12. Poczucie winy

738 76 8
                                    

Victoria szybko zaskarbiła sobie sympatię Himuro. Atsushi zaś nie wydawał się chętny do nawiązywania nowej znajomości, a raczej jej odnowienia, czego nie był świadom. W prawdzie powiedział, że Victoria przypomina mu znajomą z gimnazjum, nawet ma takie samo imię, lecz nazwisko mu nie pasowało. A dziewczyna nie kwapiła się do mówienia komukolwiek jak się nazywała, w dodatku olbrzym, zapytany o nazwisko przyjaciółki odpowiadał, że nie pamięta, że to już nieważne. Jednakże, mimo swojej wyraźnej niechęci do brunetki, tolerował ją, a nawet spędzał z nią i z Himuro czas.
- Zjadłbym coś...
- Łał, Himuro-senpai, to niezwykłe isłyszeć to od ciebie - powiedziała dziewczyna. Tatsuya zaśmiał się.
- Zapomniałem nie tylko portfela, ale i drugiego śniadania, więc wiesz. Wbrew pozorom, ja też bywam głodny.
- A ja mam tylko jedną czekoladę... - zauważyła ze smutkiem Victoria.
- Wiem, poza tym, nieśmiałbym zabierać dziewczynie jedzenia - odparł brunet, obejmując koleżankę prawym ramieniem, lewą zaś ręką zaczął czochrać jej włosy.
- Zostaw! - zawołała śmiejąc się.
Atsushi siedział obok nich jedząc maibou. Nie żeby przeszkadzało mu to, że Murochin podrywa nową, ale był poirytowany takim widokiem. Po pierwsze, brunetka do złudzenia przypominała jego Victorię. Wmawiał więc sobie, że nie jest zazdrosny. Po drugie, on swoją szansę na chodzenie z dziewczyną, która się mu podobała, stracił.
- Atsushi, podzielisz się czipsami? - zapytał w końcu Himuro.
- Mhm - wymamrotał, rozpoczynając grzebanie w plecaku. Chwilę później podał koledze z drużyny paczkę wspomnianego jedzenia. - Masz.
- Dzięki - odpowiedział brunet, otwierając opakowanie. Następnie podsunął je Victori, aby się poczęstowała.
- Nie chcę... - Mówiąc to lekko trąciła paczkę, dając starszemu z chłopców do zrozumienia, że ma to zabrać.
- Gardzisz? - zapytał z uśmiechem, jednocześnie potrząsając opakowaniem. - No weź trochę.
- Nie chcę.
- Bierz.
- Nie.
- Murochin! Daj spokój. Jeśli ona nie chce, to będzie więcej dla nas - powiedział podirytowany zachowaniem znajomych Murasakibara.
- Murasakibara, ty krzyczysz, o ja cie... - odezwała się zdziwiona Victoria.
- Nom, zdarza mi się - odrzekł, sięgając po czipsa.
Dziewczyna zaczęła patrzeć na kwiaty rosnące obok ławki, na której siedzieli. Był środek przerwy obiadowej, przed nią jeszcze trzy lekcje i jest wolna. Gorzej z Tatsuyą i Atsushim, oni jeszcze idą na trening. A potem mają całą trójką iść do domu Himuro, żeby obejrzeć jakiś film. Niby można było albo do niej, albo do Murasakibary, ale Tatsuya mieszkał najbliżej szkoły, więc padło na jego dom.
- Halo alo, ziemia do Victorii.
- Słucham? - spytała wyrwana z zamyślenia.
- Pytałem czy ty też zostaniesz na noc - powtórzył spokojnie brunet.
- Raczej nie...
- Czyli robimy tak - zaczął zwracając się do olbrzyma o fioletowych włosach. - odprowadzisz ją do domu, ja ogarnę w tym czasie dom po naszym spotkaniu i zamowię pizzę, a kiedy wrócisz... - dalej dziewczyna nie słuchała, ponieważ zaczeła patrzeć na Atsushiego, myśląc kiedy, i czy w ogóle, ją rozpozna. Niby mówił, że jest podobna do koleżanki z czasów gimnazjum, ale ta rozmowa nigdy nie poszła dalej. Zawsze kończyło się na stwierdzeniu, że to i tak nie ma już znaczenia.
- Ej, Murasakibara... - zaczeła pół świadoma tego, o co chce zapytać.
- Co?
- Eee... - Idiotka, pomyślała, najpierw gadasz potem myślisz, no brawo. I co teraz? - Ta koleżanka z gimnazjum...
- Nieważne - powiedział, nie dając brunetce dokończyć.
- Nawet nie wiesz o co chcę zapytać!
- Bo to i tak nie ma znaczenia. Nie mam z nią już kontaktu, więc po co o tym gadać?
- Może warto by odnowić tę znajomość - zauważył Himuro. - Jeśli ci na niej zależy to napisz do niej na fejsie, albo gdzieś...
- Usunęła konto, na maile nie odpowiada, telefonu nie odbiera. Nie będę jak debil biegał za kimś, komu nie zależy na utrzymaniu kontaktu - powiedział olbrzym, wstając z ławki. Victoria widziała w jego oczach coś na kształt bólu, smutku. Z kolei twarz, ton głosu i zachowanie wyrażały gniew. Atsushi poszedł gdzieś wściekły, a Himuro poleciał go uspokajać.
W ten sposób dziewczyna została na dworze sama, zastanawiając się jednocześnie, dlaczego tak bardzo go zraniła? Dlaczego nie wspomniała nigdy o tym, co działo się w domu, dlaczego po przeprowadzce nigdy nie odebrała telefonu, nie odpowiedziała na żadną wiadomość? Przecież gdyby wszystko mu wyjaśniła, na pewno nie musiałaby próbować zaprzyjaźnić się z nim od nowa. A tak? Jej najlepszy przyjaciel jest na nią zły, nie wiedząc nawet dlaczego urwała kontakt. Ona z kolei nie wie jak zacząć rozmowę, gdy zaś próbuje to zrobić, Murasakibara się wścieka i na tym się kończy.
- Ehh... Dlaczego to nie może być prostsze? - zapytała samą siebie, znów oglądając rosnące obok ławki kwiaty.

___________________
Heloł. Wracam zza grobu, prawie. Ruszyłam wczoraj trochę to, trochę Yatosza, w moim superubertopsecret zeszycie pisze plany wydarzeń dla kolejnych opowiadań!
Na razie łapajcie Atsushiego i jego batoniki i piszcie co sądzicie o rozdziale, co dalej Waszym zdaniem się wydarzy lub co się stało! Czekam na różnego rodzaju teorie (nawet spiskowe :p), konstruktywną krytykę i co tam jeszcze można :)
Jeszcze dwie maturki, prawko i jestem wolna! :D

Jeden batonik za daleko... (Murasakibara X OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz