Emily POV
Nie jestem w stanie powiedzieć ile czasu tak leżałyśmy. Było po prostu dobrze. Było pięknie. Jedyne co przypominało mi o tym, że mój świadomy sen zaraz się skończy, to coraz ciemniejsze niebo. Nie czułam zimna, nie czułam głodu. Czułam się bezpiecznie. Czułam szczęście. To trochę ironiczna sytuacja, biorąc pod uwagę cały ból, jaki czułam właśnie przez nią. Przez chwilę się to nie liczyło. Liczyły się jej oczy, jak ocean. Jej włosy na mojej twarzy. Jej zapach na moim ciele. Liczyła się tylko ona.
-Ali... Powinnyśmy się zbierać. - Powiedziałam leniwie.
-Wiem. Ale nie chcę tego robić. Nie chcę patrzeć jak odchodzisz... Kolejny raz.
-Może nie będziesz musiała. Porozmawiajmy. - Poczułam jak jej ciało zesztywniało. Zawsze tak reagowała, kiedy czegoś się bała.
-Może przełożymy to na jutro?
-Alison...
-Emmy, proszę. Jeszcze tylko jedna noc. - Spojrzała na mnie, było już ciemno, ale widziałam błysk w jej oczach.
-Nie powinnam. Im więcej czasu spędzę z tobą teraz, tym trudniej będzie mi później. - Poczułam ból w klatce piersiowej na samą myśl o tym, że znów, na zawsze, zniknie z mojego życia.
-Myślę, że chcąc czy nie chcąc, będziemy się widziały.
-Jak to? Powiedziałaś, że po tej wiadomości, nie będę chciała cię więcej wiedzieć. - Nie bardzo rozumiem o co jej chodzi.
-Emily. Jedna noc. Jutro wszystko ci opowiem.
-Alison, dostałaś już jeden dzień.Powiedziałam to, zanim się zastanowiłam. W zasadzie to prawda, dostała ten dzień ode mnie. Po tym wszystkim nie powinnam chcieć widzieć jej na oczy. Ale z drugiej strony. Ja też dostałam ten dzień. Nie żałuje. Po prostu przez to, że nie znam całej prawdy, narasta we mnie irytacja.
-Dostałam jeden dzień? Mam ci za to podziękować, Emily? - Ton jej głosu był czymś nowym dla mnie. Był tonem Alison, królowej szkoły. Tonem, którym zwracała się do ludzi, którzy z jakiegoś powodu przeszkadzali jej w liceum. Nigdy tego nie rozumiałam. Nigdy też mi się to nie podobało.
-Nie odzywaj się do mnie w ten sposób.
-W jaki sposób, Em? To, co powiedziałaś, zabrzmiało jak wyrzut. Oh, powiedz jeszcze, że żałujesz tego czasu. Powiedz, że nie było ci dobrze, Emily. - Wstała i zaczęła się ubierać. Byłam w szoku, więc automatycznie zaczęłam robić to samo. Czy wszystko właśnie dzieje się po raz drugi? Kiedy odpaliła papierosa, spojrzała na mnie.
-Co jest nie tak? Czy proszę o zbyt dużo, kiedy mówię o jednej nocy? Jednej spokojnie przespanej nocy. Jednej bezpiecznej nocy w twoich ramionach. Jeden poranek, który zaczyna się od twojego uśmiechu. Jedna pierdolona noc, w środku której nie obudzę się z krzykiem. Wiem, że cie zraniłam. Wiem, że wszystko o czym teraz mówię to konsekwencje mojej decyzji. Emily, nie mogłam postąpić inaczej. Musisz to zrozumieć.Jej głos się załamał. Płakała. A ja tylko stałam i się na nią gapiłam. Nie mogłam się ruszyć. Z jednej strony chciałam ją przytulić, z drugiej chciałam się odwrocić i po prostu odejść. Czy ona próbuje wzbudzić we mnie poczucie winy? Czy może naprawdę powinnam czuć się winna...
-Dobrze.
-Dobrze, co?
-Dobrze, Ali, jedna noc. - Wiedziałam, że próbuje to wszystko przedłużyć. Gdzieś w głębi serca... Wcale nie tak głęboko... Też tego chciałam.Alison POV
Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko prawda. Moja Emmy. W moich ramionach. Poczułam się tak, jakby czas się cofnął. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Byłam też najbardziej przestraszoną osobą na świecie. Nie mogłam powiedzieć jej o Oliverze teraz.
-Dobrze, Ali, jedna noc.
Spokojnie wypuściłam dym z płuc. W środku skakałam z radości.
-Jedźmy do ciebie, Emmy, zadzwonię tylko do Jasona, że będę jutro, żeby się...
-Nie możemy jechać do mnie. - Przerwała mi.
-Jak to?
-Ali, moja mama jest w domu, ona... Ona nie będzie zadowolona.
-Nienawidzi mnie?
-To nie do końca tak... - Słyszę w jej głosie kłamstwo. Nie chce sprawić mi przykrości, ale wiem, że tak jest.
-Jasne.
-To nieistotne. Po prostu jedźmy do ciebie.