06

639 72 58
                                    

Nie mogłam uwierzyć, że jedna osoba sprawiła taki przewrót w moim życiu. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z czymś podobnym. Znaczy, czasem koleżanki opowiadały, że wariowały na punkcie przystojnych chłopców, ale jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby któraś z nich z takim poświęceniem jak ja przychodziła do tego tak zwanego „crusha" i w dodatku wydawała na to tyle pieniędzy. Można powiedzieć, że byłam z siebie nawet dumna, że tak wiele potrafię z siebie dać dla słusznej sprawy. Znaczy się; myślę, że jest słuszna. Nawet jeśli by taka nie była, nie umiałabym zrezygnować z chodzenia i spoglądania na piękny, świetlisty uśmiech chłopaka, który prawdopodobnie okazał się moją bratnią duszą.

Mam tylko jedno marzenie. Niech te pieniądze nie pójdą na marne, bo naprawdę będę cierpieć nie tylko ze względów finansowych, ale i sercowych, a to jak powszechnie wiadomo jest niezwykle skomplikowane i bolesne przejście, chociaż osobiście nigdy nie czułam się na tyle zraniona przez kogokolwiek, że nie mogłam dać sobie z tym rady. A może to po prostu dlatego, że nigdy tak naprawdę nie interesowałam się żadnych chłopakiem na poważnie?

Jednak, żeby dostać kosza, trzeba najpierw zaproponować jakieś wyjście, randkę, spotkanie przyjaciół lub coś więcej, ale nie wiem, czy ja się na to zdobędę, a nie mam bladego pojęcia czy on się tego domyśli. Nawet nie znam jego imienia. To było najtrudniejsze, ponieważ mogłam tam przychodzić, mówić do niego jakieś głupoty czy nawet zdobyć się na jakiś żart, ale nadal moja nieśmiała natura przejmowała górę, Nie byłam w stanie tak po prostu zapytać go o numer czy zostawić mu swój, żeby sam rozstrzygnął czy chce mnie w ogóle znać. Wolałam wymyślić skomplikowany plan, który nie przyniesie mi nic dobrego i będę go żałowała, ale oczywiście to byłam cała ja. Nigdy nie umiałam wybrać prostej drogi. Zawsze kończyłam na wspinaniu się pod górę z piachem w oczy.

Weszłam do sklepu z raczej optymistycznym nastawieniem, ponieważ naprawdę nie może stać się nic złego. W zasadzie mogło się wydarzyć wiele dziwnych rzeczy, ale postanowiłam zachować czystość umysłu na wszelki wypadek, gdybym miała przez to wszystko zrobić coś głupiego, co przy mnie było niezwykle możliwe.

Jak zwykle był przy lądzie, a jego głowa zwisała nad książką, uważnie śledząc tekst. Musiał być naprawdę mądry, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Chociaż z tych krótkich dialogów, które przeprowadziliśmy, wydawał się naprawdę inteligentny. Poza tym musiał mieć jakieś azjatyckie korzenie, a każdy wie, że zawsze, jeśli jesteś w czymś dobry, to znajdzie się jakiś Azjata, który jest od ciebie lepszy. Takie było właśnie moje zdanie. Powinien mieć jeszcze okulary i wyglądałby zupełnie kujońsko, chociaż nadal byłby niesamowicie gorący.

Świecił swoją urodą na wszystkie strony niczym jakiś książę. Mój książę. No, prawie mój.

-Cześć, mogę liczyć na twój świetny zmysł do najlepszych płyt? -zapytałam, stojąc tuż przy drewnianej lądzie. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się wesoło. Widocznie sprawiłam mu radość, wracając lub chwaląc jego ukochane płyty.

-Oh widzę, że jesteś tutaj stałą klientką -stwierdził, utrzymując ze mną kontakt wzrokowy trochę dłużej niż zwykle. Moje policzki przybrały trochę różowego koloru. -No więc chodźmy coś wybrać, bo pewnie już nie możesz się doczekać, żeby wrócić do domu i czegoś posłuchać.

-Masz całkowitą rację, jestem jak narkoman na głodzie, przysięgam -zaśmialiśmy się wspólnie, a ja niby przypadkiem zahaczyłam moim ramieniem o jego ciało.

Stanęliśmy przy tych płytach, które przeglądałam już kilka razy, jednak nadal byłam różowa, jeśli chodzi o tę czarną magię. Nie kojarzyłam niczego prócz tych pozycji, które zakupiłam przy wcześniejszych wizytach.

-Masz może „Nothing Personal" All Time Low? -zapytał, nie odrywając wzroku od rzędów uporządkowanych płyt. –Jeśli nie to uważam, że jest całkiem dobra. Mój przyjaciel ma niezłego bzika na punkcie tego zespołu, więc może trochę mi się przejadła, ale nadal jest przyzwoita. Mają fajną, dynamiczną muzykę i jak najbardziej nadaje się dla ciebie.

-Nie mam. Myślę, że ją wezmę -powiedziałam, udając przez chwilę, że zastanawiam się nad zakupem. Głupie zachowanie jak na kogoś, kto ma totalnie w nosie, jaką płytę kupi. –Dlaczego uważasz, że pasuje idealnie do mnie? Czyżbyś stworzył mój portret psychologiczny?

-Po prostu wyglądasz na taką rozrywkową dziewczynę, która lubi poszaleć przy muzyce, kiedy jest sama w pokoju, ale nie martw się, to będzie nasza słodka tajemnica -zaśmiał się, puszczając mi oczko, a ja stałam się niczym z kamienia, nie potrafiłam się ruszyć przez chwilę, ale w końcu musiałam się na to zdobyć i iść do kasy tuż za sprzedawcą.

Chłopak nie był tego dnia zbyt rozmowy, ale jego świetlisty uśmiech wynagradzał mi wszystko. Te oczy nie mogły być piękniejsze. Mam cholerne szczęście, że trafiłam do tego sklepu i mogłam ujrzeć ósmy cud świata na własne oczy.

calum hood // record shop 2.0Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz