Rozdzial VII

165 20 3
                                    

Rozdział nie poprawiony !!

Kolejne dni mijaly spokojnie. Zadnych wypuchowych awantur ze strony Jake'a, nawet powiedzialabym ze na odwrot -zaczal sie przymilac, usmiechac, zagadywac ... nawet mnie przeprosil za to wszystko co sie ostatnio wydarzylo i prosil o czestsze spotkania z corka na co odpowiedzialam ze sie zastanowie bo ostatnia jego wizyta dla dziecka nie skonczyla sie zbyt dobrze-dziecina przez dwa dni nie mogla praktycznie spac bo wstawala odrazu z wielkim piskiem. Na mnie tez to wszystko sie odbilo bo i ja nie moglam spac-zaraz mialam koszmary w ktorych Jake zabija mnie a potem porywa mala Lili. Wszystkie wyklady byly ok,przykladalam sie do nauki jak tylko moglam bo obiecalam mamie ze nie zawale niczego. Wszystko szlo w dobrym kierunku gdyby nie fakt ze caly czas w glowie siedzialo mi to czy jestem gotowa spotkac sie z biologicznymi rodzicami,ktorzy po rozmowie z Damonem okazali sie w pol wampirami... Haaa... Śmiech na sali ! Wychodzi na to, ze ja tez jestem taka jak oni ! Staralam sie najmniej o tym myslec ale nie bylo to takie latwe.

- Kochanie biore mala na spacer , a ty sie przespij troszke bo od tygodnia prawie oka nie zmruzylas i niedlugo nie bedziesz miala sily normalnie funkcjonowac - rzucila mama wchodzac do mojej sypialni podchodzac do szafy wybierajac jakiss ciuszki dla malej, po czym wziela ja na rece i stanela na przeciwko mnie uwaznie mi sie przygladajac - I nie chce sluchac zadnych wymowek z Twojej strony, wszystko juz sobie naszykowalam i wydaje mi sie ze predko nie wrocimy bo idziemy w gosci do Liss, wiec masz praktycznie caly dzien -usmiechnela sie calujac mnie w czolo wychodzac by ubrac mala i wyjsc. Zanim zdarzyla otworzyc drzwi zbieglam na dol i ja przytulilam
- Dziekuje Mamus, za wszystko - dalam jej calusa w policzek i pomachalam im na pozegnanie.
Wrocilam do swojej sypialni przebierajac sie w pizame, polozylam sie na lozku i zaraz praktycznie zasnelam, jeszcze tylko spojrzalam na zegarek : byla 9 rano i odplynelam ...

Narescie spalam, bez zadnych koszmarow czy nawet snow ,spalam jak zabita budzac sie dopiero o godzinie 17. Bylam wyspana... "Och tego mi bylo trzeba" - pomyslalam w duchu i zwlekalam sie z lozka idac do lazienki pod prysznic.
Wykapalam sie, ubralam w biala bokserke i jeansy z dziurami, pomalowalam sie i zbieglam na dol cos sobie zjesc , gdy do drzwi zadzwonil dwonek a jak je otworzylam pojawil sie moim oczom nie kto inny jak Damon z szerokim usmiechem
- Witam ! Pieknie dzis wygladasz - skwitowal na powitanie a ja tylko przepuscilam go w drzwach aby mogl wejsc do srodka
-Jak mija dzien ? Oooo jaka cisza... Czyzby Twojej mamy i Pyski (tak zaczal nazywac mala Lilke) w domu ? To bardzo dobrze sie sklada bo chcialem wyjsc z Toba na spacer - usmiechnal sie delilatnie siadajac w kuchni i patrzac sie na mnie. Och ! Jak ja nie potrafilam sie nie usmiechnac gdy widzialam te slodkie doleczki na jego twarzy.
- Z mila checia Damon , ale mam lepsza propozycje, przyjaciolka mojej mamy urzadza dzisiaj taka mala-duza imprezke, wiec moze mialbys ochote na nia ze mna pojsc ? Wczesniej nie dzialo sie nic ciekawego ale sadzac po godzinie to zaraz bedzie zapewne ognisko i tance - zaproponowalam mu. - Nie rob mi zawodu, na spacer wybierzemy sie jutro a teraz czas na chwile relaksu -skwitowalam z usmiechem a gdy chlopak odwzrajemnil usmiech i skinal glowa na to ze sie zgadza polecialam na gore ogarniac sie : pomalowalam sie stosownie i przebralam w kusa czerwona sukienke, nalozylam szpilki i zeszlam na dol.
- Fiu Fiu -zagwizdal wampir a ja mu sie delikatnie uklonilam, widzialam jak bladzi oczami po moim ciele i lekko sie zarumienilam.
-Chodzmy juz - powiedzialam przerzucajac sobie przez ramie mala torebke i wychodzac na zewnatrz. Dotarcie na mieksce zajelo nam 15 min spacerkiem,gdzie w miedzy czasie rozmawialismy o nadchodzacych egzaminach- Damon wiedzial ze nie mam ochoty rozmawiac na temat calej sytuacji z biologicznymi rodzicami i wampiryzmem i za to go szanowalam,po prostu umial porozmawiac ze mna na najzwyklejsze tematy i szczerze sie przyznam ze tematy do rozmow nam sie nie konczyly.

Gdy dotarlismy na miejsce impreza trwala na calego. Kazdy sie bawil, tanczyl przy swietnej muzyce. Ludzie oraz wampiry. Po tych wszystkich latach rasa ludzi zaakceptowala wampiry- niektorzy nawet sa w zwiazkach i maja dzieci. Zauwazylam swoja przyjaciolke Alice i pomachalam do niej gdy spojrzala w nasza strone, a my odrazu ruszylismy z miejsca w gromadke tanczacych ludzi.

-Hej Kochana -przytulilam ja dajac jej calusa w policzek. - widze ze Liss jak zwykle potrafi pokazac kto jest najlepszym "czlowiekiem od zabaw" -zasmialam sie glosno ale po minie przyjaciolki zauwazylam ze cos tutaj nie gra.
-Jake... Jest tutaj, juz sie upil i o Ciebie pytal... Nic mu nie powiedzialam ale nie daje Twojej mamie zyc. Siedzi nad nia i nad Lilka "proszac" aby oddala mu mala. Nikt nie jest w stanie sie mu sprzeciwic bo wiesz jaki jest silny... -zalkala cicho a ja tylko weschnelam gleboko. Nie moglam miec pretensji do tych ludzi ktorzy sie teraz bawia w najlepsze bo to ich nie dotyczy, to moje zycie i moja sprawa z kim mam dziecko a to ze nie trafilam na normalnego typka to juz moje zmartwienie. Jestem ciekawa tylko gdyby dowiedzieli sie kogo jestem corka czy byliby tacy obojetni. "Ooo nie ! Ja mam mame i nie potrzebuje ich aby ktos mi sie klonil"- skaralam sie w myslach i ruszylam w strone wejscia do domu wiedzac ze o tej porze Mama jest z Lila w srodku. Zanim zdarzylam zrobic pare krokow za nadgarstek zlapal mnie Damon a ja tylko mu sie chcialam wyrwac...na darmo.

-Zwariowales?! Skad mam wiedziec ze nic jej nie zrobi?! Pusc mnie ide po corke - warknelam na niego ale mnie nie puscil wiec moje nerwy przelalam na niego.
-Damon puszczaj ! Nie bede tutaj z Toba siedziec teraz i zreszta nie mam ochoty na Ciebie patrzec bo mam waznejsze sprawy na glowie niz Twoja obecnosc. Gowno wiesz o mnie i o moim zyciu a to ze uratowales mnie nie daje Ci pozwolenia na takie zachowanie ! -wrzasnelam a na jego twarzy bylo widac : zdziwiene i bol ktory zadalam mu slowami lecz nawet mnie to nie ruszylo.
Gdy tylko poczulam luz na nadgarstku pobieglam w strone domu o uslyszalam krzyk Jake'a a zaraz placz mojej Mamy. Wpadlam z impentem do pokoju niczego sie nie bojac.
-do jasnej cholery ! Czy ty dasz mi swiety spokoj w koncu?! Zgwalciles mnie a teraz domagasz sie corki?! Wal sie Jake ! Nie dostaniesz jej ! I lepiej zapamietaj sobie moje slowa.!
Krzyczalam na chlopaka ktory stal jak wryty i patrzyl sie na mnie jak na idiotke a ja tylko podeszlam do mamy i wzielam corke na rece.

-Widzisz to dziecko ? Tak ! Jest Twoje ale jej ojcem jest Damon to on sie nia opiekuje a ja jestem szczesliwa -Damon?! Co ja wygaduje?! Przed chwila zmieszalam wampira z blotem a teraz gadam do bylego ze jestem z nim szczesliwa ! Ja juz naprawde zwariowalam!

-Ty jestes naprawde stuknieta. Jestem wampirem najpotezniejszym w tym miescie,to ze Twoj chloptas jakims cudem mnie pokonal to nie znaczy ze i tym razem mu sie uda ! Jestes Moja ! I ona tez ! - wykrzyczal i zniknal z moich oczu...wiedzialam ze to nie koniec...

Szalony ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz