Rozdział 28

3.1K 165 15
                                    



AARON

- Jadę tam - obwieściłem. - Nie uznaję sprzeciwu.

- Jasne - Maksym uśmiechnal sie do mnie. - Pojedziesz teraz? Zaraz?

- A czemu nie?

- Umyj się - zwrócił się do mnie, a potem popatrzył na Marę - jadę z wami.

- Okay. Im więcej osób tym lepiej. Pamiętajcie. Musimy po prostu wypytać te dziewczyny. To będzie trudne... Kto w końcu mówi pierwszej lepszej osobie o tym, że został zmuszony do seksu?

- Wiem. Rozumiem. Domyślasz się kto mógłby to być? - spytałem.

- Mam parę pozycji. Możemy sprawdzic te laski, które u niego widziałam. Nie będzie trudno. To często są te dziewczyny, ktore trzymaja się tak silnie jak Kira i udaja, że wszystko jest okay.

- Czy... czy ciebie też zmuszał? - Maksym złapał ją za rękę.

- Wtedy, kiedy z nim pierwszy raz spałam, po wyjeździe Kiry, kiedy mu wszystko powiedziałam, kiedy wyznałam, że ona już nie chce go znać.

- Zmusił cię?

- Tak... zmusił mnie. Po prostu na mnie czekał. Jakby to wszystko zaplanował.

- I czemu milczałaś?

- A czemu Kira milczała? - wrzasnęła na niego.

- Trafi za kratki, prawda? Obiecaj mi to - nakazałem Maksymowi.

- Tak - powiedział, ale wcale mnie to nie przekonało.

~~~

Zimna woda spływała mi po plecach. Chciałem jak najszybciej znaleźć się u drzwi Kiry. Chwilę wcześniej, zostawiając ich w nabuzowanej od erotyzmu kłótni zrozumiałem, że nie powinienem jechać z nimi szukać potencjalnych kandydatek gwałtu wykonanego przez Gavina. Moje miejsce od samego początku było przy Kirze. Moja pierwsza reakcja była znikoma. Liczyło się dla mnie tylko jej szczeście.

Z drugiej strony, pojechała tym samochodem. Zostawiła mnie i omal nie została psychicznie zepchnięta pod koła rozpędzonego auta.
Rozumiałem ją. Ja sam mialem dość mroczną przeszłość, z którą szczerze się uporałem. Wiedzialem jednak, że jeżeli mam zaskarbic sobie miejsce w jej sercu na nowo pomiędzy nami nie powinny gościć tajemnice. Ja jej znałem. Ona moich nie.

Wyszedłem i po omacku zacząłem szukać ręcznika. Do moich oczu dostały się kłębki piany. Uporając się z nimi zarzuciłem suche ciuchy.
Zdrapałem resztki tatuażu i zapatrzony w swoje odbicie wziąłem do ręki białą kopertę, na której grzbiecie skrobnięte było jej imię.

Zastosowałem się do rady jaka była postawiona w blogu,który usilnie czytała. Napisałem to czego nie miałem zamiaru nigdy się wyprzeć.

Wrzuciłem do ust miętową gumę i wyszedłem z łazienki. W pokoju siedziała Mara. Po Maksymie nie było śladu.

- Bierze prysznic u kolegi - wyjaśniła widząc moje błądzące spojrzenie.

Pokiwałem głową.

- Nie wiem czy to dobry pomysł, żebym z wami jechał. Czy nie mógłbym od razu zajechać do Kiry?

- Jasne. Wiem jak ci na niej zależy - błysnęła krzywym uśmiechem.

- Dzięki.

Podrapałem się po przegubie. Rąbek listu, który trzymałem między palcami wrzynał mi się w środek dłoni.

- Posłuchaj - zaczęła Mara.

- Wiem, dużo przeżyła. Ale zrozum nikt nie zrozumie jej tak jak ja.

Zrób mi cośOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz