Alison POV
Po śniadaniu ubrałam Olivera i wyszłam z nim na dwór. Chwile później przyszedł do nas Jason. Bawił się z małym, a ja siedziałam na huśtawce i piłam kawę. Moje myśli skupione były tylko na jednaj rzeczy. Właściwie osobie.
Przyjeżdżając tutaj myślałam o tym, że odpocznę. Myślałam o tym, że Oli będzie mógł spędzać czas na dworze z Jasonem i moimi rodzicami. Nie spodziewałam się tego, że zobaczę dziewczyny. Nie spodziewałam się tego, że zobaczę ją. Nie mówiąc o tym, że poznała całą prawdę. Poznała Olivera. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co musi czuć. Chociaż spodziewałam się gorszej reakcji. Obiecała, że wróci... Zobaczymy. Nie wiem co zrobiłabym na jej miejscu. Wiem tylko, że nie wybaczę sobie, jeżeli teraz stracę ją po raz drugi. Prawdopodobnie, bez względu na naszą relację, będzie chciała spędzać czas z małym. Znam ją. To dobry znak do mnie, nie zniknie tak zupełnie z mojego życia. Tylko że ja nie chcę, żeby była w nim obecna tylko jako matka Olivera. Chcę, żeby była obecna jako część naszej rodziny. Jest przecież jej częścią... Wiem, że podjęłam tą decyzję za nią, ale nie chcę dłużej żyć bez niej.
-Ali! - Mój brat wyrwał mnie z zamyślenia - Chodź do nas. Nie myśl o tym przez chwile.
-Ali, Ali, odź! - Wykrzyczał Oliver. Zza wielkiej czerwonej piłki widziałam tylko jego ręce i głowę.
-Jak ty do mnie powiedziałeś? - Roześmiałam się, podnosząc Olivera ponad swoją głowę.
-Ali! - Powtórzył, śmiejąc się głośno.
-Oli, kim ja jestem?
-Ali!
-Oliver! - Zmarszczyłam brwi, udając złość, mały zrobił to samo, patrząc mi prosto w oczy. Opuściłam go niżej, żeby mieć jego twarz na wysokości swojej.
-Mój drogi, co to ma znaczyć?
Oli zaczął się śmiać.
Odwróciłam go do góry nogami, trzymając go za kostki, spadła mu czapka i jego bluzka zsunęła się w dół, zakrywając mu twarz, co wywołało jeszcze większy atak śmiechu u mojego syna. Ten mały niczego się nie boi.
-Oliver Émile DiLaurentis! Jak powinieneś do mnie mówić?
-Mama!
-Świetnie synu! Tylko czy musiałam przewrócić cię do góry nogami, żebyś sobie o tym przypomniał? - Postawiłam go na ziemi, poprawiłam mu bluzkę i założyłam czapkę. Chciałam dać mu buzi, ale Oli tylko pokazał mi język i uciekł ze śmiechem do swojej piłki i Jasona, który cały czas się tylko śmiał.
-Co cię tak śmieszy?
-On zachowuje się zupełnie jak ty, jak byłaś mała.
-Jason, miałeś pięć lat, kiedy byłam w jego wieku, jak możesz to pamietać?
-Uwierz mi, nie da się zapomnieć małej Alison. Później było tylko gorzej. Dobrze, że się ogarnęłaś w którymś momencie.
-Słucham?! - Uderzyłam go w ramie, udając oburzenie. Tak naprawdę wiem, że ma rację. Już nic nie powiedział. Podniósł tylko brwi. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
Zrobiłam Oliverowi kilka zdjeć. Jestem w nim totalnie zakochana. W moim iPhonie jest pełno jego zdjeć. W zasadzie robie kilka codziennie odkąd się urodził. Cece też ma masę jego zdjeć, tylko że ona robi mu zdjęcia tylko wtedy, kiedy mały zrobi coś głupiego albo kiedy płacze. Myślę, że kiedyś będzie go nimi szantażować. Cała Cece.
Wrzuciłam zdjęcia na instagram. Teraz mogę robić to bez obaw.