19. Koniec

742 58 39
                                    

Brunetka stała, w milczeniu przysłuchując się rozmowie, której świadkiem chyba nie powinna być.
- Żartujesz? - pytał wyraźnie zszokowany Tatsuya.
- Nie, poważnie mówię - odpowiedział Atsushi. - To ona.
- Przecież mówiłeś, że-
Nie dane było mu dokończyć, ponieważ jego wypowiedź przerwał Murasakibara.
- Muro-chin. Naprawdę...
Starszy z chłopaków westchnął. Schował twarz w dłoniach, by chwilę później przesunąć nimi wzdłuż niej.
- Ok, i co w związku z tym?
Murasakibara milczał przez jakiś czas. W końcu uiadł na ziemi. Po chwili zastanowienia zaczął swoją opowieść.
- Mówiłem ci, że w gimnazjum miałem jedną koleżankę, z którą straciłem kontakt, pamiętasz? Nazywała się Victoria Revens... Człowieku, jak dziwnie mi się o tym mówi, ja nie mogę. - Powiedziawszy to westchnął i zamilkł na kolejne kilka chwil. Nie wiedział co ma mówić, jak mówić. Pierwszy raz był w takiej sytuacji. - Poznałem ją, tak w sumie, przez przypadek. Chciała coś zobaczyć, ale była za niska, więc jej pomogłem. Potem, po jakimś czasie zaczęliśmy się widywać na przerwach, po lekcjach. Co prawda, w pierwszej klasie nie zależało mi na niej. W drugiej też nie tak jakoś bardzo...
- Z twoich rekacji na ten temat wynikało co innego - zauważył brunet.
- Wiem. Bo, w zasadzie, to ja wtedy myślałem, że mi nie zależy. To znaczy, lubiłem ją i w ogóle, ale jakoś nigdy nie myślałem o Victorii w ten sam sposób co teraz.
- To znaczy?
- Dopóki nie oznajmiła, że się przeprowadza do innego miasta, nie zwracałem uwagi na to ile czasu z nią spędzam, w jaki sposób to robię... Nie specjalnie zwracałem też uwagę na to, w jaki sposób się zachowywała, czy jej zależało na mnie.
Oczywiście, że zależało, głuptasie, pomyślała Hachimitsu, słuchając tego, o czym rozmawiają chłopcy.
- I?
- I w sumie tak mówię, ale teraz, tak szczerze... Zwracałem na to uwagę. Często... I wiesz co? Dopóki nie powiedziała, że wyjeżdża
nie zdawałem sobie sprawy z tego, co do niej czuję. Próbowałem jej później dać jakoś do zrozumienia...
Wstał, po czym zaczął kierować się do wyjścia z pomieszczenia. Victoria stała w tym samym miejscu, co wcześniej, wpatrując się w ścianę. Atsushi widział w niej kogoś więcej niż koleżankę ze szkoły? W sumie... Mogła się domyślić, byle komu nie pozwalałby mówić do siebie po imieniu.
Chciała gdzieś pójść, żeby ukryć przed Murasakibarą i Himuro fakt, że podsłuchiwała. Jednak, gdy miała już iść, otworzyły się drzwi. Spojrzała w ich stronę wystraszona, jednak zobaczyła tam Tatsuyę, który zauważywszy ją, puścił do dziewczyny oczko.
- A tak zmieniając temat... Chyba zostawiłem telefon gdzieś na sali, pomożesz mi go znaleźć? - zapytał olbrzyma, dyskretnie pokazując brunetce ręką, żeby poszła gdzieś dalej. Brunetka zaczęła się powoli oddalać.
- Nie zostawiłeś go czasem w szatni? - spytał Murasakibara, wychodząc z sali gimnastycznej. Zobaczywszy będącą niedaleko Hachimitsu, poczuł jak przyspieszył mu oddech. Słyszała końcówkę? Oby nie... - Victoria?
Brunetka stanęła, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przełknąwszy ślinę, odwróciła się twarzą do Atsushiego.
- Tutaj jesteś! Szukałam cię! - powiedziała, starając się udawać, że nie słyszała odbytej przez chłopców rozmowy. Jej uwadze nie umknęła szybka ucieczka Tatsuyi, który po przejściu korytarza, zniknął za drzwiami szatni.
- To zaraz pogadamy, pójdę się umyć i przebrać... - odpowiedział, drapiąc się w tył głowy. Starał się zachowywać normalnie.
- Ale to nie ja chcę z tobą rozmawiać, tylko trenerka. Znaczy, ja też, ale potem.
- Ok - Powiedziawszy to westchnął, po czym odwrócił się, żeby odejść. Jednak, coś nie dawało mu spokoju. - Słyszałaś o czym rozmawiałem z Muro-chinem?
Hachimitsu zamurowało. Tak nagle o to zapytał.
- Słyszałam - odpowiedziała po chwili milczenia.
Chłopak zamknął na chwilę oczy. Zaraz potem pokiwał głową i poszedł szukać trenerki, pozostawiając brunetkę samą na korytarzu.

