Rozdział 16

88 7 2
                                    

Pojechaliśmy, pojechaliśmy na cały tydzień pięknych "wakacji" na Karaiby. Dlaczego, akurat tam ? Sprzeczaliśmy się cały dzień, gdzie moglibyśmy spędzić te ostatnie nasze chwile.

- No to jak kochanie ? Gdzie chciałabyś pojechać? - zapytał się Damon podchodząc do mnie. Widziałam, że ma jakiś plan, jego ucieszone oczy mówiły same za siebie. - Ogólnie to myślałem nad Alaska , świeże górskie powietrze, ciepły chłód - uśmiechnął się szeroko, a mi oczy prawie z orbit wyszły.

- Alaska ? Zwariowałeś, co ty mówisz? Ciepły chłód? - wybuchłam śmiechem, bo lepszego tekstu nie słyszałam od lat. Skąd on to wziął?
- Ja myślałam, że wybierzemy dość cieplejsze miejsce, ale z Alaska troszkę przesadziłeś, my mamy odpocząć, nacieszyć się sobą, a nie marznąć.-powiedziałam z wyrzutem na co on tylko się zaśmiał. Uhhh jak ten facet nieraz mnie irytuje.
- Niech będzie, stawiam na to,że wybierasz jakieś cieplejsze miejsce... Więc co?  Naprawde nie mam zielonego pomysłu co Ci w tej głowie siedzi - uśmiechnął się i zaczął przybliżac się powoli w moją stronę.
Widziałam błysk w jego cudownych oczach, błysk miłości, namiętności, pożądania.
- Niech będą Karaiby... - tyle zdążyłam wydukać zanim poczułam jego gorące wargi napierające na moje. Tak właśnie przez kolejne godziny czułam się jak w niebie. Miałam mężczyznę, który kocha mnie nad życie, który tego wieczoru pokazał mi czym jest prawdziwy, ostry, dziki, namiętny seks. Obydwoje póściliśmy wodze wyobraźni. Każde jego pchnięcie, wejście we mnie. Jego ruch, nasze ruchy, które były w każdym calu synchroniczne. Nasze załamane od zmęczenia oddechy, jęki przy każdym pchnięciu.... Były jak całość. Oboje wiedzieliśmy że do siebie pasujemy, w każdym najdrobniejszych detalach.

Na tych krótkich "wakacjach" bawiliśmy się wyśmienicie, oboje cieszyliśmy z każdej chwili spędzonej razem. Tak naprawdę dowiedzieliśmy się jeszcze więcej o sobie. Jak było przed. Co byśmy chcieli, jakie mamy marzenia do nadchodzącej przyszłości. Nie poruszaliśmy wątku związanego z moimi rodzicami, Jake'm i niczym podobnym. Po prostu byliśmy dla siebie.
(...)

Ostatnie machnięcie tuszem do rzęs i będę gotowa. Dzisiaj jest nasz ostatni wieczór na Karaibach i wracamy do szarej rzeczywistości.

- Kochanie proszę Cię, możesz troszkę szybciej ? Bo jeszcze nam stolik zabiorą, a uwierz mi że nie było łatwo go zarezerwować... - Damon urwał w pół słowa, wchodząc do "sypialni". - O, Kurwa... , ty wyglądasz jak bogini. Mam najpiękniejszą kobietę na kuli ziemskiej, a może i nawet we wszechświecie... - mówiac to, podszedł powoli położył ręce na moich ramionach i nachylił się aby złożyć delikatny pocałunek na mojej szyi, po którym odrazu przeszły mi ciarki. - Kochanie to później, a teraz proszę abyś zbierała to seksowną dupeczkę, bo naprawdę jesteśmy troszkę spóźnieni - wymruczał mi do ucha, a ja zachichotałam.

- Dobrze, już dobrze. Nie panikuj, bo już jestem gotowa. - po tych słowach wstałam od "toaletki", przy której się szykowałam i uśmiechnęłam się promiennie podając mu dłoń.

Dojechaliśmy wyporzyczonym samochodem pod ekskluzywną restauracje, aż oczy z orbit mi wyleciały, bo tego akurat się nie spodziewałam.

- Wow!  Damon nie wiedziałam, że w takie miejsce jedziemy, rozumiem restauracje, ale tego się wcale nie spodziewałam. Naprawdę jestem zaskoczona jak i zawstydzona ... - powiedziałam zdezorientowana, a on jedynie pocałował mnie z uśmiechem i wysiadł z auta, aby zaraz pojawić się po mojej stronie i uraczyć sobie zaszczytu otworzenia mi drzwi, co najnormalniej w świecie go bawiło.

- Panno Gilbert, zapraszam - powiedział z szerokim uśmiechem wyciągając do mnie dłoń, którą zaraz przyjęłam i wysiadłam z auta.

- Dziękuję Panie Salvatore - skinęłam w jego stronę po czym udaliśmy się do środka.

Szalony ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz