11

626 45 27
                                    

Sama myśl o tym, że będę musiała ich zobaczyć mnie złości. Zrobili mi tyle złego, gdyby nie to, pewnie mieszkałabym w Słowenii, miałabym kochających rodziców, wspaniałą przyjaciółkę i ukochanego chłopaka. A teraz? Prawie nikogo nie znam, no może oprócz Daniela i Forfanga. Co mogę na to poradzić? Właśnie nic. Muszę radzić sobie z problemami, mimo, że czasami mam dość i nie potrafię... Chciałam się komuś wyżalić, tylko komu? Forfangowi? Tande? Sama nie wiem...

Postanowiłam, że napiszę SMSa do Johanna. Miałam świadomość, że jest na treningu, ale wiedziałam, że gdy tylko odczyta, to odpisze.

Ja: Cześć, możemy pogadać? Muszę się komuś wyzalić.

Na odpowiedź nie czekałam długo. On miał trening, ale odpisał. Ucieszyłam się z tego powodu.

Johann: Jasne, dla ciebie odpuszczę trening.

Ja: Naprawdę?

Johann: Oczywiście! Dla mojej Księżniczki wszystko.

Nazwał mnie Księżniczką. Jeszcze nikt mnie tak nie nazwał. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Forfang był cudowny.
Usłyszałam pukanie do drzwi, to był on.

- Kotku, przybiegłem najszybciej jak mogłem - Powiedział lekko zmęczony.

Przytuliłam się do niego, przy nim czułam się wspaniale.

- Może pójdziemy do mnie do pokoju i szczerze pogadamy? - Zaproponowałam.

Chłopak się zgodził i poszliśmy. Usiadłam na kanapie, a Johann obok mnie. Zaczęłam opowiadać wszystko po kolei.

- Powoli gubię się we własnym życiu. Czuję się jak w labiryncie, z którego nie potrafię wyjść. Nie mam przyjaciół, nie mam nikogo, oprócz ciebie i Daniela.

Mówiąc to łzy spływały mi po policzku. Johann się do mnie zbliżył i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Odwzajemniałam go.

Nagle do pokoju wbiegł Daniel z włączoną piosenką.

Jutro znowu będzie pomidorowa
Zrobiona z rosołu z wczoraj
Wielki gar stoi w kuchni no zobacz,
trzeba zjeść, co się będzie marnować

- Jezu, czy ty musisz nam przeszkadzać w takim momencie? - Zapytał zdenerwowany Forfang.

- No kurde, ja nie chciałem. Skąd miałem wiedzieć, że będziecie się całować? - Powiedział i zaczął się śmiać.

- Z czego się śmiejesz? Mogłeś chociaż zapukać - Wtrąciłam się.

- Z tego, że cały czas jesteście do siebie przytuleni. Słodko wyglądacie gołabęczki.

- Wyjdź Danielku, bo nam przeszkadzasz - Powiedziałam i pokazałam w stronę drzwi.

Tande wyszedł, a ja ponownie pocałowałam Johanna. Wtuliłam się w niego, mogłabym tak cały dzień.

Usunęłam. Nawet nie wiem kiedy. Obudziłam się o 8:28, a na stole leżało śniadanie i mała karteczka.

Kochanie, musiałem już iść, bo obowiązki wzywają. Mam nadzieję, że śniadanie będzie smakowało. Niedługo do ciebie przyjdę.
Kocham Cię, Johann.

Śniadanie, które zrobił było wspaniałe. Naleśniki z nutellą, do tego kawa. Smakowały wyśmienicie. Postanowiłam, że napiszę do niego.

Ja: Te naleśniki były wspaniałe!

Johann: Nie przesadzasz trochę? Zwykle naleśniki.

Ja: Zwykłe naleśniki od niezwykłej osoby!

Johann: Weź, bo się zarumienię.

Ja: Wiesz co?

Johann: Hmm, kochasz mnie? Chętnie byś się do mnie przytuliła i pocałowała byś mnie?

Ja: No to na pewno, ale coś jeszcze...

Johann: Może powinniśmy ze soba być?

Ja: Wiesz, ja myślałam, że razem jesteśmy.

Johann: Teraz już jesteśmy. Kocham cię.

Ja: Ja ciebie też.

Pozostał jeden problem. Za kilka dni spotkam osoby które zniszczyły mi życie oraz te, którym życie zniszczyłam ja...

***
Koniec rozdziału 11!😊😂
Podoba się? Co o nim sądzicie? Czekam na Wasze opinie. Chcecie next?😃😛

Życie w kłamstwieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz