Chanyeol otworzył przede mną drzwi, spoglądając na mnie przelotnie. Chciałem już wejść, jak najszybciej dostać się do domu, rzucić to wszystko i zakopać się w ciepłej pościeli.
Nadal byłem cały mokry, przez co małe kropelki wody kapały na, zapewne drogą, tapicerkę Chanyeola. Przejąłbym się tym bardziej, gdyby właścicielem samochodu nie był mój, wredny, ex, który zasługiwał na cierpienie w katuszach.
Chłopak chciał się już odezwać, ale byłem szybszy i włączyłem pierwszą lepszą stację muzyczną, na której leciały 4minute.
- Możesz to trochę ściszyć?! - gdy tylko ruszyliśmy, Chanyeol zaczął się wydzierać.
- Co?! Nie słyszę cię. - dałem jeszcze głośniej.
W mgnieniu oka Chanyeol wyłączyła radio, przez co jęknąłem niezadowolony.
- Zawieź do mnie domu Sehuna i Luhana, chyba wiesz gd...
- Tak - przerwał mi. - Sehun to mój przyjaciel i raczej wiem gdzie mieszka.
- Raczej... - prychnąłem.
Przez jakiś czas jechaliśmy w ciszy, co mi całkiem odpowiadało, nie miałem najmniejszego zamiaru z nim rozmawiać. Oparłem głowę o szybę, spoglądając przez okno, lekko przymykając oczy.
- Więc... - zaczął. Kurwa. - Jak tam u ciebie?
- Lepiej być nie mogło - skłamałem.
- Słuchaj Baekhyun...
- NIE! - wrzasnąłem zanim dokończył zdanie. Wiedziałem, że w końcu do tego dojdzie.
- Nawet nie wiesz o co chodzi.
- Domyśliłem się. Nie, nie będziemy o teraz gadać, to przeszłość Chanyeol, a to, że się spotkaliśmy to czysty przypadek, a nawet pech, więc proszę zostaw to i daj mi spokój. Zacząłem nowe życie, nowy start, a ty - wskazałem na niego. - Wchodzi do niego w tych swoich, drogich, butach, nowej fryzurze, swoim szarmanckim zachowaniem i myślisz, że od tak, wszystko będzie dobrze?! - wziąłem głębszy wdech.
- Właściwie to...
- Jesteś takim dupkiem - ciągnąłem dalej z jadem w głosie. - Byłeś dla mnie taki wredny, oschły, a j-ja - czułem jak w moich oczach zbierają się zły. - Ja byłem głupi - szepnąłem, spuszczając głowę. - Zawsze ci wybaczałem, wierzyłem, że może tym razem się uda, ale - pierwsza łza spłynęła po moim policzku. - ty wszystko zniszczyłeś.
Wpatrywałem się w moje dłonie, pustym wzrokiem. Poczułem jak samochód się zatrzymuje, a Chanyeol opiera się o kierownice, głośno wzdychając. Słone łzy nadal spływały po mojej twarzy, a ja nie byłem w stanie ich zatrzymać. Po tylu miesiącach, po tylu staraniach, to wróciło z podwójną siłą i uderzyło we mnie, powodując, że spadłem na samo dno.
- Baekhyun... wiem, że to dla ciebie trudne i uwierz dla mnie też, ale... pozwól mi wszystko wyjaśnić. Nie oczekuję od ciebie nic, tylko proszę, ten ostatni raz, wysłuchaj mnie.
Czy powinienem dać mu szansę i go wysłuchać? Chciałem tego bardzo, chciałem wysłuchać wszystko co miał mi do powiedzenia, ale się bałem, bałem się, że jego słowa zranią mnie jeszcze bardziej, a ze mnie nie zostanie nic.
- Muszę to przemyśleć - otworzyłem drzwi, przecierając oczy.
Trzasnąłem drzwiami, podchodząc do drzwi. Odwróciłem się jeszcze zobaczyć odjeżdżający samochód ale ku mojemu zaskoczeniu Chanyeol nadal stał, gdzie wcześniej i wpatrywał się we mnie.
- Co ty robisz? - podszedłem bliżej. - Możesz już jechać.
- Czekam, aż wejdziesz do domu, no wiesz... dla bezpieczeństwa, a teraz idź, jesteś cały przemoknięty.
CZYTASZ
It's just sex | ChanBaek
FanfictionPark Chanyeol i Byun Bakehyun mając za sobą wiele nieudanych związków, gotowi są zrezygnować z miłości i skupić się na przyjemnościach. Jednak jedna mała rzecz może zauważyć o całej przyszłości. Czy ta historia ma szansę na happy end? #113 Fanficti...