It's just a quarrel

2.9K 359 114
                                    

Nigdy więcej nie chciałbym ujrzeć tego żaru w oczach Sehuna, gdy przerzucił sobie Luhana przez ramie, odwrócił się napięcie i poszedł na górę. Choć w sumie spodziewałem się tu kolejnej wojny lub coś w tym stylu, ale Sehun nawet słowa nie wypowiedział, jakby był do tego przyzwyczajony, co było bardzo możliwe. 

Spojrzałem na Kaia spod byka.

- No co? - spytał.

- Brawo - prychnąłem. - Oni biorą ślub za trzy dni, a ty nie możesz powstrzymać swoich łap choć na chwilę? - krzyknąłem, wymachując rękoma w powietrzu.

- Daj spokój - zmarszczył brwi. - To on się na mnie rzucił, dobrze wiesz, że nie zdradziłbym Kyungsoo.

- Nie byłbym tego taki pewien - chciałem odejść, ale Kai zatrzymał mnie w ostatniej chwili łapiąc mój nadgarstek.

- Sugerujesz coś? - uniósł brwi.

- Ja? Coś ty - zakpiłem, wyrywając rękę z uścisku.

Musiałem się położyć, ten dzień był zdecydowanie wyczerpujący. Dlatego ruszyłem w stronę schodów nie przejmując się Jonginem.

- Oh, rozumiem - tym razem on zakpił, przez co odwróciłem się w jego stronę. - Jesteś zazdrosny - parsknął śmiechem.

- Ja?! - wskazałem na siebie palcem, podchodząc do Kaia bliżej. - Niby o co?

- O mnie i Kyungsoo. Tak naprawdę nadal co mnie coś czujesz, tylko nie chcesz tego przyznać.

Skrzyżowałem ręce na piersi, wzdychając ciężko.

- Masz mnie.

Jonginowi opadła szczęka z wrażenia.

- A-ale serio? Nadal coś do mnie czujesz? 

- GŁUPI JESTEŚ! - tym razem przyłożyłem Kaiowi w ramię o wiele mocniej niż planowałem. - Wykorzystałeś mnie, chciałeś mnie po prostu zaciągnąć do łóżka! - to już nie była rozmowa, my krzyczeliśmy. - Nigdy, nawet za tysiąc lat do ciebie nic nie poczuję.

- Dobra! - podniósł ręce w geście obronie - zresztą i tak byłeś do niczego w łóżku.

- A ty masz małego!

Naszą rozmowę przerwał odgłos odchrząknięcia pochodzący gdzieś obok.

- Skończyliście już? - Sehun stał opart o ścianę patrząc na nas z rozbawieniem na twarzy.

Spojrzałem na Kaia wyciągając rękę, by spoliczkować go dość mocno. 

- Teraz tak - uśmiechnąłem się triumfalnie patrząc na Kaia, który trzymał się za obolały policzek marudząc coś pod nosem.

- Idę na górę, zanim znów ktoś mnie pobije - blondyn, nadal trzymając dłoń na policzku, skierował się w stronę schodów mówiąc ciche 'dobranoc'.

Usiadłem na kanapie, przyglądając się Sehunowi, który zbliżał się w moim kierunki. Jego postawa i mimika twarzy kompletnie zbiły mnie z tropu. Powinien być zły, niszczyć wszystko w zasięgu wzroku, czy chociaż przywalić Kaiowi, nawet sam bym pomógł, ale on tylko sięgnął po szklankę ze stołu, nalewając sobie soju i siadając obok mnie.

Nic nie mówiąc, przyglądałem się jak Sehun wypija szklanka po szklance.

- Może już wystarczy, Sehun - próbowałem wyrwać mu butelkę z rąk, niestety, szybko ją przechylił i wylał wszystko do szklanki. - Okej.. - uniosłem ręce w geście obrony. - Tylko potem nie narzekaj na kaca.

- Czemu wszystko musi być takie trudne? - spojrzałem na Sehuna, który ukrył twarz w dłoniach. 

Chciałem już coś odpowiedzieć, pocieszyć go, ale on zaczął pierwszy.

It's just sex | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz