It's just a night of horror

2.7K 373 63
                                    

- Właściwie to się znamy - przerwałem blondynowi, który chciał już coś powiedzieć, pewnie skłamać, że się nie znamy. Nie dam mu tej satysfakcji.

- Skąd? - KyungSoo spoglądał na mnie i na chłopaka obok.

- No właśnie, skąd się znamy? - uniosłem brwi. - No dalej, Kai.

- Poznaliśmy się kiedyś, w parku... 

W tym momencie zacząłem się cały trząść, moje poliki zaczęły piec, a oczy skanować Kaia od góry do dołu.

- Może we...

- Wypieprzył mnie i uciekł - przerwałem Kyungsoo, którego oczy stały się jeszcze większe niż zawsze.

Atmosfera była bardzo gęsta. Jongin wciąż stał w drzwiach, co chwilę bawiąc się rąbkiem koszuli, niepewnie spuszczając wzrok z nas obu. Kyungsoo wpatrywał się we mnie, marszcząc brwi, jakbym powiedział coś złego, a ja po prostu wbijałem ostre, niczym sztylet, spojrzenie w stojącego przede mną blondyna.

- Byliśmy razem - niepewnie spojrzał na Kyungsoo, unikając mojego wzroku. - Ale to już przeszłość, nie wyszło nam.

Nie wyszło nam? Te słowa krążyły po mojej głowie, uszkadzając ostatnie zdrowe komórki, które tam zostały. Opuściłem ręce z bezradności, chciałem nawet tupnąć nogą jak małe dziecko, gdy nie dostanie swojego lizaka, ale nie, będę silny. 

Odwróciłem się na pięcie, ostatni raz mierząc spojrzeniem Kaia, który, na szczęście, nie spojrzał w moim kierunku, jedynie uśmiechnął się do Kyungsoo, jakby nic się nie stało.

Zamknąłem się w mojej sypialni, rzucając się na łózko. Zakryłem twarz dłońmi, nie do końca wierząc co się właśnie stało. Ten cały kolega Kyungsoo, o którym opowiadał takie wspaniałe rzeczy, jaki to on nie jest, to wszystko było o... Jonginie? Moja głowa pękała, czemu moje życie musi być, aż tak trudne? Czemu nie mogę wieść spokojnego życia z jakimś sympatycznym chłopakiem, który mógłby się mną zająć i żylibyśmy spokojnie gdzieś na przedmieściach Seulu?

Spojrzałem na telefon 19:21. Czy to jakiś żart? Mam z nimi wytrzymać całą noc, oglądając horrory, których się cholernie boje, na dodatek w towarzystwie Jongina?

Ciche pukanie wyrwało mnie z zamyśleń. Spojrzałem w kierunku drzwi, odkładając telefon na szafkę nocną.

- Hej - Kyungsoo zamknął za sobą drzwi i już po chwili siedział tuż obok mnie.

Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, jedynie wpatrywał w swoje złączone dłonie. 

- Nie wiem dokładnie co się między wami stało, ale... to przeszłość prawda? - zapytał, spoglądając na mnie.

- Taa, jasne - szepnąłem, by przypadkiem nikt (Kai) nie usłyszał naszej rozmowy. 

- To dobrze, bo...

- Zależy ci na nim? - wtrąciłem. 

Widziałem błysk w oku Kyungsoo, gdy spoglądał na Jongina, to jak o nim opowiadał, od samego początku, gdy jeszcze nie wiedziałem kim jest jego kolega, wiedziałem, że to coś więcej.

- Tak, jest... miły - jasne. - I chyba go lubię.

Jego poliki stały się czerwone.

- Ja się boje Kyungsoo - mój głos uwiązł w gardle, w momencie, w którym Kyungsoo spojrzał na mnie, pełnymi nadziei, oczami. - O ciebie. Jeśli on cię... - moje usta zostały zakryte dłonią.

- Ja myślę, ż-że - zaczął się jąkać, a ja coraz bardziej zacząłem się bać. - My już to robiliśmy - odkrył moje ust, kuląc się jak mały kotek, który właśnie dostał naganę za coś złego.

Moja szczęka opadła do samej ziemi. Niewinny Kyungsoo, ten Kyungsoo, który robił mi kazania jakim grzesznikiem jestem uprawiając seks bez zobowiązań, sam dał dupy, że tak to ujmę.

Zacząłem chichotać, przez co dostałem po głowie od złego Kyungsoo.

- Więc, mógłbyś choć jeden raz udawać, że między tobą, a Kaiem nic nie było i spędzimy razem przyjemny czas? - uśmiechnął się szeroko. I jak ja miałem odmówić?

- Robię to tylko dla ciebie. 

~

Robię to dla Kyungsoo. Dasz radę Baek. Te zdania krążyły po mojej głowie, gdy tylko spojrzałem się w stronę Jongina.

Siedzieliśmy na kanapie, przed telewizorem, oglądając jakiś beznadziejny horror. Pomiędzy mną, a Kaiem, siedział Kyungsoo, któremu dziękowałem z całego serca, że nie posadził mnie obok Jongina. Miałem małe wyrzuty sumienia, gdy zawartość kolejnej paczki czipsów zniknęła, ale nie na długo. Schyliłem się sięgając po kolejną, w tym samym czasie co Jongin, nasze dłonie się dotknęły, a ja chciałem zapaść się pod ziemię, głęboko. Zanim Kai mógł zareagować, wyrwałem moją własność i z cichym prychnięciem wróciłem na swoje miejsce.

Rozmowa schodziła na złe tory, od czasu, w którym Kyungsoo wspomniał o ślubie Sehuna i Luhana, narzekając, że nie ma z kim iść, a ja się, oczywiście, nie liczę. Jak głupi musiałby być Kai, gdyby nie skojarzył faktów? Kyungsoo chciał iść z Kaiem, ale bał się zrobić pierwszy krok. Dlatego po niecałej minucie blondyn zaproponował pójście razem. Moja ręka była cała czerwona i powoli zaczynała szczypać, gdy po raz kolejny wbiłem w nią paznokcie, by powstrzymać się od zrobienia czegoś głupiego.

Czy może być lepiej? Będę sam jak palec na ślubie swojego przyjaciela. Choć może znajdę tam jakiegoś przystojniaka?

Było jeszcze gorzej podczas nieobecności Kyungsoo, któremu nagle zmniejszył się pęcherz, wybrał idealny moment. Spojrzałem na Kaia ukradkiem, tak by nie pomyślał sobie za wiele. Pech chciał, że nasze spojrzenia się spotkały, speszony odwróciłem głowę, spuszczając głowę i nagle skrawek koca w mojej dłoni stał się bardzo interesującą rzeczą.

- Wyrzuć to z siebie - przez chwilę myślałem, że wielkooki wrócił do pokoju i mówił jakieś głupoty, ale uświadomiłem sobie, że głos dochodzi z siedzenia obok.

Spojrzałem na chłopaka obok marszcząc czoło.

- Widać, że coś ci leży na sercu. Słuchaj to co było między na...

- Nie - przerwałem mu gestem dłoni. - Nie chcę o tym gadać. To przeszłość.

Sam wątpiłem w swoje słowa. Przeszłość zawsze zostawia po sobie ślady, te mniej bolesne i te, które łamią ci serce na pół. Ufałem mu, myślałem, że w końcu mi się uda, a jemu po prostu zależało na dobraniu się do mojego rozporka. Wszystko się zmieniło razem z wyznaniem miłosnym Chanyeola, ale teraz nic nie ma znaczenia. Ani Kai, a tym bardziej Chanyeol.

- Jak uważasz.


It's just sex | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz