Rozdział 13

166 10 2
                                    

-Jak to wyjeżdża?- zapytała Lizzie z przerażeniem w oczach.
-Normalnie. Nawet nie podał powodu. Wspomina tylko coś o obowiązkach towarzyskich w Nowym Jorku i siostrze Daciego, Georgianie- odpowiedziała Jane i ponownie zaniosła się płaczem.
-Kto go mógł do tego namówić? Darcy? Siostra? A może wydarzyło się coś na tej imprezie czego nie pamiętasz?
- Niemożliwe. Nie wypiłam zbyt dużo, starałam się być miła i z każdym porozmawiać. Och, Lizzie! Czy ja mu nie poświęcałam zbytniej uwagi? W końcu to były jego urodziny, a ja nie przetańczyłam z nim wszystkich tańców. Ale myślałam, że przez ten jeden chce zatańczyć z siostrą.... C-Czy ja byłam złą dziewczyną?
- Kochanie jesteś najlepszą osobą jaką znam. Jak go dorwę w swoje łapy to pożałuje. Z siostrami Bennet się nie zadziera!- krzyknęła Lizzie i wybiegła z pokoju.

-Halo? Kto mówi?
-Darcy, ty kretynie, numer ci się nie wyświetla?!
-Och, to ty Lizzie... Czemu zawdzięczam tą przyjemność?
-Czemu zawdzięczasz przyjemność? Och, już ci mowię czemu. PRZEZ WAS MOJA SIOSTRA OD RANA WYPŁAKUJE SOBIE OCZY! CZY JAK CHARLES CHCIAŁ Z NIĄ ZERWAĆ, TO CZEMU NIE ZROBIŁ TEGO OSOBIŚCIE?!
-Lizzie, uspokój się
-O to ja mam się uspokoić, gdy moja siostra, najlepsze stworzenie jakie znam, płacze trzecią godzinę?
-Charles musiał wyjechać. Ma studia i obowiązki. Chyba twoja siostra nie myślała, że zostanie w Netherfield na zawsze?
-Moja siostra to nie tępa idiotka. Dlaczego on tak na prawdę wyjechał? Trzy dni temu miał urodzonym wszystko było w porządku. Nie przyjmuję do wiadomości, że nagle wezwali go na studia. Gadaj prawdę Darcy.
- Znasz całą prawdę. Ma sprawy do załatwienia. To nie powinna być już sprawa twojej siostry, a tym bardziej twoja.
- Wypraszam sobie! Czy to wina Jane? Chociaż zaczekaj. I tak ci nie uwierzę. Jane go kocha i nigdy by go nie skrzywdziła. Jeśli to miała być tylko wakacyjna rozrywka Bingleya to wybrał sobie złą dziewczynę.
- Jeśli chcesz nazwać to wakacyjną rozrywką.... Możemy stwierdzić, że już mu się znudziła. W Nowym Jorku są lepsze rozrywki.
-Jak śmiesz tam mowić? Bingley jest tak samo dobry jak Jane. Nie bawi się czyimś uczuciem. To ty jesteś wredną mendą w tej przyjaźni. Mam dość tej rozmowy. I tak nic mi nie powiesz.
- Brawo. W końcu zrozumiałaś. I tak musze kończyć, bo zaraz mamy przesiadkę. Jakbyś była kiedyś w Big Apple to zapraszam na kolację.
- Chyba śnisz. Czy ja wyglądam na jedną z tych blondynek z urodzin? Nie mam macek, którymi opłatami swoją ofiarę. Poza tym spotykam się z kimś. Nazywa się George Wickham. Może kojarzysz?
-Spotykasz się z Georgem Wickamem, a wytykasz mi blondynki z którymi na marginesie mnie nic nie łączy? To sie nazywa hipokryzja?
- O czym ty mówisz? Albo nie. Nie chcę wiedzieć. Rozłączam się.
- Fajnie. Nasza kolacja ciagle aktualna.
- Fajnie. Prędzej skoczę ze Statuły Wolności niż zadzwonię do ciebie ponownie.
- Super.
-Super- powiedziała Lizzie i rozłączyła się.

"Chyba zadzwonię do Georga. Dawno się nie widzieliśmy" pomyślała Lizzie i wykręciła numer.

Spokojnie czytelnicy! Ja jeszcze żyję 😂

Pierwsze WrażeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz