10. Wiesz...

801 78 18
                                    

Chłopak siedział na miękkim dywanie w pokoju Victorii, wpatrując się w przepisującą notatki koleżankę. Wyglądała jakby miała w każdej chwili stracić przytomność. Na jej łóżku leżał teraz pies, korzystający z tego, że dziewczę teraz nie spało. Oczywiście nie uszło to uwadze koszykarza, który jednak postanowił to zignorować i skupić się na brunetce.
- Kiedy wrócisz do szkoły? - spytał.
- Jak wyzdrowieję - stwierdziła, mrużąc oczy. Próbowała określić które kreski były dorysowane do którego kanji. Jednocześnie starała się zrozumieć co było napisane w zeszycie Murasakibary.
Atsushi widział, że brunetka się z czymś męczy. Podszedł do biurka, przy którym siedziała. Pochylił się nad nią.
- Z czym masz problem? - zapytał cicho.
Dziewczyna wskazała mu swoją zmorę. Chłopak patrzył chwilę na to, co napisał, po czym doszedł do wniosku, że sam nie wie co to jest. Ale troche głupio się przyznać.
- Wiesz... Nie mam pojęcia jak to miało być - przyznał, wciąż wpatrując się w swoje pismo.
Brunetka zaśmiała się głośno. Jednak chwilę później musiała za to płacić atakiem kaszlu. Tego rodzaju kaszlu, podczas których myśli się, że zaraz wypluje się płuca.
- Nienawidzę być chora - stwierdziła, gdy tortura dobiegła końca. Przynajmniej chwilowo.
- Chyba nikt nie lubi - stwierdził Murasakibara.
- Nie dziwię się. A najgorszym możliwym połączeniem jest choroba i okres. Oddychać nie można bo katar, boli głowa, gardło, klatka piersiowa i do tego brzuch. Nienawidzę tego, uh.
Koszykarz tylko słuchał wywodu koleżanki, ale nie skomentował go w żaden sposób. Bo i jak? Nie miał nigdy okresu, więc co może powiedzieć? Nic, nie miał takich doświadczeń. Jedynie takie jak każdy inni przedstawiciel płci brzydszej. Obserwacja mamy, narzekanie koleżanek lub dziewczyny, jeśli się takową posiada. I humorki wrednych nauczycielek, które w te dni są jeszcze gorsze niż zazwyczaj. Podsumowując - wiedział, że w trakcie miesiączki do kobiet lepiej się nie zbliżać.
Młodzież posiedziała jeszcze kilka godzin rozmawiając, jedząc batoniki, a także tłumacząc matce dziewczyny, że nie są parą. Friendzone so much. Później chłopak spakował wszystkie swoje zeszyty i wrócił do domu.
W podobny sposób wyglądało kilka następnych dni. Z tą różnicą, że kilka razy zjawił się też Daiki z przemyconym jedzeniem, pochodzącym z pobliskiego fast food'a. Wtedy też dziewczyna wyglądała o wiele żywiej niż normalnie. Obecność Aomine dobrze na nią wpływała.
Gdy dziewczyna wróciła do szkoły, przywitał ją sprawdzian z biologi. Wiedziała o nim dzięki Atsushiemu. Choć nauczyciel pozwolił jej na zaliczenie w późniejszym terminie, napisała go od razu, żeby nie robić sobie dodatkowych zaległości. Starczy, że ominął brunetkę sprawdzian z japońskiego. A język ten był dla niej pod względem pisowni czarną magią. Potrafi mówić i pisać zromanizowaną wersją alfabetu, ale kanji były dla niej ogromnym problemem. Starała się najlepiej jak potrafiła, żeby dorównać innym uczniom. Pomagał jej przy tym Murasakibara, aczkolwiek szło bardzo powoli. Hiraganę i katakanę opanowała, nawet trochę kanji, ale nie były to jakieś wyszukane słowa. Dlatego pisząc wypracowania traciła punkty, albo musiała pytać przyjaciela co to za słowo. Co prawda sama sobie winna, że nie zapisywała nigdzie jak to czytać. A potem był płacz, że nie wie lub nie pamięta.
- Pokaż jak wyglądał ten test - powiedziała do Atsushiego.
- I tak dostaniesz inny - stwierdził, podając sprawdzony przez nauczycielkę sprawdzian.
- Wiem... - Mówiąc to, westchnęła. Obejrzała kartkę, a po chwili oddała ją gimnazjaliście. - Wam naprawdę jest wygodniej używać tego niż pisać tak jak na zachodzie?
- Owszem.
Brunetka westchnęła zrezygnowana. Japonia i Japończycy są nie do zrozumienia. To po prostu inny świat.
                                  * * *
Rok szkolny mijał, Victoria nieświadomie pogrążała Murasakibarę w coraz głębszym friendzonie. Co więcej, zbliżał się dzień, w którym dziewczyna miała wraz z rodziną wyjechać na drugi koniec kraju, o czym dowiedziała się krótko po tym, jak wyzdrowiała. W dodatku poinformowała koszykarza o tym fakcie, mniej więcej w ten sposób: Wiesz... Za pół roku wyjeżdżam.
Od tamtego czasu Atsushi próbował wszelkimi możliwymi, jak na kogoś takiego jak on, sposobami dać brunetce do zrozumienia, że jest dla niego kimś więcej niż przyjaciółką. Niestety, na próżno, ponieważ dziewczę było zbyt zapatrzone w szkolnego blond modela.
W zimę musiała zniknąć z życia Atsushiego i reszty znajomych, z którymi żegnała się dłuższy czas. Pożegnanie było na tyle wzruszające, by doprowadzić do łez nie tylko brunetkę, ale i Daikiego. Murasakibara mimo tego że bardzo przeżywał, to jednak wyglądał na tylko trochę zasmuconego. I to chyba tym, że kończy mu się batonik.
                                   * * *
Chłopcy zdobyli mistrzostwo kraju po raz drugi. W następnym roku poraz trzeci. Rozpadła się ich przyjaźń, pozostały ich umiejętności, talenty, w pewnym stopniu smutek.
Po gimnazjum każdy poszedł do innej szkoły. Każdy przegrał z Seirin w trakcie Pucharu Zimowego

______________________

Elo! Wracam z nowym rozdziałem! Mam nadzieję, że zadowolę Was tym, co tutaj napisałam :D W końcu skończyłam pisać o Teiko i mogę przejść do właściwej części opowiadania! :D Pragnę przypomnieć, że wydarzenia z Teiko są wspomnieniami głównej bohaterki. W ogóle, na tę część wydarzeń miałam przeznaczyć tylko jeden rozdział xDD
Czekam na Wasze komentarze!

Jeden batonik za daleko... (Murasakibara X OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz