nie miałem z kim rozmawiać. Po Stanie nie miałem żadnego przyjaciela. Bo kto by chciał być moim przyjacielem? Nie rozmawiałem, nie uśmiechałem się, a plotki o mnie krążyły cały czas. Niektóre były prawdziwe, inne nie, a niektóre były jakimś kompletnym nieporozumieniem.

Nie rozumiałem, co ja tutaj robię, po moim przyjeździe wszystko zmieniło się na gorsze. Sprawiałem dużo problemów personelowi, psułem ich reputację. Ale to ukrywali, ukrywali wszystko co zrobiłem i czego doświadczyłem, bo gdyby ktokolwiek się dowiedział, zamknęliby to miejsce. Byłem tego pewien. A tego nie chcieli, nie chcieli, żebym zrujnował ich pracę.

Irlandczyk, Niall, który jest zaangażowany w tę sprawę, jeszcze stąd nie wyszedł. Ale przynajmniej jest z nim lepiej, widzę to. Tak, obserwuję go. Nie jestem stalkerem, ale w takim miejscu jak to nie ma za bardzo co robić. Widziałem go z tymi dwoma innymi gościami. Myślę, że jeden z nich, Zayn, jest uzależniony od narkotyków. Widziałem go parę razy zanim tu wylądowałem. Jeśli dobrze pamiętam, lubił kupować marichuanę. A ten drugi jest nadzwyczajny... Zazwyczaj chodzi sam i gada do siebie... Myślę, że ma na imię Liam, ale nie mam pojęcia, jaki jest jego problem. Każdy z nich jest ode mnie o rok młodszy i jak skończę w tym roku 19 lat, będą mieć 18 lat, a przynajmniej prawie 18.

Oprócz nich jest tu dużo ludzi. Część z nich, bo są/byli uzależnieni od narkotyków, część, bo mieli depresje/myśli samobójcze, część, bo sprzedawali swoje ciało obcym ludziom i część, bo byli gwałceni/wykorzystywani. To dom dla ludzi, którzy przeszli przez coś ciężkiego.

Jestem uzależniony od narkotyków (nie pragnę ich już tak jak kiedyś), według pani Grimes mam depresję, mam/miałem myśli samobójcze (jeszcze nie zakończone sukcesem...), sprzedawałem ciało tym, którzy dobrze płacili i jemu, i byłem wykorzystywany przez mojego ojca, zanim uciekłem. Jestem mieszanką tych rzeczy, więc nadaję się, by być w tym domu.

Ale to wszystko mogło się zmienić i zmieniło, po prostu wtedy jeszcze tego nie wiedziałem.

Stuck - Larry Stylinson (tłumaczenie fanfiction) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz