× VI ×

1.7K 125 10
                                    

W środku nocy rozległ się dźwięk wibracji. Rzuciłam wzrokiem na telefon. Oślepił mnie blask bijący od ekranu. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do światła, skupiłam się na wyświetlaczu. Dzwonił Stiles. Odebrałam jednym kliknięciem.
- Hej, kochanie, czemu nie śpisz?
W odpowiedzi usłyszałam bzyczenie prądu i głośne sapanie.
- Stiles...?
Chłopiec odpowiedział mi dopiero po chwili ciszy.
- Marie...?
Miał płaczliwy głos. Usiadłam na łóżku.
- Jestem. Co się dzieje?
- Mary, nie wiem gdzie jestem - wyszeptał. - Chyba lunatykowałem.
- Okej.... Powiedz, co widzisz.
- Widzę niewiele, bo jest ciemno... - nagle rozległo się pstryknięcie oznaczające koniec rozmowy. Zdziwiona, wybrałam jego numer. Po kilku sekundach połączenia włączyła się poczta głosowa. Spróbowałam jeszcze raz - bez skutku. Po kolejnych próbach kontaktu, mocno zdenerwowana, poszłam do pokoju Steve'a i usiadłam na jego łóżku. Nie wiedziałam, co mam robić. Wujek przebudził się i chciał zapytać, co tu robię, jednak odpuścił, widząc, że trzymam przy uchu telefon.
W pewnym momencie chłopiec odebrał.
- Stiles? Gdzie jesteś?
- Nie wiem. Nie mogę się ruszyć. Coś stało się w moją nogę. Chyba krwawi... - mówił drżącym głosem.
- Jak mocno?
Nie odpowiadał.
- Halo? Słyszysz mnie?
- Coś strasznie śmierdzi. Oczy mi łzawią.
- Zadzwonię do twojego taty...
- Nie! Nie rób tego, już i tak się o mnie martwi. Nie dzwoń do niego, okej? Obiecujesz? Błagam, nie rób tego!
- A jeśli cię nie znajdę?
- Uda ci się. Nie dzwoń do taty. Po prostu mnie znajdź, okej? Dasz radę. On nie musi wiedzieć.
- Nie wiem czy dam radę...
- Oddzwonię - przerwał mi. - Muszę wyłączyć telefon.
- Czekaj! Hej, Stiles! Nie rozłączaj się... - wyszeptałam do milczącej już komórki. Z przerażeniem spojrzałam na Steve'a, który był już na nogach.
- Przebierz się w coś i zadzwoń do Scott'a. - powiedział, nakładając sweter. - Spotkamy się na dole za pięć minut.

Jechaliśmy do domu Stilinskich, gdy mój telefon znów zawibrował. Odebrałam natychmiast.
- Stiles?
- Dzwoniłaś do mojego taty?
- Nie. Jedziemy po ciebie ze Steve'm. Powiedz, gdzie mamy cię szukać.
- Siedzę w jakiejś piwnicy.
- Domowej?
- Nie, jest zbyt duża. Wygląda jak kotłownia, ale jest strasznie zimno. Muszę... muszę wyłączyć komórkę, bateria pada.
- Czekaj, co widzisz?
- Proszę, pomóż...
- Stiles... dlaczego szepczesz?
Steve spojrzał na mnie z niepokojem. Wjeżdżaliśmy już na ulicę, przy której mieszkali Stilińscy. Minęła chwila ciszy.
- Chyba... nie jestem sam.
Nagle usłyszałam jakieś trzaski.
- Muszę kończyć. Proszę, znajdź mnie! Kocham cię, Mary... - wyszeptał i rozłączył się. Opuściłam rękę, ściskając w niej telefon. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Stilesa. W moich oczach zakręciły się łzy. Jego głos był przepełniony strachem, bólem, zmęczeniem, paniką i nadzieją. Moje serce ściskało się ze zdenerwowania. Tak bardzo chciałam go uratować, ale jak? Nie wiadomo, gdzie jest, co się stało, czy ktoś go zabrał... Jest sam, bezbronny, przerażony i wyziębiony. Dlaczego choć przez chwilę nie może być dobrze?

Wbiegłam do pokoju Stilesa tuż za Scott'em i Isaac'iem. Steve został w aucie.
- Skąd wiedzieliście, że zaginął? Dzwonił do was? - Alfa zwrócił się do Lydii i Aiden'a, którzy przyszli tu przed nami.
- Usłyszałam go.
Isaac spojrzał na nich.
- Nie pytaj. I tak nie zrozumiesz. - dodał bliźniak.
- To jest jeszcze dziwniejsze - dodała banshee i stanęła naprzeciw łóżka.
Na brzegu (tam, gdzie zazwyczaj leży poduszka), ktoś wbił stalowe nożyczki. Do ich uchwytu przywiązano mnóstwo czerwonych nici włóczki i zaczepiono je o różne zdjęcia i artykuły wiszące na ścianie. Wyglądało to makabrycznie.
- Czerwony oznacza nierozwiązane sprawy. - powiedziała Lydia, patrząc na nas.
- Uważa siebie za jeden z elementów? - Aiden.
- Za nierozwiązaną sprawę. - Isaac.
- Nie wiecie, gdzie jest?
Wszyscy spojrzeli na mnie.
- Powiedział, że siedzi w jakiejś piwnicy. - odparłam. - Boli go noga i marznie.
- Temperatura ma spaść do minus sześciu. - Aiden.
Wbiłam wzrok w ścianę po prawej, gdy poczułam, że oczy zaczynają mi łzawić.
"Masz być silna, pamiętaj. Dla niego."
- Co na to jego ojciec?
- Nie wie. Stiles kazał mu nie mówić. - Scott.
- Jego syn krwawi i umiera z zimna.
- Znajdziemy go, nie mógł pójść daleko.
- Jego jeep zniknął.
- Ja niczego nie obiecywałam - oznajmiła Martin i zaczęła wykręcać numer szeryfa.
- Poczekaj. Ściągniemy pomoc. Dereka, Allison...
- Wszystkich oprócz policji? - Lydia przerwała Scott'owi.
- Lydia ma przeczucie tylko, gdy ktoś umiera. - Aiden.
Zacisnęłam zęby. Podziwiałam ich skupienie i zachowanie zimnej krwi. Czułam, że ze zdenerwowania zaraz zemdleję.
- Nie dzwoń. Idziemy na posterunek, będziemy szybciej. - oznajmił alfa.
- My tu zostaniemy. - odparła Martin, zatrzymując bliźniaka.
- Dlaczego?
- Tu coś jest. - powiedziała banshee.
- Tak. Dowody szaleństwa - dodał Isaac.
- Najpierw uratujmy go od zamarznięcia na śmierć. - nakazał alfa.
- Dogonimy was.
Wyszliśmy z domu. Podbiegłam do auta, powiedziałam Steve'owi, gdzie ma jechać i ruszyłam za McCall'em i Lahey'em. Używając łap, będziemy na miejscu trzy razy szybciej niż samochodem.

wonder woman [2] // stiles stilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz