Wszystko się wyjaśniło, a ja czułam się o połowę lżejsza. Przecież o tym, jak Calum zapewnił, że nadal jesteśmy przyjaciółmi, nic nie mogło się stać. Było mi trochę przykro z powodu, że zaproszenie na próbę jego zespołu było tylko czysto przyjacielskie, ale trzeba stawiać małe kroki. To w ogóle było niesamowite, że zaprosił mnie pod jakimkolwiek podtekstem. Czułam, że zbliżamy się do upragnionego końca, w którym to będziemy trzymać się za ręce i chodzić na romantyczne spacery w blasku księżyca, brzegiem jeziora. Tylko nie wiem, gdzie znajdziemy to jezioro w środku miasta, ale to szczegół.
Akurat siedziałam w pokoju z moją najlepszą przyjaciółką, która postanowiła pomóc mi wybrać ubrania na dzisiejsze spotkanie z Calumem. A raczej kolejne wydanie pieniędzy na niepotrzebną płytę.
-Emily, mam jedno, maleńkie pytanie -zaczęła Jessica, patrząc na mnie zza swoich długich rzęs, które nie potrzebowały żadnego wydłużania tuszem, ale i tak je malowała, co było dla mnie kompletnie głupie.
-O co chodzi? -zapytałam wesoło. Byłam szczęśliwa jak ptaszek, który ćwierka z rana piękną melodię. Niesamowite uczucie, które mogłoby nigdy mnie nie opuszczać.
-Bo ja w zasadzie nie mam pojęcia jak wygląda ten twój Calum, prawda? -pokiwałam twierdząco głową, nie za bardzo wiedząc, do czego zmierza dziewczyna stojąca przy mojej szafie. -Ale na pewno wiesz, że ja bardzo chciałabym wiedzieć. Zobaczyć go, mam na myśli.
-Nie będę robiła mu ukradkowych zdjęć, daj sobie spokój, nigdy się do tego nie posunę, rozumiesz? Możesz jedynie pomarzyć o jego fotografii -zaczęłam nawijać jak najęta, a przyjaciółka szybko uciszyła mnie swoim palcem wysoko uniesionym do góry.
-Chodzi mi o to, że powinnaś mnie zabrać i go pokazać! -zaśmiała się, widząc moją reakcję na dane słowa, która powiedzmy sobie szczerze, nie była zbyt dobra.
-Nie. To znaczy tak, ale nie. Nie wiem, nie mogę -zaczęłam plątać się w swoich własnych słowach, myślach i czynach. Machałam wokół rękoma i nie miałam pojęcia, co robię. -Chodzi mi o to, że jeśli cię przyprowadzę, to pomyśli sobie, że chcę się pochwalić nim czy coś? Nie wiem, ale po ostatnim poznaniu mojego przyjaciela, Calum postanowił być wkurzony na mnie i pomyślał, że to mój chłopak.
-Ale to ja, Emily. Nie jestem Dylanem, który psuje momenty. Chcę go tylko zobaczyć, chociażby zza witryny, błagam. Chcę zobaczyć tego Boga seksu, o którym tak opowiadasz. Nie martw się, nie pomyśli, że jestem twoją dziewczyną. Poza tym wytłumaczyłaś mu ostatnim razem, że nie masz nikogo, prawda? No właśnie! -klasnęła w dłonie radośnie, a ja jęknęłam niezadowolona.
-Po prostu. Obejrzymy go i się zmywamy, dobrze? Narobię sobie wstydu przed tobą, przed nim i przed całym światem. Zawsze tak się kończą nasze głupie pomysły -spojrzałam z powątpiewaniem na swoją najlepszą przyjaciółkę, która momentalnie rzuciła ubrania na ziemię i postanowiła zmiażdżyć moje żebra poprzez niezwykle mocny uścisk.
Później podczas wybierania ubrań opowiadała mi, jak wyobraża sobie chłopaka, w którym jestem zakochana, a ja tylko czułam wielkie zawstydzenie. Spakowałam pieniądze do torebki i ruszyłyśmy na przystanek autobusowy. Miałam to dziwne uczucie w żołądku, jakby coś złego miało się stać, ale nie wiedziałam dlaczego. To ten instynkt, który podpowiedział mi kiedyś, że stanie się coś niezwykłego i zobaczyłam Caluma bez koszulki.
To był naprawdę niezwykły widok.
Moje policzki zarumieniły się od razu, kiedy uświadomiłam sobie, że fantazjuję o chłopaku w miejskim autobusie. Natychmiast skarciłam się w duchu.
Jessica posłała mi dziwne spojrzenie.
-Co ty wyprawiasz? -zachichotała, widząc moje coraz większe zawstydzenie, ale ja tylko dostałam ataku kaszlu.