"Zobaczyłem cię tu,
nie wiem, skąd przybyłeś
nieświadomy niczyjego spojrzenia
niezamierzający o nic dbać
zobaczyłem cię i cię zapragnąłem"
Harry's POV
- Umiem chodzić - powiedziałem drwiąco do jednego z ochroniarzy, który mocno ściskał moją rękę prowadząc mnie do tego miejsca. Spojrzałem w górę na wielki budynek zrobiony z pomarańczowych/czerwonawych cegieł. Okna były wszędzie. Ogród był duży i mogłem zobaczyć i słyszeć ludzi stamtąd. Co się do cholery stało?
Siedziałem w domu z mamą, ojczymem i starszą siostrą, oglądając jak zazwyczaj telewizję, gdy oni przyszli. Dowiedzieli się, że mój ojciec mnie wykorzystywał i że się samookaleczam, dlatego teraz miałem żyć tu. W domu dla niestabilnych ludzi. To chyba jakiś chory żart. Miałem żyć z tymi idiotami, którzy nawet nie potrafili się sobą zająć? Nigdy. Przenigdy. To się nie mogło stać.
Ale skoro nie mogło, to czemu siedziałem na łóżku w tym domu? Dlaczego dostałem później swój "pokój" i dlaczego wszystkie moje ubrania były w tej szafie? Zgaduję, że to się chyba jednak stało. Ja, Harry Styles, normalny chłopak z Holmes Chapel, siedemnastolatek, miałem tu żyć Bóg wie jak długo. To ssało.
***
Ale właściwie myliłem się z tym, że to ssało, bo już w pierwszym tygodniu poznałem moich trzech nowych przyjaciół. Liam, był... inny, ale naprawdę fajny. Zawsze troszczył się o mnie i o pozostałych. Z kolei Niall był bardzo pobudliwy i naładowany, ale też był fajny. I ostatni, ale nie gorszy - Zayn, któremu naprawdę ciężko było się otworzyć, ale gdy już to zrobił, zdałem sobie sprawę, że też jest naprawdę fajny i szedłem właśnie do niego, gdy potrzebowałem pomocy lub rady. Zayn był od pomagania i dawania rad, Niall od robienia szalonych rzeczy i Liam od zwykłego pogadania i pochillowania. Byli naprawdę spoko i lepsi od moich wcześniejszych przyjaciół.
Była sobota, gdy siedzieliśmy w ogrodzie, gadaliśmy i odpoczywaliśmy, kiedy zauważyłem chłopaka w naszym wieku, siedzącego samemu pod drzewem. Wyglądał naprawdę samotnie, więc bez wahania podszedłem do niego. Moi przyjaciele zostali za mną i patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami i ustami, ale tego nie widziałem, bo właśnie dostrzegłem chłopaka pod drzewem. Miał obojętny wyraz twarzy, ale jego oczy krzyczały ze smutku, bólu i samotności.
Usiadłem przy nim bez słowa. Wciąż na niego patrzyłem, ale on dalej spoglądał prosto przed siebie. Jego oczy nie były skupione, więc stwierdziłem, że był zamyślony.
- Cześć, jestem Harry - powiedziałem z uśmiechem, a niebieskooki chłopak podskoczył z zaskoczenia. Nigdy wcześniej mnie nie widział. Nie odpowiedział, po prostu krótko skinął głową, zanim powrócił do patrzenia w nic. Odchrząknąłem, by zwrócić jego uwagę, a on powoli odwrócił głowę.
- Cóż, zastanawiałem się, czy nie chciałbyś dołączyć do mnie i moich przyjaciół?
Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami, po czym powoli wstał, potrząsnął głową i poszedł do budynku.
Zastanawiałem się, co z nim nie tak, gdy chłopacy przybiegli do mnie.
- DLACZEGO Z NIM ROZMAWIAŁEŚ?! - krzyknął głośno Niall, a ja zobaczyłem niebieskookiego, który jeszcze nie wszedł do środka, napiętego.
- Ćśś Niall, on cię słyszy - Liam syknął do Nialla, odwracając się w kierunku chłopaka, który właśnie wszedł do budynku.
- Cóż, już nie, ale Harry, dlaczego.z.nim.rozmawiałeś? - spytał blondyn, a ja na niego spojrzałem. Co było złego w rozmawianiu z tym gościem? Było z nim coś serio nie w porządku czy Niall ma jakiś problem?
- Po prostu wyglądał na samotnego i pomyślałem, że miło będzie, jeśli do niego podejdę i spytam, czy nie chciałby do nas dołączyć... - odpowiedziałem, na co oni się zszokowali, po czym usiedli koło mnie na trawie. Był środek maja, więc było dość ciepło, żebyśmy mogli siedzieć na trawie w t-shirtach i pewnego rodzaju jeansach.
- Nie zbliżaj się do niego Harry, on nie jest normalny - ostrzegł mnie Liam, a ja zacząłem czuć, że rośnie we mnie złość. Co oni o nim wiedzieli?!
- Ale co jest w nim takiego złego?! - w połowie na nich krzyknąłem, a oni popatrzyli na siebie, jakby nie wiedzieli czy kłamać, czy nie.
- Cóż... Louis jest... jest nadzwyczajny i ma dużo sporych problemów - powiedział Zayn. Więc ma na imię Louis! Louis, ładnie brzmi.
- Sporych problemów? - odparłem zmieszany.
- Dużo przeszedł przez ostatnie parę lat i z tego co wiem, uciekł z domu, żył na ulicach i brał narkotyki. Potem znalazł się tutaj i próbował popełnić samobójstwo pięć razy w ciągu ostatnich dwóch lat...
- Siedem razy - Liam poprawił Nialla i teraz to ja się zszokowałem. Próbował się zabić siedem razy w ciągu dwóch lat?
- Jak długo on tu jest? - zapytałem.
- Chyba trzy lata, przyszedł miesiąc przede mną - odpowiedział Niall, ale po oczach widziałem, że coś ukrywa.
- Wiesz coś więcej... - powiedziałem powoli, a on przełknął ślinę.
- Nie wiem - odpowiedział trochę za szybko i teraz wszyscy skupiliśmy się na Irlandczyku.
- Och, wiesz! Powiedz nam, Niall! - krzyknął Zayn i nasze głowy odwróciły się w jego stronę, a że nie lubił być w centrum uwagi, mocno się zarumienił.
- Ja... uhm... To było parę lat temu, ale jakoś udało mu się dostać narkotyki, podczas gdy był tutaj i jakieś cztery tygodnie później jeden gość popełnił samobójstwo. Od tamtego czasu Louis jest właśnie... taki.
Jak zdobył narkotyki w miejscu jak to? To nie miało sensu. I co tamto samobójstwo miało wspólnego z Louisem?
- Chodźcie, zaraz jest obiad, powinniśmy już iść - powiedział Liam i poszliśmy do środka. Louis nie opuścił już moich myśli ani razu, a gdy zamknąłem oczy, mogłem wciąż zobaczyć jego niebieskie.
CZYTASZ
Stuck - Larry Stylinson (tłumaczenie fanfiction) ZAKOŃCZONE
FanficAutorka: AgnesTomlinson Pairing: Larry Stylinson (Harry Styles & Louis Tomlinson) Tłumacz: give-me-some-larry (ja) Cover: wielce utalentowana ja Zgoda: jest AU (alternatywna rzeczywistość) - One Direction nie istnieje "- Jesteś inny, Louis... Ja...