Epilog

1K 92 18
                                    

*Trzy miesiące później*

Pierwszą rzeczą, która nawiedziła mnie po przebudzeniu była okropna myśl, że dzisiejszy dzień okaże się totalną katastrofą do kwadratu i to nie ma żadnego prawa, żeby się udać. Totalnie nie. Nie mogło się udać coś, co jest takim żałosnym pomysłem. Przecież to moja rodzina, oni nigdy nie będą w stanie zachować się normalnie. Nawet jeśli ich poproszę o kulturę to i tak mnie nie posłuchają. Zbyt dobrze ich znam, żeby w ogóle im ufać w tej kwestii, która dla mnie była niezmiernie ważna, ale oni brali to za naprawdę dobrą zabawę, żeby mieć możliwość pośmiać się przez chwilę, w której ja będę paliła się ze wstydu i będę błagała niebiosa, żeby tylko zapaść się głęboko pod ziemię i nigdy nie wracać. Jednak z drugiej strony byłam też świadoma tego, że jakkolwiek bym się starała to nie mogę ominąć tego ważnego wydarzenia ot, tak. W końcu to moja rodzina, która domaga się minimum piętnaście razy dziennie, żeby urządzić tę kolację, która całkowicie według mnie jest niepotrzebna.

Cały dzień byłam jak na szpilkach i tylko słyszałam skierowane do mnie głupie scenariusze, ale zdecydowanie pamiętałam, że nie mogę dać sobie oszaleć. Więc jakimś cudem dotrwałam do godziny, kiedy to dzwonek do drzwi się odezwał, informując nas o tym, że gość honorowy się zjawił.

Mój żołądek się skręcił, chociaż dobrze wiedziałam, że Calum przyjdzie na dokładnie określoną godzinę, ponieważ był punktualnym draniem, który ani razu nie dał na siebie poczekać, to mimo wszystko nadal byłam przerażona, jakby przyszedł bez zapowiedzi. Musiałam jednak wziąć się w garść i pokazać swojej rodzinie, że wcale nie przejmuję się ich głupimi opiniami, które słyszałam przez cały czas, kiedy to przypadkiem dowiedzieli się od entuzjastycznego Dylana, że idę na randkę. A, jako że w naszej rodzinie raczej panowało dość spore zaufanie, jeśli chodzi o takie sprawy to powiedziałam im kilka słów o Calumie, który cóż, stał się moim chłopakiem dużo szybciej, niż się tego spodziewałam. Jakoś tak wymykało mi się trochę słów na jego temat czasem przy stole, a moja rodzina nie miała nic przeciwko. Byli bardzo radośnie nastawieni do tego, żeby go poznać. Problem pojawił się dopiero wtedy, gdy przypadkiem wygadałam się mojej siostrze, że Calum jest w zespole. Moja nadopiekuńcza rodzina włączyła najwyższy poziom ochrony, ponieważ według nich mój chłopak wyglądał jak jeden z wykonawców heavy metalowych, których czasami można zobaczyć w różnych programach telewizyjnych, które pokazują, jak należy wychowywać dzisiejszą młodzież. Trzeba było się niestety zmierzyć i z tym, ponieważ żadne moje zapewnienia, że Calum nie ma dwudziestu kolczyków na twarzy i całego ciała pokrytego tatuażami, nic nie dawały. Oni nadal byli niezadowoleni, że znalazłam sobie rockmana, który zapewne jest większym kobieciarzem niż nie jeden sławny aktor, który wykorzystuje swoje wdzięki, żeby poderwać swoje fanki. Nie miałam pojęcia w jaki sposób ich przekonać, dlatego moja niezastąpiona mama postanowiła urządzić kolację, żeby tylko obejrzeć wybranka mojego serca, żeby było zabawniej, nie mogłam odmówić, ponieważ w ten sposób dostałabym dożywotni zakaz wychodzenia na jakiekolwiek spotkania z Calumem, a dla mnie było to największą karą, która istniała.

Przecież coś takiego jest bardziej raniące niżeli ta kolacja - myślałam sobie wtedy, ale teraz słuchając tego głupiego dzwonka, wiedziałam, że pomysł z zaproszeniem Caluma do mojego domu, kiedy moja dziwna rodzina jest obecna to najgorszy pomysł na całym świecie.

Pierwszą opcją było otworzenie drzwi, złapanie chłopaka za rękę i ucieczka w stronę zachodzącego słońca. Drugim sposobem było też udawanie omdlenia, żeby ominąć cały wieczór. Albo trzecią opcją pozostawało udawanie, że wcale nikt nie dzwoni do drzwi.

Musiałam wybrać niestety czwartą, nieistniejącą w moim umyśle, opcję, czyli otworzenie drzwi i przeżycie kolacji, udając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Momentalnie podniosłam się na nogi, kiedy brat posłał mi jednoznaczne spojrzenie, że jeśli ja nie otworzę, to on to zrobi, a tego na pewno bym nie chciała. Ruszyłam w stronę drzwi wejściowych odprowadzona ciekawskim spojrzeniem Charlyn, która uśmiechała się diabolicznie, ponieważ miała poznać mojego pierwszego w życiu chłopaka. Mama posłała mi pocieszający uśmiech z kuchni i wróciła do kończenia sałatki, którą przygotowała.

calum hood // record shop 2.0Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz