4

1.5K 150 30
                                    

Wytrzymałam oddech i patrzyłam na Jungkooka, który stał na korytarzu w moim domu. Czy byłam zdziwiona? Bardzo. A jego widok w moim domu spowodował, że odświeżyły się wspomnienia w mojej głowie, gdy byliśmy razem. W końcu od naszego 'zerwania' spotykaliśmy się bardzo rzadko.

-Zapraszam - powiedziałam w końcu wskazując na schody. Chłopak nieśmiało ruszył po schodach - uważaj na wiesz kogo - szepnęłam do rodzicielki i ruszyłam za chłopakiem, który wszedł do mojego pokoju. Byłam zaraz za nim i gdy tylko przekroczyłam próg sypialni zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie w pewnym amoku. W końcu Jeon podrapał się nerwowo w głowę.

-Słyszałem, co się wydarzyło... - zaczął nerwowo, a mi prawie oczy wyszły z orbit. On przyszedł do mnie, żeby zapytać, czy wszytko dobrze? - Chciałem zapytać... - widać było, że denerwuje się prawdopodobnie jeszcze bardziej niż ja. - Czy... Czy wszytko w porządku...

I nagle nie zdołałam powstrzymać łez. Odbiłam się od drzwi i wpadłam w jego ramiona.

-Przepraszam! Wybacz mi! - wyszeptałam przez łzy i poczułam jak chłopak mocniej mnie przytula.

-Dlaczego przepraszasz? - zapytał i podniósł mój podbródek.

Być może oczekiwał odpowiedzi, jednak ja nie chciałam teraz odpowiadać na to pytanie.

-Jak mogłam być tak głupia - wyszeptałam i wpiłam się w jego wargi. Po chwili chłopak zaczął oddawać moje pocałunki. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile czasu tak spędziliśmy, aż w końcu oderwałam się od niego.

-Nie - powiedziałam łapiąc się za głowę. Z pewnością wyglądałam, jakbym była jakaś opętana, ale ja naprawdę nie wiem, co działo się ze mną w tym momencie. - Nie powinnam...

-Jessi, przestań - powiedział zdecydowanie Kook, a ja podniosłam na niego wzrok. Wydaje mi się, że jak na jeden dzień, to za dużo dla jednej osoby. Poleciały mi łzy.

-Jestem głupia - powtórzyłam po raz kolejny. Chłopak podszedł bliżej mnie i delikatnie otulił mnie swoimi ramionami. - Ja chyba... Nigdy nie kochałam Jina...

Poczułam jak mięśnie chłopaka spinają się, gdy tylko usłyszał o swoim koledze z zespołu, jednak po chwili znów się rozluźnił.

-Dlaczego tak uważasz? - zapytał opierając brodę o czubek mojej głowy.

-Zawsze uważałam, że to co czuje do ciebie, to zauroczenie - powiedziałam znacznie spokojniej. - Było jednak inaczej. Przynajmniej tak mi się wydaje. Za każdym razem, gdy byłam z Jinem, myślami wracałam do naszych wspólnych wspomnień. Mimo tego co ci powiedziałam... - na chwile przerwałam i podniosłam głowę, żeby spojrzeć w jego oczy. - Teraz jestem pewna. To ciebie zawsze kochałam najbardziej.

Jungkook uśmiechnął się i oparł swoje czoło o moje, nasze usta były po kilka centymetrów od siebie.

-Jest jeden problem - powiedziałam nagle, jakby na przekór temu, co czuje.

-Jaki?

-Nie możemy być razem... - powiedziałam, a Jeon spojrzał na mnie z dezorientacją. - Przynajmniej nie w tym momencie... - dodałam i oparłam ręce o jego klatkę piersiową. - Sam rozumiesz.

-Właśnie tak słabo - odpowiadał chłopak i odsunął się ode mnie, żeby spojrzeć mi w twarz.

-Ledwo co skończyłam związek z Jinem. Tu nie chodzi o media, mi bardziej chodzi o jakąś przyzwoitość - wydukałam. Trzeba przyznać, że w mojej głowie brzmiało to o wiele lepiej.

-To... - zaczął chłopak i musnął wargami płatek mojego ucha. - Po prostu musimy się ukrywać przed całym światem, jak na początku - powiedział i przeszedł z pocałunkami na moją szyję.

Instynktownie uniosłam głowę w górę i przymknęłam powieki. Tę chwilę przyjemności przerwało nam pukanie do drzwi. Jungkook odsunął się ode mnie, a ja westchnęłam i poprosiłam osobę pukającą do środka. Oczywiście weszła moja mama, jednak coś się nie zgadzało, jej mina była jakaś taka zmieszana.

-Jessi, nie uwierzysz, kto jest na dole... - powiedziała cicho. A ja tylko przymknęłam oczy.

-Miałaś go nie wpuszczać - powiedziałam, a mama tylko spuściła głowę.

-Chciał wejść na górę, jednak udało mi się go zatrzymać w korytarzu - odpowiedziała i posłała mi zakłopotane spojrzenie. Zdawała sobie sprawę, że nie byłam jeszcze gotowa na konfrontację z nim.

Ostatecznie burknęłam pod nosem 'tyle dobrze' i wyszłam z pokoju. Po schodach schodziłam bardzo wolno, co powinnam mu powiedzieć? Czy pokazać, że mnie to nie ruszyło, czy odwrotnie, ukazać wszystkie emocje, jakie trzymam w sobie. Całe plany poszły nie powiem gdzie, gdy tylko zobaczyłam go, siedzącego na pufie w przedpokoju. Niestety, albo i stety, obudziła się moja prawdziwa natura.

-A ty co się rozsiadłeś? Powinieneś wiedzieć, że nie masz tu już prawa wstępu - powiedziałam krzyżując ręce na piersiach. - Wyjdziesz sam, czy mam psami pogonić?

-Jess, daj mi wyjaśnić - poprosił Jin, jednak ja byłam nieugięta, przynajmniej na taką grałam, bo z każdą chwilą czułam jak nogi coraz bardziej odmawiają mi posłuszeństwa.

-Nie masz prawa tak do mnie mówić - powiedziałam, mój poker face z każdą chwilą słabł. - Masz się stąd wynieść i nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy.

-Źle mnie zrozumiałaś... - czy on nie zdawał sobie sprawy, że z każdą chwilą tylko bardziej się pogrąża?

-A jak to szło? Rozmowa z moim fanem nic nie znaczy, a rozmowa z twoimi fanami znaczy wiele?

Chłopak otworzył usta, żeby coś powiedzieć, jednak podniosłam rękę jednocześnie nakazując mu, żeby nie przerywał.

-Jak można było to zrozumieć? Moim zdaniem ty mnie po prostu lekceważysz i powiem tyle, nie pozwolę, żeby jakiś facet tak mnie traktował. Wynoś się, bo nie mam ochoty oglądać twojej wytapetowanej mordy.

Dobra, musze przyznać, poszłam po bandzie i to równo. Przesadziłam, jednak w takich sytuacjach trudno utrzymać emocje na wodzy. Mimo wszytko starałam się utrzymać minę zimnej suki. Jin przez kilkanaście sekund wpatrywał się we mnie i w końcu wyszedł. Odetchnęłam z ulgą i na wszelki wypadek zamknęłam drzwi na klucz.

Schodek po schodku wychodziłam do góry, przez cały czas analizowałam to, co stało się chwilę temu. Czy nie było sposobu, żeby nie wyrzucać go z domu tak agresywnie? Wchodząc do pokoju wzięłam głęboki wdech. Czułam na sobie wzrok Jungkooka i matki, jednak nikt nie miał zamiaru zabierać głosu. W końcu postanowiłam przerwać denerwującą mnie ciszę.

-Kooki, możemy spotkać się jutro? Dziś chciałabym zostać sama - nie chciałam zabrzmieć okrutnie. Teraz moim celem nie było wyproszenie go, jednak uniosłam głowę przepraszając go wzrokiem. Chłopak chyba zrozumiał przekaz, bo przytulił mnie i wyszedł. - Mamuś... - powiedziałam do kobiety, która od razu zrozumiała, o co mi chodzi. Zeszła ma dół dopilnować, żeby przypadkiem Jeon nie natknął się na jego kolegę z zespołu.

Korciło mnie o prima aprilisowy żart, jednak zrezygnowałam i żeby osłodzić życie osobom, które zostały dzisiaj wkręcone tak jak ja, lekko spóźniony czwarty rozdział juz gotowy~~

Życie To Żądza II //BTS ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz