Emily POV
Wbiegłam po schodach, po czym praktycznie wpadłam do pokoju Hanny.
-Kawa! Wstawaj!
-Zabije cię. - Wymamrotała, przyciskając twarz do poduszki.
-No wstaawaj, dziś jest piękny dzień!
-O tej porze żaden dzień nie jest piękny. Jesteś nienormalna.
-Haannaaaa! Dziś jedziemy na zakupy. Mamy masę rzeczy do kupienia do kawiarni!Hanna obudziła się w sekundę. Usiadła na łożku i uśmiechnęła się szeroko.
-Poproszę kawę!
-Proszę bardzo. - Podałam jej kubek. - Idę pod prysznic. Śniadanie za pół godziny?
-Może śniadanie pod prysznicem?
-Hanna! Po pierwsze nie, po drugie, podnoś swój piękny tyłek z łóżka w tej chwili.
-Może jednak?
-Znajdź sobie faceta!
-Whatever... - Hanna przewróciła oczami, udając urażoną.-Dobra, teraz na serio. Co cię tak bardzo cieszy? - Zapytała, kiedy jechałyśmy na zakupy. Siedzenie pasażera w moim aucie ostatnio praktycznie na stałe było maksymalnie rozłożone. Hanna leżała z nogami opartymi o przednią szybę. Odkąd odkryła, że jest to dużo wygodniejsze niż prowadzenie, zostałam jej kierowcą. Jej samochód stoi na naszym podziemnym parkingu. Wróciłyśmy, prawie dwa tygodnie temu, Hanna nie prowadziła ani razu.
-Lubię zakupy!
-Nie aż tak bardzo.
-Ok, ok. W nocy dostałam wiadomość od Ali. Od wczoraj są w Nowym Jorku. Po południu przyjedzie do nas z Oliverem.
-Przyjedzie do nas czy przywiezie Olivera do nas?
-Nie, nie zostawi go samego u nas.
-Dobrze. Małe dzieci są ekstra, ale nigdy nie wiem co zrobić kiedy płaczą. Nie mam pojęcia skąd ich matki to wiedzą. Myślę, że został ustanowiony jakiś schemat postępowania, który poznajesz, kiedy rodzisz dziecko.
-Mhm, na pewno, Hanna. Musimy kupić trochę innych rzeczy jeszcze.
-Dziecięcych rzeczy?! Proszę, proszę, proszę! Pozwól mi wybierać!
-Czy ty chcesz poznać ten tajny schemat niedługo? Poza tym, wybierasz cały czas.
-Oszalałaś? Ty poznawaj schematy, a ja będę go ubierać!
-Wszystko jasne.
Podczas tych prawie dwóch tygodni, nasz gościnny pokój zmienił się w pokój Olivera.
Hanna cały czas pisze z Ali, ma więcej zdjeć Olivera w swoim telefonie, niż ja kiedykolwiek w ogóle widziałam.-Hanna, to chyba wymknęło się z pod kontroli... - Powiedziałam powoli, pakując kolejną torbę na tylne siedzenia mojego auta.
-Daj spokój, to jeszcze nie wszystko, czego potrzebujemy!
-My potrzebujemy? Czy Ty potrzebujesz?
-Oliver potrzebuje!
-Oliver w tej chwili będzie musiał przebierać się pięć razy dziennie, żeby to wszystko założyć, zanim będzie za małe.
-Będę go przebierać!
-Hanna. Pamiętasz, że on z nami nie zamieszka?
-Póki co!
-Hanna.
-Em, rozmawiałyśmy o tym około tysiąca godzin. Nie musisz nadal grać takiej twardej... Zobaczymy jak się sprawy potoczą, tak? To ustaliłyśmy.
-Tak. - Przewróciłam oczami, montując fotelik za moim siedzeniem, nie było już miejsca na to, żeby zawieźć go do domu w kartonie.Później wybrałyśmy rzeczy potrzebne do kawiarni, w między czasie Hanna zjadła dwa obiady, a ja praktycznie wyczyściłam swoje konto. Wszystko ma być dostarczone do lokalu w ciągu tygodnia.
Kiedy wracałyśmy do domu, zadzwonił mój telefon.
-Alison, jesteś na głośniku, wracam do domu z Hanną.
-Hej, Ali!
-Cześć! Dzwonię tylko, żeby powiedzieć, że niedługo możemy wyjeżdżać, Oliver się obudził, jest spakowany.
-Spakowany? Chcesz go porzucić u nas?!
-Oczywiście, że nie, Hanna! Spakowany. Małe dzieci potrzebują innych rzeczy niż telefon i dokumenty w torebce.
-Byłyśmy na zakupach, spoko luz!
-Co to znaczy? Emily?
-Hanna wpadła w szał zakupowy. Znasz ją. Aktualnie nie widzę nic przez tylną szybę mojego samochodu.
-Okeeey...
-Kiedy będziecie?
-Za pół godziny?
-Super, czekamy.Zamknęłam drzwi od naszego apartamentu nogą i rzuciłam ostatnie torby na podłogę przy schodach. Kocyki, pościel, ubrania, czapki, buty, okulary, pampersy, smoczki, butelki, zabawki... Ten mały ma teraz na sto procent pięć razy więcej rzeczy niż ja. I conajmniej trzy razy więcej ciuchów...
-Hanna! Pomóż mi rozpakować to wszystko, zanim - Nie zdążyłam skończyć. Dzwonek do drzwi. - Już nieważne...