Alison POV
Minął tydzień odkąd odkryłam profil Hanny. Obejrzałam wszystkie zdjęcia. Jest tego naprawdę sporo. I sporo można się z nich dowiedzieć. Przede wszystkim - Hanna mieszka w Nowym Jorku. A razem z nią mieszka tutaj Emily. Co za ironia. Jest tak blisko. Oczywiście znalazłam też profil Em. Od tego czasu nie mogę się na niczym skupić. Najchętniej nie wstawałabym z łóżka. Całe szczęście, że jest Oliver. Gdyby nie on, nie wiem co by się ze mną stało. Uśmiechnęłam się do mojego synka. Siedział w swoim krzesełku, a ja przygotowywałam mu obiad. Kiedy skończyłam, usiadłam koło niego i chciałam go nakarmić.
-Oli sam! - wyciągnął rączkę po swój plastikowy widelec.
-Chcesz jeść sam?
-Sam! - Powtórzył. Postawiłam przed nim talerz i dałam mu widelec do ręki. Trochę niezgrabnie, ale udało mu się nabrać purée. Bez problemu trafił do buzi.
-Pięknie, kochanie! - Uśmiechnęłam się do niego. Jestem z niego naprawdę dumna. Codziennie uczy się czegoś nowego. Uwielbiam patrzeć na to, jak poznaje świat. Często zastanawiam się jak wyglądałoby jego życie, gdyby była w nim obecna Emily. Kiedy się urodził - chciałam, żeby wiedziała. Ale musiałam podjąć odpowiedzialną decyzję. Nie miałam wiadomości od A. od roku. Nie wiedziałam czy to się nie zmieni, kiedy odezwę się do Em. Nie naraziłabym już tylko zdrowia i życia mojego i jej. Naraziłabym życie naszego syna. Nie mogłam ryzykować.
Wiem, że przyjdzie dzień, kiedy Oliver zapyta mnie o to, dlaczego ma tylko mnie. Póki co nie myślę nad odpowiedzią. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu w salonie.
-Oliver, jedz ładnie, zaraz wrócę. - Pobiegłam po telefon, dzwoniła moja mama.
-Halo?
-Cześć, słonko. Co słychać?
-Hej, mamo. Mamy porę karmienia. Oliver postanowił, że sam zje obiad i radzi sobie całkiem nieźle. - Powiedziałam z dumą. Usiadłam na kanapie.
-Nasz mały mężczyzna! Oh, Ali, jestem z niego taka dumna.
-Ja też, mamo, jest cudowny. Szybko rośnie. I robi się z niego mały cwaniak. Wczoraj wymusił na Cece, oglądanie bajek, kiedy leciał jej ulubiony serial, ona ma totalnego fioła na jego punkcie. Zresztą on też ją uwielbia.
-Kochanie, tak się zastanawiałam, może chciałabyś przyjechać z Oliverem na jakiś czas do domu? Tęsknie za nim, a ja nie mogę wyrwać się z pracy na kilka dni.
-Do Rosewood? - Jezu, co za głupie pytanie. Gdzie niby indziej... Nie wiem czy to dobry pomysł. Bardzo bym chciała. W sumie żadnej z dziewczyn tam nie ma.
-Ali, kochanie, tak, do Rosewood.
-Mamo nie wiem czy to dobry pomysł, to małe miasteczko. Pamiętasz, że dziewczyny nie mają pojęcia...
-Alison. Oliver ma rok. Nie był tutaj jeszcze ani razu. Tęsknie za nim.
-Rozumiem to. Przemyślę to, dobrze? - Wstałam i poszłam do kuchni, żeby sprawdzić czy u małego wszystko ok. - Mamuś, muszę kończyć.
-Pomyśl o tym, Ali. Byłoby cudownie zobaczyć was w piątek.
-Pomyśle. Pa! - Powiedziałam opierając się o ścianę w kuchni, patrząc na to, co wyprawia mój syn.
-Pa! Ucałuj Olivera! - Rozłączyła się.
-Oliver Émile DiLaurentis. Co to ma znaczyć? - Powiedziałam do niego spokojnie. Jego obiad praktycznie w całości wylądował na podłodze i podstawce na jedzenie w jego krzesełku. Oczywiście mój syn uznał grzebanie rękami w jedzeniu za świetną zabawę.
-Dosyć tego dobrego, mój drogi. - Zaczęłam sprzątać i zabrałam mu talerz i widelec. W tym momencie Oliver udawał smutnego, ale jego oczy nie przestawały się śmiać. Em zawsze tak robiła. Dokładnie ta sama mina. Z każdym miesiącem jest do niej coraz bardziej podobny. Szybko zrobiłam mu zdjęcie. Skończyłam sprzątać i dodałam zdjęcie na instagram.Odwróciłam się na chwilę i cały obiad jest na podłodze. #littleboy #fakesad #happyeyes #love #Oliver #cutekid #likemotherlikeson #dinnertime #dinneronthefloor 👶🏽😍😂
Dałam Oliverowi jego zabawki i zaczęłam przygotowywać mu nowy obiad.
-Oli, chcesz jechać do babci?
-Cece!
-Nie wiem czy Cece pojedzie z nami. Chyba nie ma czasu. Ty i ja i mała wycieczka, co ty na to?
-Bruuum brumm! - Oliver zaczął udawać auto. Ma tylko rok, ale chyba rozumie więcej niż mi się wydaje.
-Tak, Oli, samochodem. - Zaczęłam go karmić. Podróż autem wydaje mi się wygodniejsza niż lot samolotem z małym. W aucie zaśnie, na lotnisku będzie się nudził, w samolocie będzie marudny przez zmianę ciśnienia. Poza tym wygodniej mieć samochód na miejscu. Pojedziemy. Dobrze nam to zrobi. Odpocznę, mały zobaczy Jasona i dziadków. Aria, Hanna, Spencer i co najważniejsze Emily i tak są poza miastem. Nic nie powinno się wydarzyć.Hanna POV
Wolny dzień w środku tygodnia to dziwna sytuacja. Trochę jak weekend, ale nie do końca, bo jednak jutro znów praca i wczoraj przecież też była. Leżę na kanapie z nogami zarzuconymi na oparcie już dobre dwadzieścia minut i przeglądam portale. Emily pojechała po zakupy, czekam na moje chipsy! Pora na instagram. Nuda, nuda... FUCK! Oliver. Emily. Czysta Emily. Swoją drogą jest uroczy... Szybko wybrałam numer Spencer.
-Hanna Banana!
-Spencer, musimy dowiedzieć się o co chodzi. On wyglada jak ona. To jest przerażajace!
-Hanna. Zwolnij. O co chodzi?
-Oliver, ten chłopiec ze zdjeć na instagramie Alison. Mówiłam ci o tym tydzień temu.
-Ah, tak. A ja mówiłam ci, że na pewno przesadzasz. - Mimowolnie przewróciłam oczami.
-Widziałaś te zdjęcia?
-Nope. - Mogłam się tego spodziewać.
-Sprawdź to, proszę. Muszę dowiedzieć się co jest grane. Ten mały ma oczy Em. Mówię ci. W ogóle wyglada jak ona!
-Hanna. Myślisz, że jak niby jest to możliwe?
-Nie mam pojęcia, to ty jesteś tą mądrą.
-Teoretycznie...
-Teoretycznie co?!
-Jest małe prawdopodobieństwo, ale to się raczej nie mogło wydarzyć.
-Spencer. Co?! -Zaraz nie wytrzymam, to, że ona rozumie o co jej chodzi, nie znaczy, że ja to rozumiem.
-Gdyby Em oddała swoje jajeczka Alison, Ali mogłaby urodzić jej dziecko, ale nie sądzę, że...
-No fucking way..
-Właśnie. Zapomnijmy. Zaraz zobaczę profil Ali. Dam ci znać. Czy Em widziała to dziecko?
-Oliver. Tak ma na imię. I nie. Emily nie chce wchodzić na konto Alison. I dobrze.
-Masz rację. Han, muszę kończyć.
-W porządku, tylko sprawdź te zdjęcia, bo nie mogę tak dłużej żyć!
-Ok, ok! Pa, Han! Kocham cię!
-Ja ciebie też! - Rozłączyłam się i wróciłam do zdjęcia Olivera. Dowiem się o co chodzi. To co powiedziała Spencer to jakieś szaleństwo. Emily by nam powiedziała, jeśli zrobiłaby coś takiego. Wiadomość.Spencer: TEN MAŁY WYGLĄDA TOTALNIE JAK EMILY!!
Ja: Mówiłam Ci.
Spencer: Naprawdę myślisz, że to jej syn? Nie napisała nic takiego.
Ja: "like mother like son"?
Spencer: To wcale nie musi być o nim i o niej.
Ja: Oczywiście, że nie jest o niej, Emily wywija tak wargę, kiedy udaje smutną.
Spencer: To robi się coraz bardziej dziwne, ale faktycznie - masz rację. Nie pokazuj jej tego. Nic jej o tym nie mów.
Ja: Wiadomo, nie jestem głupia.
Spencer: Daj znać, jak się czegoś dowiesz.
Przeczytałam tą wiadomość w momencie, kiedy Em weszła do mieszkania. Usunęłam szybko całą rozmowę ze Spencer.