Hanna POV
Czekam na Spence na lotnisku. Jej samolot nie miał żadnych opóźnień, wyładował kilkanaście minut temu, teraz pewnie czeka na bagaż. Zrobiłam sobie kilkaset zdjeć, po czym zrobiłam kolejne kilkaset przypadkowym ludziom, udając, że robię sobie selfie. Zawsze to robię, kiedy się nudzę. Czasami ludzie są naprawdę śmieszni. Przejrzałam moje zdjęcia i wybrałam jedno na insta.#waiting #for #my #thebester #and #thesmartester #airport #queen #Spence #is #coming #newyork
🍭✈️👸🏻👸🏼Później przeglądałam zdjęcia moich znajomych. Kilka skomentowałam, Jezu, kocham instagram. No i wyszło jakoś tak, że znalazłam się na profilu Alison. Tutaj nic nigdy nie lajkuję ani nie komentuję. Niech zapomni, że ją obserwuję. Mam tajemny plan. Oczywiście chodzi o odkrycie tożsamości tego przeuroczego chłopca, którego zdjęcia wrzuca. Dziś dodała zdjęcie z hasztagiem "jedziemydobabci", był na nim Oliver w foteliku samochodowym. I teraz zobaczyłam, że jest tu kolejne jego zdjęcie, czekam aż się załaduje, chyba jest tu jakiś problem z zasięgiem. Ale na miniaturce widziałam, że jest zrobione na dworze. I jeśli okaże się, że w tle jest Rosewood, będzie to znaczyło, że albo opiekuje się jakimś dzieckiem, którego babcia jest z Rosewood i zawiozła tam chłopca. Albo jest w związku z kimś kto jest z Rosewood i jest łudząco podobny do Emily i właśnie przyjechali w odwiedziny do mamy tego kogoś. ALBO TO JEJ SYN I JEJ MAMA JEST TĄ BABCIĄ I JEST TUTAJ JAKIŚ SEKRET DO ODKRYCIA CO DO TEGO, ŻE OLIVER WYGLADA JAK EMILY. Nie oszukujmy się, wiadomo która opcja przemawia do mnie najbardziej. Zdjęcie się załadowało. I oczywiście, że zostało zrobione w Rosewood! W tle jest dom Spencer. Brawo, Alison. Naprawdę to ta sama dziewczyna, która kiedyś była mistrzem sekretów? Naprawdę?! Muszę znaleźć ją w Nowym Jorku. Chcę sobie z nią porozmawiać. Albo najpierw ją poobserwować... Zauważyłam Spencer. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam w jej stronę.
-Hanna Banana! - Zawsze ten sam okrzyk na dzień dobry.
-Kochana! W końcu tutaj jesteś! - Uśmiechnęłam się do niej i przytuliłyśmy się na przywitanie. W sumie to rzuciłyśmy się sobie w ramiona, tęskniłam za tą dziewczyną! Kiedy się od siebie oderwałyśmy, Spence wzięła swoją walizkę i skierowałyśmy się do wyjścia na parking. W drodze do mojego auta opowiedziałyśmy sobie wszystko co wydarzyło się u nas od naszej ostatniej rozmowy, czyli w ciagu trzech dni. Wrzuciłam jej walizkę do bagażnika mojego nowego białego jeepa cherokee i wsiadłam za kierownice. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
-Em pyta kiedy będziemy. Kawa po drodze?
-Taaaak, błagam! - Po co ja pytam, wszyscy wiedzą, że Spencer jest uzależniona od kofeiny. Szybko odpisałam Emily i odpaliłam silnik. Kolejne powiadomienie. Myślałam, że to Em, zapytałam czy kupić jej kawę, ale kiedy wyjęłam telefon, żeby sprawdzić odpowiedź, okazało się, że to powiadomienie, że Alison polubiła moje zdjęcie. Shit, mój plan nie działa, pamięta o istnieniu mojego profilu.
-Spencer! - Krzyknęłam, jednocześnie zaczynając wyjeżdżać z parkingu.
-Boże, Hanna! O co chodzi? - Zapytała odrywając się od telefonu, który nie przestawał wibrować. W trakcie lotu musiała dostać milion wiadomości.
-Jak mogę znaleźć czyjś adres w Nowym Jorku?
-A co wiesz o tej osobie?
-Wiem jak się nazywa i znam jej login na instagramie i rożne rzeczy z jej przeszłości.
-Może oznaczyła lokalizacje na jakimś zdjęciu? - Już wiem dlaczego ona jest uważana za tą mądrą. - Co do instagrama, Hanna słowa jak the bester i the smartester nie istnieją.
-Istnieją. - Podniosłam jedną brew, nie odrywając wzroku od drogi. Nienawidzę wyjeżdżać z lotniska. Wszystkim się zawsze bardzo spieszy i każdy jeździ jak mu się podoba, ughh.
-Naprawdę, nie, Han.
-Ok. A jak niby powiesz, że ktoś jest lepszy niż najlepszy?
-Co? Han. Najlepszy to najlepszy. Nie ma lepszego od najlepszego.
-Whatever. Co z tym adresem. Jest jeszcze jakiś inny sposób? Może być nielegalny.
-Co ty kombinujesz? - Dobra wtajemniczę ją. I tak konsultuję z nią sprawę Olivera na bierząco.
-Chcę znaleźć Alison w Nowym Jorku i porozmawiać z nią o tym dzieciaku, to nie daje mi spokoju i przez to nie mogę skupić się na niczym. W pracy zachowuję się jak blondynka.
-Hanna, jesteś blondynką. - Spencer wybuchła śmiechem.
-Oj wiesz o co mi chodzi. Nieważne. Wracając do tematu. Alison dodała nowe zdjęcia. Jedno z samochodu, gdzie jest hasztag "jedziemy do babci" a drugie jest na dworze z podpisem "Taki jestem zadowolony u babci." czy coś takiego.
-I co? - Jezu, niby taka mądra, a nie potrafi zrozumieć prostego przekazu.
-TO JEST JEJ SYN.
-To, że jest u babci z tym małym, to nie znaczy, że to jej syn, Han, ja to przemyślałam, to nie jest realne. Myślisz, że Ali mogłaby... - W czasie, kiedy Spence zaczynała swój wywód, jedną ręką znalazłam najnowsze zdjecie. Przerwałam jej, przystawiając mój telefon tuż przed jej oczy.
-To zdjęcie zostało zrobione w Rosewood. W tle jest twój dom. - Powiedziałam spokojnie. Aż sama się zdziwiłam. Tak naprawdę w środku nosi mnie z emocji. Spencer wzięła ode mnie telefon. Dobrze. Dużo łatwiej mi się prowadzi.
-Ok... To zmniejsza krąg, że tak powiem, podejrzanych.
-Krąg podejrzanych? Czy znasz kogoś podobnego do Emily w Rosewood poza jej rodzicami? Ona nawet nie ma rodzeństwa. Myślisz, że czyje to dziecko?
-W sumie masz rację. - Powiedziała powoli.
-Właśnie dlatego muszę ją znaleźć.
-Przecież wiesz gdzie jest. - W tym momencie mnie olśniło.
-Dlaczego ja o tym nie pomyslałam wcześniej?! Team Spanna! Jedziemy wieczorem do Rosewood.
-My jedziemy? Hanna, zwariowałaś. Ja nigdzie nie jadę. Ja dopiero przyleciałam. Co powiemy Emily? Mieszka z tobą, pamiętasz?
-Speence, proszę. Jesteś mi potrzebna. Emily myśli, że idziemy dziś na imprezę. Jest zmęczona, nie chce iść z nami. Proszę! - Muszę ją przekonać. Chyba nie chcę rozmawiać z Ali sama. Jak będziemy razem, będzie jej ciężej nas okłamać.
-Han... Serio? Dojedziemy do Rosewood w środku nocy.
-Porozmawiamy z nią jutro i wrócimy. Powiem Em, że śpimy u mojej koleżanki z pracy. Spencer. Czy ciebie w ogóle nie interesuje ta popieprzona sytuacja? Musimy zrobić to dla Emily. - Może to nie do końca fair, ale wiem, że nie może dyskutować z tym argumentem.
-Dobrze. Ale wiedz, że cie nienawidzę. I płacisz za każdą moją kawę do końca życia.
-Deal! - Krzyknęłam szybko. Nie chciałam dać jej czasu na zmianę decyzji.
-Skoro o kawie mowa, widzę Starbucks. Zatrzymaj się.
Zjechałam na parking. Em nie odpisała, więc wzięłam jej latte. Przez resztę drogi do domu omawiałyśmy szczegóły naszej małej wycieczki. Ustaliłyśmy, że zatrzymamy się w stodole Spencer, żeby mieć blisko do naszego punktu obserwacyjnego, który będzie w jej pokoju. Widać stamtąd pokój Ali, ich salon na dole i kawałek ogrodu. Rano zaczniemy obserwację, po południu porozmawiamy z Alison, a wieczorem wrócimy do Nowego Jorku. W między czasie zobaczę się jeszcze z moją mamą. Ale pojadę do domu jutro, nie mówiąc jej wcześniej, że jestem w Rosewood, bo będzie chciała, żebym spędziła z nią więcej czasu. Chciałabym, ale mamy tajną misję do wykonania. Jeszcze nie wymyśliłam dlaczego niby przyjeżdżam do miasta na kilka godzin, ale to jutro. W samochodzie Spencer uprzedziła swoją mamę, że przyjedziemy. I uprzedziła ją, żeby nie uprzedzała mojej mamy.
Kiedy weszłyśmy do naszego apartamentu, Emily leżała na kanapie z laptopem na swoich biodrach. Była ubrana w szorty i tank top, to dobry znak. Nadal nie chce jej się wychodzić wieczorem. Od razu odłożyła swojego maca i rzuciła się na szyję Spencer.
-Fields! Ile energii i entuzjazmu! - Spencer chciała powiedzieć coś jeszcze, ale szybko zamknęła usta.
-Oh, zamknij się, Spence, tęskniłam za tobą! - Powiedziała Emily ze śmiechem.
-Czy ja czuję jedzenie?!
-Tak, Han. Zapraszam do stołu. Zrobiłam nam kolację. - Mam nadzieję, że to zmęczyło ją jeszcze bardziej. Jedząc rozmawiałyśmy o kawiarnii Em, o planach Arii, o studiach Spencer. O wszystkim tak naprawdę. Z wyjątkiem Alison i naszego wyjazdu oczywiście. Na szczęście Emily potwierdziła fakt, że nie chce z nami wychodzić. Po kolacji Spence rozpakowała swoje rzeczy w pokoju gościnnym i zaczęłyśmy szykować się "na imprezę". Do mojej wielkiej torby spakowałam wygodne ubrania na zmianę. Będę szpiegować. Nie mogę robić tego w tej krótkiej sukience. Kiedy byłyśmy gotowe do wyjścia, zeszłyśmy na dół, gdzie Em nadal pracowała.
-Wyglądacie najlepiej na świecie. - Powiedziała, patrząc na nas z uśmiechem.
-Wrócimy jutro, nie wiem jeszcze o której. - Powiedziałam szybko, delikatnie przesuwając Spencer w stronę drzwi. Wiem co zaraz nastąpi.
-Jak to jutro? I to nie wiesz o której?! - Teraz już nie dbałam o delikatność, praktycznie wypchnełam Spencer za drzwi.
-Paaaa! Kochamy cię, Em! - Zdążyła tylko krzyknąć zanim zatrzasnęłam je za nami. W windzie zmieniałyśmy szpilki na trampki, na parkingu podziemnym - sukienki na dresy, tank topy i bluzy z kapturami. Jak na szpiegów przystało. Całą drogę przegadałyśmy. Omówiłyśmy każdą możliwą sytuację. Spence kilka razy powstrzymała mnie przed wrzuceniem zdjęcia na instagram. Nic nas nie zaskoczy. Kiedy dojeżdżałyśmy do jej domu, zgasiłam światła w samochodzie. Było późno, ale w salonie Alison zauważyłam zapalone światła. Na podjeździe stał Range Rover. Alison zawsze chciała mieć to auto. Według ustaleń w tej sytuacji musimy wejść do pokoju Spencer. Spojrzałam na nią, a ona kiwnęła do mnie głową, potwierdzając. Nie musiałam nic mówić, też zauważyła światła. Zaparkowałam pomiędzy domem a stodołą, w tym miejscu był nie do zauważenia z ulicy. Na szczęście światła w domu Spence były zgaszone, na podjeździe nie było żadnego samochodu. Co znaczyło, że jesteśmy same. Wszystko układa się idealnie. Jak tylko dotarłyśmy do pokoju Spencer, co zajęło nam chwilę, bo najpierw nie mogła znaleźć kluczy, później ja nie mogłam znaleźć nic dobrego do jedzenia, później łazienka... W każdym razie kiedy dotarłyśmy do jej pokoju, wyjęła z szafki nocnej dwie lornetki.
-Właśnie dlatego cię potrzebowałam. Co nie zmienia faktu, że musisz mi później wyjaśnić dlaczego trzymasz lornetki w szafce nocnej. - Spencer zaśmiała się pod nosem. Podeszłyśmy do okna w kapturach na głowach. Oczywiście nie zapaliłyśmy światła ani na chwilę.
-Mówiłam, że tu jest! - Powiedziałam szeptem do mojej przyjaciółki, kiedy zobaczyłam Ali siedzącą przy stole w salonie. Wygląda to na poważną rozmowę. Alison siedzi do nas bokiem. Przodem jest jej tata i brat. Jej mama siedzi tyłem do okna, trochę zasłaniając jej ojca. Wiedzę, że trzyma Ali za rękę. Jej tata ma skupioną minę, a na twarzy Jasona maluje się coś pomiędzy smutkiem a przerażeniem. Alison wytarła oczy wolną ręką.
-Czy ona płacze? - Przez chwile myślałam, że to moja myśl, ale Spencer szturchnęła mnie łokciem. - Czy Alison płacze?
-Tak mi się wydaje. Szkoda, że nie możemy usłyszeć o czym rozmawiają. W każdym razie, dlaczego nie widzę nigdzie dziecka?
-Han. Jest środek nocy. Myślisz, że co może robić małe dziecko o tej porze? - Po tonie jej głosu, jestem pewna, że przewróciła oczami.
-Dobra. Masz rację.
Po kilkunastu minutach Ali wstała od stołu i wyszła do ogrodu. Jej rodzina nie ruszyła się z miejsca. Po mimice Jasona i Pana DiLaurentis mogę jasno stwierdzić, że są w szoku. Z małą domieszką bólu.
-Nie wiedziałam, że Ali pali.
-Nie widziałyśmy jej dwa lata. - Przypomniałam mojej przyjaciółce, przenosząc moją lornetkę na Alison.
-Ma dziecko i pali?
Nic jej nie odpowiedziałam. Ali weszła do środka i na chwilę zatrzymała się w salonie, nie usiadła. Powiedziała coś do rodziny i udała się w stronę schodów. Znam ten dom na pamięć. Byłam tam milion razy. Idzie do swojego pokoju. Kątem oka zauważyłam, że Spencer przenosi lornetkę na okno pokoju Ali. Idealna synchronizacja myśli. Zrobiłam to samo. Po chwili światło się zapaliło. Łóżko Alison było naprzeciwko okna. Po prawej stronie widać kawałek jakiegoś nowego mebla, którego nie było tam wcześniej. Ali nachyla się nad nim. Chwila...
-To jest łóżeczko! - krzyknęłyśmy w tej samej chwili. Spojrzałyśmy na siebie. Prawda jest taka, że jestem w szoku. Oczywiście, do tej pory sprawdza się wszystko, co założyłam. To właśnie mnie szokuje. Chyba gdzieś w głębi serca miałam nadzieję, że jest jakieś logiczne wytłumaczenie na to, że Oliver nie jest ani dzieckiem Alison, ani tym bardziej Emily.
W tym momencie Ali podeszła do okna, żeby zasłonić rolety. Szybko schowałyśmy się pod parapet. Po chwili światło w pokoju naszej dawnej przyjaciółki zgasło. Mamy przed sobą długi dzień...***
Jak widzicie mam dzis nudny dzień w pracy. 🙈