* * *

Stała sama na dworze, opierając się o płot, odgradzający tereny przyszkolne od terenu akedemików. Czekała na Atsushiego. Chciała wszystko wyjaśnić.
Widząc zbliżającego się olbrzyma, westchnęła cicho, żeby się odstresować. Przecież Murasakibara jej nie ugryzie, nie?
- Cześć - przywitała się po cichu, gdy zatrzymał się przed nią.
- Mhm - wymamrotał, patrząc na jakiś punkt ponad Hachimitsu.
Oboje zamilkli, a im dłużej się nie odzywali, tym bardziej cisza ta stawała się niezręczna. W końcu, koszykarz postanowił to przerwać.
- Ile słyszałaś? - zapytał w taki sposób, jakby od tego miały zależeć losy ludzkości.
- Dużo - odparła spokojnie.
- Koniec też?
Pokiwała głową.
- Czyli to, czego nie chciałem, żebyś słyszała. Trudno. Przynajmniej już wiesz i nie będę musiał się męczyć... Ale ja też chcę wiedzieć.
Mówiąc to zbliżył się do brunetki, objął w pasie, a na koniec pochylił się, żeby ją pocałować. Niestety, jego usta nie spotkały warg Victorii, lecz jej dłoń. Zdziwiony, wyprostował się.
- Wybacz, ale ja nie czuję tego samego. Jesteś dla mnie ważny, zależy mina tobie, ale... Nigdy nie interesowałeś mnie w ten sposób. Wybacz mi.
Atsushi milczał, wpatrując się pustym wzrokiem w twarz Hachimitsu. Źle zrozumiał wszystko, do czego między nimi doszło?
-Ja... Rozumiem - odpowiedział, puszczając dziewczynę. Zaraz potem poszedł w kierunku akademika.
- Atsushi! - Zawołała za nim. To nie może się tak skończyć. - Daj mi czas. Nawet jeśli teraz nic do ciebie nie czuję, może za jakiś czas się to zmieni...

Chłopak nic nie odpowiedział, tylko poszedł dalej, a Victoria wróciła do domu.

___________________________________
W ten sposób kończymy przygodę Atsushiego i Victorii. Mam nadzieję, że z przyjemnością czytaliście to opowiadanie! Dziękuję Wam za to, że komentowaliście i głosowaliście, ale przede wszystkim dziękuję Wam za to, że czytaliście!
Jeśli podobało się Wam to opowiadanie, a chcielibyście poczytać więcej ficków z KnB, to zapraszam Was do mojego nowego dzieła zatytułowanego "Obiecujesz?". Tym razem nie spotykamy się z kimkolwiek z Pokolenia Cudów :) Zapraszam!

Jeden batonik za daleko... (Murasakibara X OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz