Rozdział 11

179 10 4
                                    

Lizzie rozmyślała nad poprzednim wieczorem w towarzystwie Georga. Jak Darcy mógł zrobić coś tak złego i nieetycznego? Aż wierzyć się nie chciało. Poza tym Darcy i tak ma fortunę, więc spełniając wolę ojca nie uszczupliłby bardzo swojego budżetu. Więc dlaczego on to zrobił?
Rozmyślania Lizzie przerwała Jane, która weszła do jej pokoju z pogodną miną.
-Jak wiesz- zaczęła Jane- Charles ma za kilka dni urodziny-
- No wiem. Przypominałaś mi o tym już z 10 razy i zastanawiałaś się przez niezliczona ilość czasu do mu dasz w prezencie. Słucham mów dalej.
- Więc, pomyślałyśmy z Caroline że trzeba zrobić mu imprezę.
- Imprezę?
- Taką wielką z tortem, lodowymi posągami i w ogóle. Co ty na to?
- Jeśli tylko nie będę musiała pomagać w przygotowaniach, to wchodzę w to- na te słowa Jane uściskała siostrę i wybiegła z pokoju.
Lizzie zaczęła sie zastanawiać, jak by tu delikatnie zasugerować Georgowi żeby był jej partnerem, ale szybko przerwała te rozmyślania, bo zadzwoniła do niej Charlotte z najnowszymi plotkami oraz z propozycją zakupów w najbliższym centrum handlowym w celu nabycia sukienek na imprezę do Charlesa. Lizzie przystała na ten pomysł i umówiły się na poranek następnego dnia. Przed pójściem spać zadzwoniła do Georga z pytaniem, czy nie miałby ochoty iść na tą imprezę razem z nią, ale wykręcił się pracą i treningami.

Impreza naprawdę była oszałamiająca. Ponad setka gości w eleganckich sukienkach i smokingach tańczących na parkiecie, pięcio piętrowy tort i wynajęty na tą okazje najlepszy DJ w okolicy, to tylko niektóre z atrakcji jakie Jane przygotowała. Charles chodził cały w skowronkach i rozpowiadał wszystkim jaką kochaną ma dziewczynę. Lizzie ubrana w burgundową sukienkę, która świetnie pasowała do jej oczu, rozmawiała z Charlotte w kącie. Nadal miała cichą nadzieję, że George się jednak pojawi. Musiała też oczywiście przez pół wieczoru zabawiać Collinsa, z którym dziwnym trafem żadna dziewczyna nie chciała tańczyć. Lizzie przetańczyła taniec z jubilatem i (o zgrozo!) z Darcym. Cały czas robiła sobie wyrzuty dlaczego się zgodziła. Swobodnie tańczyła sobie z człowiekiem, który skrzywdził Georga! Polubiła go, mimo że był kobieciarzem i flirciarzem.
Lydia tymczasem, była już nieźle wstawiona. Zrezygnowała ze swoich wysokich szpilek i urządzała wielkie ślizganie się po podłodze. Skończyło się to rozbiciem jednym z lodowych popiersi Charlesa i nienawistnymi spojrzeniami ze strony Lizzie i Caroline. Kuzyn Collins jakimś cudem wyciągnął Charlotte na parkiet, która błagalnym wzrokiem patrzyła na Lizzie, która dusiła w sobie głośny wybuch śmiechu.
- Jak się bawisz?- nagle ktoś zadał jej pytanie, tak że aż podskoczyła
- Cholera, Darcy przestraszyłeś mnie- powiedziała Lizzie, która jak trochę wypije zaczyna wyrażać się niepoprawnie.
- Nie chciałem. Nie wiedziałem że Waleczną Pannę Bennet, tak łatwo przestraszyć- stwierdził Darcy z chytrym uśmiechem
- Nie denerwuj mnie nawet. Idź znajdź sobie towarzystwo w którym chcą z tobą rozmawiać.- odpowiedziała Lizzie i wskazała na dwie platynowe blondynki z powiększonymi biustami, które uśmiechały się w kierunku Darciego zachęcająco.
- Przykro mi, ale wolę brunetki- powiedział, a Lizzie zaróżowiła się aż po czubki uszów.
- Trudno. W takim razie idź do Caroline. Ona chętnie cię przyjmie w swoje ramiona - Na te słowa Darcy pochylił się ku niej i wyszeptał do ucha - Nie jestem zainteresowany. To jak zatańczymy?
- Chyba cię popierdoliło. Jeden taniec na wieczór to za dużo. Poza tym i tak za moment muszę iść.
- Dlaczego? Twój kochany George czeka?
- A żebyś wiedział- gładko skłamała Lizzie, wiedząc że dotknie to Darciego.
- Tylko żebyś się pózniej nie zdziwiła- odpowiedział i odszedł w stronę dwóch blondynek. Lizzie westchnęła i poszła poszukać Charlotte.

Wróciła razem z siostrami nad ranem. Poszła do swojego pokoju i padła na łóżko. Po kilku minutach zmorzył ją sen.

----------------------------------------------------
No heeeej!
Wróciłam. Cieszycie się?
Pozdrowionka
Minka

Pierwsze WrażeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz