Po tygodniu, gdy emocje nieco opadły, pani Benton oznajmiła z radosnym uśmiechem swoim córkom, że w odwiedziny przyjeżdża jej siostra wraz z mężem. Wszystkie trzy siostry bardzo lubiły ciocię Jennifer i za każdym razem niecierpliwie wyczekiwały jej wizyty. Tym razem pani Benton zaplanowała większą kolację, a następnego dnia miały jechać z Jane na targi mody odbywające się w sąsiednim mieście. Collins nadal był gościem u nich w domu, czego połowa domowników miała szczerze dość.
-A co ty na to kochana Jane, by zaprosić Charlesa? Wrócił już z Nowego Jorku? Collinsowi przydałoby się męskie towarzystwo- powiedziała pani Benton dzień przed wizytą siostry.
- Mamo, ile razy mam ci powtarzać, że Bingley wyjechał i najprawdopodobniej już nie wróci?
- Bzdury kochanie, jeszcze za tobą zatęskni. To tylko chwilowa przerwa na złapanie oddechu. Tylko jak tu przyjedzie, zaproś go koniecznie na placek wiśniowy który tak bardzo lubi.
Jane nauczyła się przyjmować tego typu uwagi ze spokojem, mimo wielkiego bólu i
smutku. Wiedziała, że to nie jej wina, ale bardzo bolał jej brak pożegnania i obojętność. Naprawdę myślała, że Charles ją kocha i może po pewnym czasie przerodzi się to w coś głębszego i trwalszego. Dogoniła od siebie złe myśli, nałożyła na twarz swój firmowy, delikatny uśmiech i pogrążyła się w lekturze "Snu Nocy Letniej". Po chwili usłyszała dźwięk telefonu.
W tym czasie Lizzie zaprosiła Charlotte na wymianę najnowszych plotek. Jak co tydzień siedziały na łóżku Lizzie i dyskutowały o wszystkim i o niczym.
-Hahahaha- zaśmiała się Charlotte- A słyszałaś, że twój wykładowca z drugiego roku ma romans ze studenką? Chodzi o Claudię Pedro. Ta blondyna z ekonomii. Mieszka trzy domy ode mnie. Chyba tylko dzięki temu zdała na rok wyżej.
- Naprawdę? Pamiętam Claudię z twojej osiemnastki. Upiła się po pół godzinie i urządziła striptiz koło fontanny z czekoladą.
- Tak to ona. Ciagle nie doprałam tego obrusu.- powiedziała Charlotte i zachichotała- Słuchaj Lizzie, muszę ci coś powiedzieć.
- Chyba nie jesteś w ciąży?
-Z kim miałabym być? Od pół roku jestem singielką.
- No nie wiem. Kuzyn Collins?- zaśmiała się Lizzie, ale Charlotte zachowała kamienną twarz.
- Po części o niego chodzi.- odpowiedziała Charlotte, a Lizzie wybaczyła oczy- To nie to, co myślisz, Lizzie. On... on zaproponował mi pracę, a ja się zgodziłam.
- Słucham? Chodzi o tę posadę, której nie przyjęłam?
- Dokładnie.
- Chyba żartujesz- powiedziała Lizzie. Była wściekła.
- Nie żartuję Lizzie.
- Charlotte, jesteś jedną z najinteligentniejszych osób jakie znam. Masz przed sobą wielka karierę pisarską, a ty się zgadzasz na bycie asystentką? To o wiele poniżej twoich możliwości. Błagam cię nie rób tego.
- Ale ja już się zgodziłam Lizzie! Może to dla mnie szansa?! Wiele osób dałoby się pokroić za taką propozycję. Jesteś moją przyjaciółką, myślałam, że będziesz mnie wspierać, ale jak widać pomyliłam się co do ciebie.
- Zmarnujesz się tam. Chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie chcę, żeby moja najlepsza przyjaciółka porzucała marzenia dla bycia asystentką. Nie rób tego.
- Podjęłam już decyzję. Za tydzień wylatuję do Chicago.
- Świetnie, nie będę cię zatrzymywać. Tylko nie mów, że nie ostrzegałam.
- Świetnie. W takim razie wychodzę! Zaakceptuj mnie całą ze wszystkimi decyzjami Lizzie. Taka propozycja mogła już się nie powtórzyć.
- Nie zmieniam mojego zdania Charlotte. Rób co chcesz.- po tych słowach Charlotte wybiegła z pokoju, trzasnęła drzwiami, a Lizzie zalała się łzami. Nie rozumiała decyzji przyjaciółki. Mogła mierzyć o wiele wyżej. Zaszlochała i skupiła się na łożku.
Jane zaniepokojona szlochami siostry, cicho zapukała do jej pokoju, uchyliła drzwi i zobaczyła, że Lizzie jest na krawędzi histerii.
-Ćśśśśś... Lizzie co się stało?- zapytała Jane przytulając siostrę
- Char- Char- Charlotte wyjeżdża pracować dla Collinsa- zawyła Lizzie
- Już spokojnie-mówiła Jane.
Lizzie uspokoiła się dopiero po kilkunastu minutach. Razem z siostrą leżały na łożku i wpatrywały się w sufit.
-Lizzie?
-Tak Jane?
- Dostałam awans. Jadę do Nowego Jorku.
CZYTASZ
Pierwsze Wrażenia
RomanceLizzie Benton ma dwadzieścia cztery lata, dwie siostry, najlepszą przyjaciółkę i perspektywę zostania redaktorką w wydawnictwie. Jej matka jednak uważa, że do pełnego szczęścia potrzeba jej jeszcze męża. Czy przyjazd w sąsiedztwo dwóch samotnych męż...