× XIII ×

1.2K 92 6
                                    

Ten rozdział wyszedł dosyć długi, więc podzieliłam go na dwie części. Z pierwszej powstał Rozdział XIII, z drugiej - Epilog. Jeśli jeszcze dziś pojawi się tu pięć gwiazdek, opublikuję Epilog. :)

*****

Melissa McCall leżąca na szpitalnych noszach wbiła nieprzytomny wzrok w swojego męża.
- Nie zostawiaj go znów. Obiecaj mi, że go nie zostawisz. - powiedziała cichym szeptem, ściskając jego dłoń. Rafael miał oczy pełne łez.
- Kazałaś mi odejść!
- Wyrzuciłam z domu pijaka. Nie powiedziałam ojcu mojego syna, by wyniósł się z jego życia. - zaznaczyła. - Wróciłeś, aby nadrobić z nim stracony czas, prawda?
- Wróciłem do was obojga. - odparł agent drżącym głosem.

W zimowym ogrodzie rozgorzała walka. Kira swoją kataną atakowała Oni, Scott do obrony używał pazurów i kłów, a Stiles i Lydia schowali się z boku i obserwowali potyczkę.
Po kilku minutach wykończeni walczący stanęli plecami do siebie.
- Jak to się stało? Jak znaleźliśmy się w tym miejscu?! - wrzasnął McCall, zbierając siły na dalszą część bitwy.
- Mnie się pytasz? Jeszcze miesiąc temu byłam osobą, która nigdy nie trzymała miecza w dłoni! - odkrzyknęła Kira, trzymając katanę w gotowości. Po kilku sekundach znów rzucili się w wir walki.

W tym samym czasie pod szkołą Derek, Aiden i Ethan walczyli z cieniami pod władzą Nogitsune o wyglądzie Stilesa. Zły duch z niepokojem obserwował, jak jego podwładni zaczynają przegrywać.
- Gdzie oni do cholery są?! - wrzasnął Ethan, przerywając walkę. Jego brat uderzył jednego z Oni, po czym odparł:
- Jeep jest tutaj. Muszą gdzieś być!
Hale przy pomocy pięści powalił cienia.
- Są w szkole! - wtrącił.

Oni w ogóle się nie męczyli, za to Scott i Kira z trudnością stali na nogach. Cięli, uderzali i drapali cienie aż do utraty sił.
- To nie może być prawdziwe. - oznajmiła zaniepokojona Lydia, wpatrując się w scenę walki.
- Tak, im to powiedz. - odparł sarkastycznie Stiles.

Wilkołaki powoli zaczęły się męczyć. Derek próbował osłonić się przed atakami Oni.
- Pudełko! Ktoś musi dostać się do pudełka! - wrzasnął, przenosząc wzrok na resztę. Aiden obrócił głowę i spojrzał na drewniane opakowanie leżące na asfalcie. Przy przedmiocie pojawiły się dwa cienie.
- Nienawidzę ninja. - powiedział wilkołak, szczerząc ostre kły. Ruszył ku napastnikom.

W śnieżnym ogrodzie wciąż trwała walka. Powietrze wypełniały krzyki kitsune i alfy, szczęki zderzających się ze sobą mieczy i dźwięk przypominający klekot wydawany przez cienie. Przez jeden szybki ruch napastnika Kira została pozbawiona katany. Dziewczyna została otoczona przez dwójkę Oni.

Skóra Melissy McCall zbladła, na jej ciele pojawiły się krople potu, a z ust zaczęła lecieć krew.
- Hej. - agent próbował ocucić nieprzytomną kobietę, jednak bez skutku. Uniósł głowę, gdy zobaczył przebiegającego obok pielęgniarza.
- Hej, ona ma krew na ustach! Co to znaczy?
Pracownik machnął ręką na znak, że nie może pomóc i pobiegł dalej.
- Ma krew! Co to znaczy?! - wrzasnął sfrustrowany McCall. Odpowiedziała mu cisza.

Scott dzielnie odpierał ataki Oni. Kira stała nieruchoma, w jej stronę skierowane były dwa miecze. Stiles złapał katanę należącą do dziewczyny. Przyłożył jej ostrze do brzucha, złapał uchwyt.
- Stiles, nie rób tego! - wrzasnął alfa. Chciał podbiec do przyjaciela, jednak został przytrzymany przez cienia. - Stiles!
- Co, jeśli to cię uratuje? Jeśli uratuje wszystkich? - Stilinski spojrzał na wilkołaka twardo. Był gotowy poświęcić się dla dobra innych.
- A jeśli to jest kolejna sztuczka? - wtrąciła zdenerwowana Lydia.
- Żadnych sztuczek, Lydio. Zakończ to, Scott. Niech twój przyjaciel skona od swojego własnego miecza. Zrób dla niego to, czego on nie może zrobić dla siebie. - Zrób to, Scott. - wysyczał Nogitsune. - Bądź jego kaishakunin! Zrezygnuj z gry!
Stiles wziął głęboki oddech, jednak nie mógł powstrzymać drżenia rąk. Gdy już był gotowy na ból wnętrzności przecinanych mieczem, znieruchomiał. Spojrzał za siebie. Ujrzał szkolną ławkę i podręcznik leżący na ziemię. Zrozumiał, że to wszystko o tylko iluzja. Złapał miecz oburącz.
- Nie zostały ci już żadne ruchy. - oznajmił Nogitsune.
Chłopiec spojrzał na zdumionych przyjaciół, po czym podał katanę jej właścicielce. Uniósł głowę i wbił pewny wzrok w złego ducha.
- Zostały. Mam jeszcze boski ruch.

wonder woman [2] // stiles stilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz