Rozdział IX

464 53 22
                                    

"Dostosowujemy się, ale nie idziemy dalej

jesteśmy odseparowani

dwa duchy w jednym lustrze, nie bliżej"

Louis' POV

Odkąd zostaliśmy z Harrym "przyjaciółmi", spędzał ze mną o wiele więcej czasu i nie miałem chwili, by pomyśleć albo poczuć się sam. I szczerze mówiąc, uwielbiałem to. Czułem się bardzo dobrze z tym, że znowu miałem przyjaciela, który nie oceniał.

Jedna z różnic między Harrym i Stanem była taka, że Harry mówił o przyszłości. Dużo. Przyszłość była jedną z rzeczy, o której mógł mówić godzinami, a ja słuchałem uważnie i komentowałem, gdy myślałem, że będzie to doceniane. Harry zawsze rozmyślał o tym, że chciał być piosenkarzem, ale uważał, że nie śpiewał wystarczająco dobrze, więc myślał o studiowaniu prawa, gdy stąd wyjdzie.

Nie wiem jakim cudem jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale nagle Harry przestał rozmyślać i odwrócił się do mnie.

- Co chcesz robić, gdy stąd wyjdziesz? - zapytał, a ja przygryzłem wargę.

- Ja... uhm... nie jestem całkowicie pewien, ale myślałem nad zostaniem nauczycielem aktorstwa czy coś w tym stylu - odpowiedziałem powoli, a Harry przytaknął.

- Widzę cię w tym, jako nauczyciel aktorstwa. Myślę, że to do ciebie pasuje.

To było głupie, ale nie mogłem się powstrzymać od małego uśmiechu. Nie uśmiechałem się od bardzo dawna, ale to, co usłyszałem od Harry'ego, sprawiło, że byłem... szczęśliwy? Tak, to mnie uszczęśliwiło.

- Jesteś bardzo słodki gdy się uśmiechasz, powinieneś robić to częściej - skomplementował mnie, a ja poczułem, że na moje policzki wkradły się rumieńce. O Boże, dlaczego ja się rumieniłem?! Szybko odwróciłem wzrok, a Harry się ze mnie zaśmiał.

- Rumienisz się!

- Wcale nie - burknąłem, a on się zaśmiał jeszcze bardziej.

- Tak, rumienisz.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Okej, już nie, ale się rumieniłeś.

- Nigdy - powiedziałem, a Harry zawiesił na mnie rękę.

- Jesteś taki uparty - podsumował, a ja dałem mu sassy spojrzenie.

- Nie, po prostu mam rację - odparłem, a on się zaśmiał.

- Cokolwiek, kochanie.

- Kochanie? - spytałem niepewnie.

- Uhm... wymsknęło mi się - powiedział, na co przytaknąłem. Pomyślałem, że mogłoby to się częściej zdarzać. Tak pięknie zabrzmiało z jego ust i w pewien sposób brzmiało dobrze. Westchnąłem. Czułem, że wiedziałem, co jest grane i nie lubiłem tego, albo może lubiłem. Może lubiłem to uczucie bardziej, niż powinienem.

- Wszystko w porządku? - zapytał Harry i tym razem nie uciekłem jak za pierwszym razem, ale odpowiedziałem mu skinieniem głowy.

- A ty? - zapytałem, na co on zachichotał.

- Tak, dziękuję bardzo proszę pana.

- Nie ma za co, szanowna pani - odpowiedziałem, a Harry parsknął.

- Jeśli któryś z nas jest "szanowną panią", to jesteś to ty - odparł, a ja przyłożyłem dłoń do serca w sztucznym szoku.

- Jak śmiesz?! Jestem bardziej męski niż pan, panie Styles.

- Przykro mi, pani Styles.

- Tak powinno brzmieć... czekaj, hej! Pani Styles?! - krzyknąłem, a Harry zaczął turlać się ze śmiechu. Potrząsnąłem głową w jego kierunku i wstałem, odchodząc.

- Louis, czekaj! - krzyknął Harry, starając się przestać śmiać. Szedłem dalej, a po chwili usłyszałem, jak idzie za mną. Wreszcie przestał się śmiać i chwycił za mój nadgarstek, a ja oparłem głowę o jego ramię.

- Przepraszam Louis, jesteś bardzo męski.

- Wiem, chciałbym powiedzieć ci to samo - odpowiedziałem i puściłem mu oczko.

- Ha-ha, bardzo zabawne - zaśmiał się sztucznie.

- Wiem, że jestem - odpowiedziałem, wzdychając szczęśliwie.

Wciąż nie rozmawiałem z Harrym o mojej przeszłości, ale on też o swojej nie mówił. Ufałem Harry'emu, naprawdę, ale coś mnie powstrzymywało, żeby mu to powiedzieć. Może w końcu mu powiem.

Stuck - Larry Stylinson (tłumaczenie fanfiction) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz