Rozdział XXI

414 48 10
                                    

"Powiedz tylko, a moje własne

obie dłonie ukoją cię

tej nocy, tej nocy"

Harry's POV

- Louis, proszę, otwórz drzwi. Porozmawiaj ze mną, przepraszam! - wołałem zdesperowany, stojąc rano pod drzwiami Louisa dzień po mojej bójce z Niallem.

Nagle drzwi otworzyły się i ujrzałem Louisa. Miał ciemnego siniaka na lewym policzku i gdy to zobaczyłem, zacząłem płakać. Wszystko przebiegło mi w pamięci, od dnia, w którym ujawniłem się przed rodzicami, przez dzień, w którym mój ojczym uderzył mnie pierwszy raz, przez dzień, w którym się tu pojawiłem i do wczoraj, kiedy uderzyłem Nialla i Louisa. Nie byłem lepszy od mojego ojca.

- Jeśli myślisz, że przez twój płacz się nad tobą zlituję, to się mylisz - odparł chłodno, a ja pociągnąłem nosem i wziąłem głęboki oddech, by się uspokoić.

- Nie myślę tak, tylko strasznie mi przykro za wczoraj i chcę, żebyś wiedział, że nigdy nie chciałem cię skrzywdzić! Strasznie przepraszam Louis, proszę, wybacz mi - błagałem, a Louis przygryzł wargę.

- Cokolwiek - westchnął, po czym bez namysłu przyciągnąłem go do uścisku. Westchnął ponownie, ale teraz było to weselsze westchnięcie. Płakałem jeszcze trochę w jego ramię, aż zaprosił mnie do środka, by mógł zamknąć drzwi. Usiadłem na łóżku, przecierając mokre policzki dłonią. Louis wyglądał trochę niepewnie, siadając koło mnie, a ja lekko pociągnąłem nosem. Jego siniak nie wyglądał aż tak źle, ale przypominał mi, co zrobiłem. Uderzyłem kogoś, na kim najbardziej mi zależało. Uderzyłem Louisa tak jak mój ojczym bił mnie. Nialla też uderzyłem, bo byłem na niego wściekły. Byłem nawet gorszy niż mój ojciec! On bił mnie dlatego, że mnie nie lubił i sprzeciwiał się temu, że byłem gejem. Nic nie mógł poradzić na to, że był homofobem, tak samo jak ja nie mogłem zmienić tego, że byłem homo. To nie było jego wina, naprawdę.

- O czym tak myślisz? - zapytał Louis, uśmiechając się ze zmęczeniem. Był ewidentnie fałszywy, przez co poczułem, że zaraz wykrzyczę mu więcej przeprosin.

- Ja uhm... o niczym - powiedziałem wzdychając. Po prostu nie za bardzo chciałem mu teraz o tym mówić, nie zrozumiałby. Po prostu by nie zrozumiał.

- Okej.

To było jasne, że mi nie uwierzył, nie to, że powinien. Po tym wszystkim jeszcze kłamałem.

Spojrzałem na Louisa i dostrzegłem, że patrzy na mnie swoimi niebieskimi oczami. Sprawiały wrażenie trochę bardziej szarych niż zazwyczaj, a ja nie mogłem powstrzymać winy formującej się w moim żołądku niczym kamień.

- Przepraszam - szepnąłem, na co wywrócił oczami.

- Wiem, i ja też, więc pomińmy tę część i ruszmy dalej, jakby to się nigdy nie stało - zasugerował i mimo że brzmiało to bardzo kusząco, po prostu nie mogłem.

- Nie możesz uciekać od problemów. Musisz stawiać im czoła.

- Na razie idzie mi nieźle, więc czemu nie, panie Styles?

Wtedy zajarzyłem.

- Na pewno idzie ci nieźle? Uciekanie od problemów? - zapytałem, a Louis przełknął ślinę. - Jeśli szłoby ci dobrze, nie byłoby cię tutaj. Zawsze uciekałeś od swoich problemów Louis, ale nie możesz uciec od przeszłości. Wróci do ciebie wcześniej czy później i będzie ci trudniej ruszyć dalej niż gdybyś rozmawiał o nich i zajął się nimi na początku. Czas, by przestać uciekać, Louis.

Patrzył przez chwilę na swoje dłonie, po czym spojrzał na mnie z błyskiem w oczach.

- Jak? - zapytał, po czym parsknął. - Mówisz o tym, jakby to było tak cholernie łatwe, Harry. Ale nie jest. A przynajmniej nie dla mnie i nie jestem pewien czy kiedykolwiek dałbym radę poradzić sobie z problemami. Nigdy nie będę w stanie stawić czoła całemu gównie, które sam sobie narobiłem. Więc będę uciekał do mojej zasranej śmierci.

- Ale wtedy będzie dla ciebie jeszcze trudniej. Masz wokół ciebie ludzi, którzy cię słuchają i chcą pomóc. Każdy tutaj chce dla ciebie jak najlepiej, więc możesz zacząć normalne życie. Po prostu to zrozum. Jestem tu dla ciebie Louis, wiem, że w to nie wierzysz, ale taka jest prawda, i nie wybrałbym żadnego innego miejsca, gdyby było to możliwe - powiedziałem szczerze, a Louis posłał mi nieśmiały uśmiech.

- Pocałujesz mnie? - wyszeptał, na co nie odpowiedziałem, po prostu przycisnąłem nasze usta.


Od tłumaczki: KJDSAJGDADAGDJGASDHASDJFSDGFG

Od autorki: Więęęc hej! Chociaż raz szybko dodany rozdział!

Po pierwsze, dziękuję wszystkim, którzy skomentowali ostatni rozdział, bo już prawie straciłam w was wiarę. Prawie.

Ale teraz trzeba pogadać o innej rzeczy, historia zbliża się ku końcowi (pamiętam jak pisałam to w Worthless... *wzdycha*), zostały tylko dwa rozdziały, które są dość krótkie, wybaczcie, i epilog. Więc zostały trzy ostatnie części.

Dziękuję za czytanie, głosowanie, wspieranie i komentowanie!

Dużo miłości

/Agnes :)


Stuck - Larry Stylinson (tłumaczenie fanfiction) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz