15. M(h)roczny śmiech

639 74 4
                                    

Chłopak stał przez chwilę, patrząc na dziewczynę z niedowierzaniem. To ona? Niemożliwe! Ale... Przecież jest podobna do niej, w dodatku miał podejrzenia od jakiegoś czasu, a brunetka potwierdziła wszystko. Czyli jednak...
- Podejrzewałem już od jakiegoś czasu - powiedział, siląc się na obojętność. - Za bardzo dociekałaś -stwierdził.
- Bo nie potrafiłam inaczej zacząć tematu - wyjaśniła, spoglądając na olbrzyma. - Tym bardziej, że byłeś zły za każdym razem, gdy wspominałeś o tej koleżance...
- A dziwisz się?! - zapytał podniesionym głosem. W zasadzie nie wiedział dlaczego tak nagle się zezłościł. Przecież nigdy nie przeżywał tak nagłych przypływów emocji, więc czemu? - Jak gdyby nigdy nic, informujesz mnie, że niedługo się wyprowadzasz, potem całkowicie zrywasz kontakt! - kontynuował w ten sam sposób.

- N-nie krzycz tak - powiedziała, starając się uspokoić chłopaka. - Ja naprawdę chciałam zostać w Tokio, utrzymywać z tobą kontakt, po pros-

- Po prostu co? - spytał, przerywając Victorii. - Co tłumaczy nagłe zakończenie znajomości? Znudziło ci się wodzenie za nos?
Nastolatka patrzyła przez chwilę na Murasakibarę, nic przy tym nie mówiąc. Chciała, żeby od razu wyrzucił z sobie wszystko, niż żeby potem miał jej przerywać. Aczkolwiek było to dla niej trudne, nie jest człowiekiem ze stali, więc czyjeś raniące słowa nie spływały po niej, o tak sobie. Szczególnie, gdy należały one do osoby, na której jej zależy.
- Atsushi - zaczęła, lecz nie dane jej było skończyć.
- Nie mów tak do mnie. Przecież odkąd jesteś w tej szkole chcesz zachować dystans, prawda? Inaczej nie mówiłabyś do mnie "Murasakibara" - mówił.
- No tak, ale to dlatego, że jeśli teoretycznie byłam dla ciebie obcą osobą, to nie mogę nagle zacząć mówić do ciebie po imieniu! - tłumaczyła się brunetka, korzystając z tego, że w końcu pozwolił jej powiedzieć coś więcej. - Ja ci wszystko wytłumaczę.
- Więc tłumacz - powiedział, krzyżując ręce na piersi. Był już nieco spokojniejszy.

Victoria westchnęła.
- Jak już mówiłam, moi rodzice się rozwiedli... Kiedy wyjeżdżałam z Tokio wszystko się zaczęło. Rodzice coraz częściej się kłócili, z jakiegoś powodu miałam wyrzuty sumienia i coraz rzadziej z tobą rozmawiałam. Raz mnie zapytałeś czy na pewno jestem zdrowa, pamiętasz? - Chłopak w odpowiedzi pokiwał głową. - Mówiłeś, że beznadziejnie wyglądam. Po prostu przeżywałam to co dzieje się w domu. Po jakimś czasie okazało się, że mama zdradzała ojca i  - W tym momencie Atsushi jej przerwał.

- I ty z nią mieszkasz? Pozdro.
- Nie chciałam! To sąd tak zadecydował  - wyjaśniła brunetka. - Ale wracając, matka miała romans. Kiedy ojciec się o tym dowiedział zaczął pić. W międzyczasie ja wpadłam w nienajlepsze towarzystwo... No i po prostu to było dla mnie za wiele. Nie potrafiłam normalnie z rozmawiać z innymi. Usunęłam wszystkie konta na portalach społecznościowych. I dlatego urwał się kontakt.
- Dzwoniłem - zauważył olbrzym.
- Wiem, ale później skończyła się umowa, którą podpisał mój ojciec i numer był nieaktywny. Teraz mam nowy, u innego operatora... I to cała historia. Przepraszam, że wyszło jak wyszło...
Murasakibara przyglądał się dziewczynie, starając się dostrzec chociaż jakichś oznak kłamstwa. Chociaż... Po co miałaby kłamać w takiej sprawie? Na pewno ta część z rozwodem była prawdziwa, w końcu dziewczyna korzystała z innego nazwiska.

- Atsushi? 
- Wrócisz sama do domu? - zapytał, patrząc na brunetkę. Chciał wszystko sobie przemyśleć, ale nie przebywając w towarzystwie Victorii. Przynajmniej w tej chwili nie chciał przebywać blisko niej. - Chcę pobyć sam - powiedział, odwracając się w kierunku, z którego przybyli. - Na razie - pożegnał się i nie czekając na odpowiedź ruszył przed siebie.

Dziewczyna patrzyła za nim, gdy powoli się oddalał. Kiedy zniknął jej z oczu, poszła do domu. 
Szła powoli, powłócząc nogami. Chciała, żeby chłopak jej wybaczył, a po jego reakcji niewiele była w stanie powiedzieć. Na początku tej rozmowy był zły, owszem, ale w miarę opowieści był spokojniejszy. Ale na koniec nie zdradzał ani oznak smutku, ani złości ani nic. Po prostu przyjął do wiadomości to, co mu powiedziała. Przynajmniej tak wyglądał. Oby nie był już zły... pomyślała.
Bojąc się tego, że Atushi nie będzie jednak chciał z nią rozmawiać, popłakała się. 
                                                                                           * * *
Gdy Murasakibara wrócił do domu Tatsuyi, ten właśnie płacił za dostarczoną pizzę. 

- Jesteś szybciej niż myślałem - powiedział brunet, odbierając od dostawcy karton. 
- Tak wyszło - odpowiedział obojętnie. - Jaką zamówiłeś? 

- Taką, której nie zjesz, czyli Frutti do Mare, mwahahahaha. Ależ mam mhroczny śmiech... A na poważnie, meksykańską. 
Młodszy z chłopców pokiwał głową, a następnie wszedł do budynku. Wcześniej jednak wpuścił Himuro wraz z jedzeniem. 
W towarzystwie pizzy oraz towarzyszącego jej zapachu, udali się do salonu. Karton wylądował na stoliku do kawy, a panowie zasiedli wygodnie na kanapie, naprzeciw telewizora. Brunet uruchomił urządzenie, następnie przełączył na kanał, na którym miał już niedługo lecieć film, który planowali obejrzeć. Horror, "Ring" mianowicie. Nim jednak się rozpoczął, założyli się o to, który nie będzie się bał. 

________________________
Witam, witam!

Poleciał nowy rozdział, czekam na Wasze komentarze! Historia Victorii zbyt porywającą nie jest, prawda? Sytuacja jak wiele innych. Mam nadzieję, że nikogo tym rozdziałem nie zraniłam, nie rozdrapałam starych ran i nie uraziłam. Jeśli stało się inaczej - najmocniej przepraszam, nie chciałam tego zrobić. 

Jeden batonik za daleko... (Murasakibara X OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz