Rozdział 17

90 4 4
                                    

Dobre i przyjemne rzeczy szybko się kończą. Zdecydowanie, za szybko jak dla mnie. Spędziliśmy naprawdę świetne, przyjemne chwilę przez cały ten tydzień. Codziennie dzwoniłam do mamy dopytywać się co u małej, ale nie musiałam się martwić. Była bardzo grzeczna i nawet nie płakała za mną, trochę było mi z tego powodu przykro, bo ja potrafiłam codziennie wieczorami wypłakiwać się w ramię Damon'a, z powodu tęsknoty do córki.
Nawet były momenty, gdzie trzy razy byłam już spakowana w drogę powrotną. Ukochany śmiał się za każdym razem, gdy tylko siadałam na łóżku i mówiłam sama do siebie, że zwariowałam i ponownie się rozpakowywałam.

Wracamy już dzisiaj, tylko ze względu na to, że Damon chciał ostatni dzień spędzić jeszcze tylko i wyłącznie z małą. Oboje baliśmy się, że Lila przez pół roku zapomni kim jest Damon. Rośnie bardzo szybko, rozwija się bardzo dobrze, jest piękna i mądrą dziewczynką. Przejęła bardzo dużo cech, zdolności wampirzych. Staramy się mówić, tłumaczyć jej wszystko, ale obawy zawsze zostają.
Widać, że oboje się bardzo kochają. Dla Małej, mogłabym nie istnieć, Damon bawi się z nią, wygłupia, uczy nowych rzeczy, nie twierdzę, że ja tego nie robię, ona poporostu woli jego.
Na początku, byłam strasznie zazdrosna, ale teraz mam czas na spotkanie się ze znajomymi, na spokojnie mogę posprzątać czy zrobić obiad. Są tego jakieś plusy.

Lot mieliśmy na godzinę 12 w południe. Ja oczywiscie od wczoraj byłam spakowana, lecz Damon... I tu był problem, bo od rana chodziłam Po pokoju hotelowym i zbierałam jego rzeczy, by móc wszystko spakować.

- Damon ! Gdzie masz ładowarkę do telefonu ?! Mam dość, od rana próbuje Cię spakować i nadal mi nie wychodzi, masz swoje rzeczy wszędzie ! - krzyczę, do niego, bo jaśnie Pan przebywa obecnie w łazience, siadam na łóżku i schylam głowę, to co widzę przyprawia mnie o jeszcze większą złość. - Do cholery jasnej, Twoje gacie są nawet pod łóżkiem ! - krzyczę raz jeszcze i wrzucam część garderoby do otworzonej na podłodze walizki.

- Kochanie, nie denerwuj się, zaraz Ci przecież pomogę. A ładowarka jest pod szafka nocną -wychylił głowę z łazienki i głupio się uśmiecha. - Nina, spokojnie, bo aż bordowa na twarzy się zrobiłaś -zarechotał jak żaba i szybko czmychnał przed lecącym w niego kapciem.

- Rusz się, bo jest już 10, a ja chcę też wziąć prysznic, aby wszystkiego na biegu nie robić - w tym samym momencie wyszedł opasany tylko ręcznikiem na biodrach. I jak tu być mądrym, jak zobaczę, go w takim "umundurowaniu" i już mam na niego ochotę. Przyglądałam się mu z zagryziona delikatnie wargą i nawet nie zobaczyłam, jak w mgnieniu oka znalazł się przy mnie. Przechylił delikatnie głowę ma bok, bacznie mnie obserwując.

- Tygrysku, ja mam taką samą ochotę na Ciebie, jak Ty na mnie - wymruczał mi do ucha, powoli ściągając ramiączka od mojej bluzki na dół. - Wystarczy, że pozbędziemy się parę Twoich ubrań z tego pięknego ciałka - ciągnął nadal całując mnie po szyji. Zrobiło mi się gorąco, gdy moja bluzka wylądowała na podłodze, a on gładził moje piersi, co raz się niżej schylając. Jęknęłam głośno, gdy jego usta dotknęły wewnęcznej części moich ud.

- Damon, nie ma czasu na zabawy, musimy się zbierać - wysapałam, choć nie chciałam, aby przestawał. Damon doskonale o tym wiedział i tylko podsunął mnie do góry by pozbyć się dolnej części ubrań.

- Nie martw się, zdążymy, kiedy jak nie teraz - wypowiedział delikatnie i zaczął krążyć językiem po moim punkcie G, a ja tylko zaczęłam głośniej sapać. Robił to delikatnie, lecz stanowczo, wiedział dokładnie jak osiągnąć swój cel, abym szybciej miała orgazm. Jego palce powoli weszły do mokrej z podniecenia pochwy i delikatnie zaczęły się w niej poruszać.
Drugą ręką rozsunął sobie wagi sromowe i jeździł językiem po najdelikatniejszej części mojego ciała.
Długo nie musiał czekać, na osiągnięcie mojego szczytu. Wygięłam się, zacisnęłam pazury na jego karku i krzyknęłam, delikatnie się uśmiechając.
Damon tylko się zaśmiał i nawet nic więcej nie mówił tylko wszedł na łóżko brutalnie we mnie wchodząc. Jękłam, bo lubiłam jak to robił.
Był tak podjarany naszą grą wstępną, że wchodził we mnie coraz głębiej i szybciej. Nawet nie zdążyłam zareagować jak przewrócił mnie na brzuch, podkulił moje nogi, tak że kucałam na kolanach i znowu we mnie wszedł. Jęczeliśmy oboje w tym samym rytmie, on miał brutalniejsze pchnięcia, czułam że będzie zaraz dochodził, złapałam się kurczowo ramy łóżka i wypiełam się tak aby czuć, go jeszcze mocniej. Jego ostatnie pchnięcie było zarzyte, mocne ale na tyle delikatne aby nie zrobić mi krzywdy.

Opadliśmy obok siebie na dużym łóżku. Oboje zasapani. Oboje wymęczeni. Oboje zaspokojeni.

- To było rewelacyjne, nawet nie wyobrażasz sobie, jak było mi dobrze - odezwałam się cicho, przewracając się na bok w jego stronę, by móc na niego spojrzeć. - Cały czas pulsuje w środku - zachichotałam i pocałowałam go w policzek.
- Nie chce od Ciebie odchodzić, ale muszę iść się ogarnąć, a ty za ten czas sprawdź czy wszystko spakowałam, chcę jeszcze wyjść na spacer przed lotem. - wstałam powoli i ruszyłam w stronę łazienki, ale Damon miał inne plany. Doskoczył do mnie mocno mnie przytulając i całując w kark.

- Musisz mi tak uciekać, zawsze możemy wykąpać się razem. - wymruczał mi do ucha, przyciągając mnie za biodra do tyłu. Czułam na plecach jego erekcje i zaśmiałam się głośno, wyrywając mu się delikatnie.

- Nie, nie, nie Kochanie. Ja idę sama, a ty masz tutaj wszystko ogarnąć - mówiąc to wskazałam ręką, nasz bajzel, który właśnie zrobiliśmy. Szybko wyswobodziłam się z jego objęć, uciekając do łazienki.

- Jesteś bezuczuciowa ! - krzyknął śmiejąc się, ale mimo wszystko wpadł do łazienki wskakując mi pod prysznic. - No nie patrz się tak, ja też muszę znowu się ochlapać - zachichotał, zabierając mi z ręki żel pod prysznic.

- Kochanie, teraz będziesz pachnieć mną, i żadna inna laska, do Ciebie nie podejdzie. - uśmiechnęłam się zadziornie, odrazu wpijając się w jego usta.

Chyba nie muszę mówić co działo się przez kolejne chwilę, pod prysznicem?

_____________

Nasze krótkie wakacje dotrwały końca. Siedzieliśmy właśnie w samolocie, który już kończył swój lot. Trzeba wrócić do szarej rzeczywistości i stawić czoła ciężkiej dobie pożegnań.
Nie zamieniliśmy z Damon'em słowa, będąc w samolocie lub jak teraz jadąc już do domu samochodem. Wiedzieliśmy, że oboje mamy w głowie tylko jego wyjazd i żadne słowa nic nie zmienią. Wiem, że Damon nie chce nas opuszczać, ale moi biologiczni rodzice, robią to tylko po to, abyśmy się od siebie odsuneli, pfff, ich niedoczekanie.
Kocham Damon'a, zresztą tak samo jak On kocha Mnie i moją córkę i nikt nie stanie nam na drodze do szczęścia.

Gdy tylko wróciliśmy do domu, Lilia nie dała nam nawet usiąść. Śmiała się, cieszyła, a nawet ze szczęścia płakała.
Widać było smutek w Damon'a oczach, tego jak w środku cierpi, że będzie musiał nas na tak długo zostawić, ale wiedział też, że jesteśmy silni i przetrwamy wszystko.

Siedziałam właśnie z moją rodzicielką w kuchni, popijając herbatę z cytryną, a Damon poszedł położyć naszego małego potwora.

- Mówię Ci mamo, było cudownie, wkońcu oboje mogliśmy na spokojnie o tym wszystkim porozmawiać, tak najnormalniej w świecie nacieszyć się sobą. Nie żałuję tego wyjazdu, a nawet... -zawiesiłam się. Nie byłam pewna czy powiedzieć mamie o zaręczynach czy nie. Kochała mnie, ale strasznie się też o mnie bała, widziałam, że lubi Damon'a ale mimo wszystko teraz chyba będzie czuła uraz do facetów... A co mi tam, raz kozie śmierć.
- Damon mi się oświadczył, a ja powiedziałam " TAK " - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i pokazałam mamie piękny, delikatny pierścionek, który zdobił mojego palca.

- Aaaaa, chyba sobie żartujesz -mama zapiszczała i rzuciła mi się w ramiona, mocno przytulając. - Jak ja się cieszę ! Wkońcu odnalazłaś swoje szczęście ! Gratulacje, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę ! - ok, tego się w ogóle nie spodziewałam, wszystkiego, ale nie takiego wybuchu radości.
- A ty mój drogi... - zaczęła do Damon'a, który właśnie schodził z góry z bananem na twarzy. - dlaczego nie przyszedłeś do mnie po jakaś radę, albo coś... Och chodź i ty tutaj -przygarnęła go do siebie mocno ściskając.

I chyba mogę się cieszyć.
Mam rodzinę, mam córkę, mam narzeczonego.
Czego chcieć więcej zapytacie?
Spokoju. W tym wszystkim brakuje mi tylko spokoju, bardzo ubolewam nad tym.
Chciałabym codziennie nie myśleć, co będzie jutro. Chciałabym codziennie nie martwić się o całą moją rodzinę.
Ale mam plan, który chce zrealizować, gdy tylko Damon wróci. Wiem, że jak to nic nie da, nie będę w pełni szczęśliwa, bez tej jednej, aczkolwiek ważnej rzeczy.
"SPOKOJU"

-----------------------------

Witam Was Moi Drodzy.
Nie wiem czy jeszcze tu zaglądacie ale stwierdziłam że będę to pisać...
Teraz święta. Mam dwa dni wolnego to poprawie do końca rozdziały i mogę pisać dalej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 23, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Szalony ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz