Rozdział XX

402 43 17
                                    

"Tylko powiedz, a moje obie ręce

będą nieść cię tej nocy, tej nocy"

Harry's POV

Czekałem na to. Czekałem, aż Louis to powie. Czekałem, aż do mnie przyjdzie. Aż mi zaufa.

Wiedział, że po prostu wystarczy, że powie, a ja będę dla niego. Zamierzałem sprawić, by czuł się lepiej, by żył swoim życiem. By czuł. Zamierzałem być dla niego, nie ważne czy tego chciał, czy nie. Potrzebował tego. Ale w tej chwili po prostu czekałem.

Czekałem na niego pod dębem. Powiedział mi, żebym tam był, bo chciał ze mną pogadać. Chciał, żebym tam przyszedł. Więc bez zastanawiania, poszedłem tam.

- Hej - powiedział jego słodki, wpół chrapliwy głos, a ja lekko podskoczyłem, bo nie słyszałem, jak się zbliżał.

- Cześć - powiedziałem, ciepło się uśmiechając. Z lekkim westchnięciem usiadł na trawie, a ja koło niego. Siedzieliśmy w komfortowej ciszy, aż Louis odwrócił się do mnie z nieśmiałym uśmiechem.

- Chciałem tylko zapytać czy naprawdę mnie lubisz, czy ta sprawa z pocałunkiem to był jeden wielki błąd? - zapytał i spojrzał w dół na kolana. Mogłem dostrzec jego zdenerwowanie, więc objąłem go ramieniem u uśmiechnąłem się.

- Lubię cię Louis, bardzo cię lubię.

Wiedziałem, że to był zły pomysł i że gdy wyjadę, oboje będziemy mieli mniej lub bardziej złamane serca, ale czułem, że teraz będzie to właściwe. Żyj, jakby każdy dzień był twoim ostatnim, co nie?

- Jesteś pewien? Bo wiesz, zrozumiem, jeśli mnie nie lubisz. Nie winiłbym cię - powiedział.

- Tak Louis, lubię cię bardzo mocno - zapewniłem i zanim mogliśmy zmienić temat, nasze usta się złączyły. Naprawdę chciałbym opisać, jakie to uczucie i tak dalej, ale nie mogłem. Mój umysł przestał działać w chwili, gdy poczułem jego miękkie usta. Mógłbym powiedzieć, że poruszaliśmy razem ustami i że był to słodki, niepewny pocałunek, ale cała reszta była rozmazana.

Odsunęliśmy się i Louis znowu posłał mi nieśmiały uśmiech, który odwzajemniłem.

- Też cię lubię - powiedział szybko, a ja na niego zerknąłem. Zarumienił się i uśmiechnął promiennie. Tak właśnie powinno być.

- Więc dwójka pedałów w końcu jest razem.

Usłyszeliśmy znajomy, irlandzki głos, a ja miałem ochotę na niego wrzasnąć i płakać, że zniszczył ten moment.

- Odpieprz się, Niall - warknął Louis, na co blondyn się zaśmiał.

- A czemu miałbym to zrobić, Boo Bear?

- Zostaw go - powiedziałem, a Niall posłał mi, jak sądzę, sympatyczny uśmiech.

- Jakie słodkie, bronisz malutkiego, załamanego chłopca. Louis, tak tylko zapytam, zdajesz sobie sprawę, że Harry cię wcale nie kocha, nie kochał i nigdy nie będzie kochał, zresztą jak wszyscy inni? Nie zasługujesz na miłość.

To dla mnie wystarczyło. Zerwałem się na nogi i uderzyłem Nialla prosto w twarz, po czym warknął i oddał mi prosto w nos. Zaczęliśmy się bić, a Louis krzyczał, żebyśmy przestali, co nie rozwiązywało sytuacji. Poczułem, jak ciągnie mnie za rękę.

Nie wiem jak to się stało, ale gdy zamierzałem walnąć Nialla kolejny raz, uderzyłem w kogoś, kto nie był Niallem. Walka ustała. Ja i blondyn szeroko otworzyliśmy oczy, widząc Louisa stojącego między nami i patrzącego się na mnie z bólem w oczach, trzymającego dłoń na policzku.

Już miałem coś powiedzieć, ale mnie powstrzymał.

- Nie zawracaj sobie głowy - powiedział, po czym poszedł do budynku. Wydałem przegrany dźwięk i poczułem, jak w oczach zbierają mi się łzy. Byłem takim idiotą jak ja mogłem go uderzyć? Wszystko było głupie.

- Sorry stary, to nie miało tak się skończyć, naprawdę - przeprosił Niall, a ja na niego spojrzałem.

- Możesz w końcu zostawić go w spokoju? Co on ci takiego zrobił? - rzuciłem.

- Uratował mi tyłek - odpowiedział, po czym również odszedł. Jeśli Louis uratował mu tyłek, to nie powinien być raczej wdzięczny zamiast go nienawidzić? Kolejne pytanie bez odpowiedzi.

Wszystko było po prostu jedną wielką kupą gówna.

Stuck - Larry Stylinson (tłumaczenie fanfiction) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz