21

551 71 9
                                    

Wcisnęłam głowę w poduszkę i wydałam z siebie przeciągły, długi jęk. Nie mogłam uwierzyć, że zniszczyłam wszystko. Zepsułam każdą, nawet tą najmniejszą, szansę na to, że kiedykolwiek może coś się ułożyć. Oczywiście trzeba było być mną, żeby to zrobić i w dodatku wyjść na taką wielką idiotkę. Oficjalnie nagroda dla największej frajerki roku zostanie przyznana mi.

-Emily, przestań rozpaczać! -Jessica położyła opiekuńczo dłoń na mojej łopatce i poklepała mnie lekko. -Nie możesz żyć w krainie smutku do końca swojego życia, które może okaże się niezwykłe, kolorowe i szczęśliwe!

-Mogę! -odpowiedziałam głośno i zaszlochałam cicho w różową, miękką poduszkę.

Kto w ogóle chciałby być z dziewczyną, która ma obsesje na punkcie różowych kotków, kiedy może umawiać się z jakąś piękną, wysportowaną, z nogami jak gazela, ciele jak modelka Victoria's Secret i na dodatek pełnoletnią, prawdziwą kobietą z bractwa. Nikt nigdy nie zechce małolaty, która nie ma wielkiej szpary między udami, której brzuch odstaje i która posiada boczki.

Nie było innego wyjścia jak tylko załamać się i płakać do końca moich dni, w których nie będzie mi towarzyszył ani przez chwilę Calum Hood, mój przystojny sprzedawca, na pewno świetny basista i uroczy flirciarz.

-Zachowujesz się jak mała frajerka! -zawołała przyjaciółka donośnym głosem i zaczęła brutalnie mną potrząsać. -Nie będzie mi się tutaj moja przyszywana siostra mazać za jakimś chłopakiem.

-Tak, będzie i nie możesz nic z tym zrobić, ponieważ naprawdę wszystko już zdążyło przepaść! -załkałam głośno i dramatycznie, a dziewczyna westchnęła zdecydowanie zbyt głośno. Przez chwilę nie mówiła ani słowa aż jej dłonie zacisnęły się na mojej kostce i mocno szarpnęła mną wprost na podłogę. -Pogięło cię?! Mogłam zginąć. Jesteś taka okropna. Nie możesz po prostu mi odpuścić i dać trochę popłakać? Naprawdę aż tak źle cię traktuję, że odpłacasz mi się w ten sposób? Jesz u mnie obiady i daje ci spisywać zadania z matematyki w szkole. Czego ty jeszcze oczekujesz?

-Niczego nie oczekuję i jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką mogłam sobie wymarzyć, tylko jest jeden zasadniczy problem. Nie mam pojęcia, dlaczego ryczysz i to od jakichś dwóch tygodni! Nie zaprzeczaj, bo codziennie w szkole twoje oczy wyglądają, jakbyś kroiła pięć kilo cebuli w nocy -posłała mi ostrzegawcze spojrzenie, a ja wdrapałam się z powrotem na swoje miękkie łóżeczko. Przycisnęłam nogi do klatki piersiowej i zaczęłam kołysać się jak jakaś psychicznie chora. -Dobra Ems, nie chcę nic mówić, ale zachowuj się normalnie, a nie jak w jakimś horrorze, w którym zaraz przyjdą jakieś demony, żeby nas złożyć w ofierze czy coś.

Otworzyłam usta już bliska, żeby opowiedzieć jej całą historię, ale wtedy cała ta sytuacja napłynęła do mojej głowy, obrazy sprzed kilku tygodni odtworzyły się na nowo w moim mózgu i wybuchnęłam jeszcze większym płaczem niż wcześniej.

-Co on ci zrobił Emily?! Odkąd tylko wróciłaś od tego twojego kochasia, tylko beczysz i nic więcej nie robisz. Chcę wiedzieć, co on zrobił, żebym mogła iść i złamać mu nos czy żebra. Nie pytaj mnie, jak to zrobię, ale jakoś może wstąpi we mnie siła -powiedziała niezwykle szybko Jessica.

Starała się grać bohaterkę i obrończynię uciśnionych, ale nie wychodziło to zbyt dobrze w praktyce. Wiedziałam, że była zdolna do pójścia i zrobienia awantury, a nawet mogłoby wtedy dojść do rękoczynów, ale nadal była na straconej pozycji ze względu na swoją patyczakowatą budowę ciała. Była wysoka, potrafiła wyglądać groźnie i wszyscy myśleli, że ma w sobie ogromną siłę, podczas gdy to był mały, różowy kucyk, który żyje w krainie tęczy i kwiatuszków. Była bardzo wiotka i przydałaby się jej siła fizyczna, której nie posiadała. Mimo to zawsze potrafiła stawać w obronie, ponieważ w moim przypadku wszyscy myśleli, że skoro jestem mała to i bezbronna. Tutaj właśnie był ukryty haczyk, ponieważ byłam tą najsilniejszą dziewczyną, w której siła była większa od wzrostu. Jednak nie lubiłam wyprowadzać ludzi z błędu, ponieważ gdy coś się działo zawsze, mogłam wykorzystać atak z zaskoczenia.

-No dalej, powiedz mi! -zaczęła się niecierpliwić dziewczyna stojąca obok łóżka ze skrzyżowanymi rękami na piersi. Tupała nogą, co wywoływało tylko niepotrzebną dramaturgię.

-Bo Calum, on, bo -urwałam i cicho załkałam, ale w końcu i to musiało nadejść. Byłam zmuszona powiedzieć przyjaciółce wszystko, ponieważ ona nie umiała odpuścić. Wzięłam pięć głębokich oddechów, myśląc, że to mi pomoże, ale zamiast tego zaczęło kręcić mi się w głowie. Odczekałam kilka sekund. -Zbłaźniłam się przed nim tak bardzo, że już nie mogę tam wrócić. Poza tym, jakie to ma znaczenie? Dla niego i tak jedyną rzeczą, jaka ma jakikolwiek sens w jego życiu, jest muzyka. Nie mam nawet po co robić sobie złudnej nadziei.

-Co ty wygadujesz? A co z tym, że cię podrywał?! To nie ma kompletnie sensu Ems, przecież on ewidentnie na ciebie leci -odpowiedziała zdezorientowana Jessica i walnęła się plecami na łóżko, próbując jakoś poukładać sobie wszystko w swojej głowie.

-Po prostu wszystko jest takie zagmatwane. On nie jest w ogóle kimś, kto mógłby zainteresować się mną -odpowiedziałam cicho. -A już na pewno nie po tym, jak się zbłaźniłam przy nim.

-Co to znaczy, że się zbłaźniłaś? -spojrzała na mnie niepewnie, czekając pewnie na mrożącą krew w żyłach historię.

-Wybieraliśmy płytę i wzięłam tą samą co wcześniej -odpowiedziałam poważnie, a przyjaciółka uderzyła się ręką w czoło w geście pokazania swojego załamania.

-Przez takie coś ryczysz? Ty jesteś głupia czy głupia? -spojrzała na mnie morderczo, a ja tylko wzruszyłam ramionami i przyjęłam bardziej obronną postawę.

-Tylko że teraz on pewnie wie, że ja wcale nie uwielbiam cholernej muzyki i ma mnie za taką debilkę, jaka może tylko istnieć. Nie ma szans, żebym tam wróciła -wytłumaczyłam, wlepiając swój wzrok w okno. -Na pewno nie w tym życiu.

-Dobra, nie będę cię oceniać, chociaż według mnie niepotrzebnie dramatyzujesz. Ale zawsze możemy poprawić ci jakoś humor i pójdziemy do kina, co ty na to? Zabierzemy większa paczkę i później pójdziemy na pizze czy kręgle. Będzie super, a ty w końcu zapomnisz, chociaż na chwilkę o tym kochasiu.

-Nie chcę wychodzić, chcę tylko leżeć w łóżku i płakać, ponieważ osoba, którą kocham, jest poza moim zasięgiem, w każdym tego słowa znaczeniu -ponownie załkałam. Moje policzki zabłyszczały od łez.

-Jutro jest sobota, więc albo idziesz do tego Callana, albo wyjdziesz ze mną i naszymi znajomymi do kina -powiedziała poważnie, a ja tylko otarłam policzki dłoniami.

-Ma na imię Calum -poprawiłam ją cichutkim głosem i pociągnęłam nosem nieatrakcyjnie dla potencjalnego obserwatora. -O której to kino?

calum hood // record shop 2.0Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz